Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 lipca 2006, 12:06

autor: Bolesław Wójtowicz

Dreamfall: The Longest Journey - recenzja gry - Strona 5

Warto wyruszyć w tę podróż z Zoe, by dowiedzieć się, co przydarzyło się April Ryan, gdzie przebywa Cortez, co stało się z Domem Granicznym, dokąd odleciał Kruk... Warto ponownie wkroczyć w ten cudowny, zachwycający świat.

Polska wersja gry Dreamfall prezentuje się na całkiem przyzwoitym, by nie powiedzieć – lepiej niż przyzwoitym poziomie. Nie mam zastrzeżeń do tłumaczenia – dobra, rzetelnie wykonana robota, co niezmiernie cieszy, wszak różnie to drzewiej bywało (patrz chociażby pierwsze spolszczenie Westernera).

Polskim aktorom pogratulowałabym dubbingu. Przez całą długą grę absolutnie nic mi nie zazgrzytało w kwestii dopasowania głosu, jego tembru i artykulacji do wyglądu i charakteru postaci. Jedynym rozczarowaniem jest fakt, że Charliego nie kreuje już Rafał Królikowski (wciąż ubolewam...), również co do Emmy (pojawia się na moment) miałam wrażenie, że to już nie tamten seksowny, uwodzicielski głęboki alt, ale być może taki był zamysł autorów, w końcu w ciągu dziesięciu lat można się czasem rozwinąć..., za to Edyta Olszówka prezentuje tę samą (charakterystyczna chrypka), choć niezupełnie taką samą (władczość, dojrzałość, stanowczość) April Ryan. Nie można nie wspomnieć o nowych bohaterach, wśród których oprócz tych pierwszoplanowych – Zoe, Liv, Kian (piękny męski baryton) pokazali się kapitalnie charakterystyczni Marcus („zajebioza”), Ślepy Bob („Teoretycznie”), Stuknięta Klara ze swą dziecinką i wielu innych przestawionych wiarygodnie, z fantazją, pełnych życia i uroku.

Prawdziwą perełką w grze są dialogi – naturalne, niewymuszone, idealnie oddające cechy postaci, ich charakter i relacje między nimi, począwszy od pierwszej rozmowy Zoe z ojcem, poprzez typowe „kocie” dla Liv, „moje dziecko” Benrime, niewyjęte teksty Marcusa, górnolotny styl Kiana, szorstkość April, zagubienie Zoe, po przepiękną scenę (jedną z finałowych) pożegnania sióstr... a zresztą, długo by jeszcze wymieniać... Dość powiedzieć, że bohaterowie żyją, są prawdziwi, a to, co robią, nie kłóci się z tym, co mówią. Kiedy powinni być smutni, są smutni, gdy mają śmieszyć – śmieszą, przerażać – przerażają, irytować – irytują, poza tym wzbudzają naszą litość, pogardę, szacunek, zdziwienie, wzruszenie i masę innych uczuć, a to przecież gra tylko...

Dociekliwym uda się pewnie usłyszeć parę ciekawostek (jeśli uprą się wdać w dłuższą pogawędkę z zupełnie przypadkowymi osobami), np. to, że jednego ze strażników „swędzi dupa”, albo, że panienki w Markurii są łatwe i lecą na facetów w mundurze... Kruk zanudzi zrzędliwym głosem, zwłaszcza jeśli zacznie rozważać swe przedmałżeńskie perypetie, a „niezależny organ” czyli naczelnik więzienia zaprezentuje typowego urzędnika rodem z biurowego koszmaru.

Rzeczywiście, największym atutem gry jest jej fabuła, ale najlepsza fabuła padnie przy kiepskiej grze aktorów, szczęśliwie, w polskiej wersji Dreamfalla jest ona znakomita.

Generalnie, oceniam tę przygodówkę jak najbardziej pozytywnie, wciągnęła mnie do tego stopnia, że wiele razy zapomniałam robić zdjęcia czy notować co istotniejsze szczegóły, krótko mówiąc pograłam sobie dla absolutnej przyjemności, niezależnie od misji stworzenia poradnika. Miło by było móc tak częściej, co polecam uwadze twórców gier, a w szczególności części trzeciej, bowiem mam jakieś takie narzucające się przeczucie, że c.d.n.

Bolesław „Void” Wójtowicz

& Katarzyna „Kassiopestka” Pestka

PLUSY:

  • fabuła, fabuła i jeszcze raz fabuła;
  • grafika, zwłaszcza wykonanie poszczególnych lokacji i filmy;
  • oprawa muzyczna i dźwiękowa;
  • stosunkowo wygodny interfejs (menu);
  • bardzo przyzwoita polonizacja gry.

MINUSY:

  • animacja postaci i przenikanie się przedmiotów;
  • brak poważniejszych zagadek;
  • elementy zręcznościowe;
  • sterowanie postaciami.