Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 31 maja 2006, 12:22

autor: Maciej Jałowiec

Mistrzostwa Świata FIFA 2006 - recenzja gry

Mistrzostwa Świata w piłce nożnej są tuż tuż, a Electronic Arts serwuje nam produkcję stworzoną specjalnie na tę właśnie okazję. Jaką klasę ona prezentuje? Czy jest tak prestiżowa jak reprezentacja Brazylii, czy też lepiej od razu spisać ją na straty?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Można rzec, że EA Sports przyzwyczaiła nas do serii gier, których poszczególne części niemal niczym się między sobą nie różnią. Pojawia się nowe menu, zmienia się ścieżka dźwiękowa (a wyskakujące okienka z nazwami utworów pozostały...) i nazwiska sportowców, cała reszta jest natomiast taka sama. Z przykrością muszę oznajmić, że w tej kwestii nic się nie zmieniło. Co by jednak nie mówić o serii FIFA, ile psów by się na niej nie powiesiło, to prawie zawsze są to tytuły wykonane solidnie, przy których można się dobrze bawić przez jakiś czas. Tak właśnie jest z najnowszą częścią cyklu. Piłkarski fach czas podjąć...

Po uruchomieniu FIFY wita nas wyjątkowo sztampowe intro. Kilka akcji na murawie w rytm „stadionowej muzyki” to za mało, by wzbudzić u gracza większe zainteresowanie grą. Uśmiech na twarzy pojawia się dopiero po uruchomieniu głównego menu. Jest ono wykonane bardzo estetycznie, a jego przejrzystość ułatwia wyszukiwanie konkretnych opcji. Ten obraz dopełnia naprawdę niezłe zestawienie piosenek z Big City Life grupy Mattafix przede wszystkim. Jedyną wadą wszelkich spisów opcji i ustawień gry jest to, że do szybkiego i swobodnego poruszania się po nich potrzeba i klawiatury, i myszki. To potrafi być denerwujące, kiedy po kilku minutach używania strzałek i entera, nagle jesteśmy zmuszeni tylko na chwilę sięgnąć po gryzonia.

Nowa FIFA oferuje nam, oczywiście, walkę o mistrzostwo w piłce nożnej. Możemy tutaj dosyć swobodnie manipulować opcjami gry – sami decydujemy, czy początkowe grupy mają być takie jak w rzeczywistości, czy też może lepiej losować je ponownie. Poza tym, gracz pełni w grze nie tylko rolę anioła stróża piłkarzy, który podpowiada im co i jak mają robić, ale jest zwyczajnym selekcjonerem kadry – wyznacza, kto ma brać udział w grze i zgodnie z jaką taktyką grać. Dokładnie takie same zasady obowiązują przy rozgrywaniu obecnego w grze trybu kwalifikacji do mistrzostw świata.

Same mecze nieco odbiegają od tych, jakie toczyliśmy w FIFIE 06. Jedną z najważniejszych zmian jest to, że teraz dośrodkowania nie są niemal pewnym sposobem na zdobycie gola. O wiele lepiej grać środkiem boiska i korzystać z podań. Muszę przyznać, że ten zabieg wyszedł grze na dobre. Mecze przestały być nudne, opierać się na jednym schemacie i kolejności naciskania klawiszy. Poza tym, gra skrzydłami jest dodatkowo utrudniona poprzez skłonności piłki do wychodzenia na aut przy podaniach tuż przy linii bocznej. Nawet odnoszę dziwne wrażenie, że twórcy chcieli uczynić grę bardziej widowiskową. Przerzucenie akcji do środka boiska prowadzi do większej liczby sytuacji sam na sam z bramkarzem. Mało tego! Teraz piłkarze pokazują, że naprawdę się starają o zwycięstwo, dobijając piłkę do bramki efektownym wślizgiem lub „szczupakiem”. Zwiększyła się również częstotliwość trafień w słupki i poprzeczkę. Ktoś powie, że to już było w poprzednich odsłonach, ale teraz takich emocjonujących akcji jest całe zatrzęsienie. Rozwiązania opisane powyżej uczyniły rozgrywkę nieco trudniejszą, ale i o wiele ciekawszą i momentami zapierającą dech w piersiach. Zresztą, tą trudnością też nie należy się przejmować, gdyż z jej poziomem można zawsze zejść o poziom niżej. Jeśli chodzi o wykonywanie stałych fragmentów gry, podań lub strzałów na bramkę, to absolutnie nic się nie zmieniło. I dobrze.

Zdobywanie goli i wygrywanie spotkań na murawie jest przyjemne i satysfakcjonujące, ale tylko z początku. Później gracz przyzwyczaja się do swoich podopiecznych, jednej formacji i wybranego sposobu prowadzenia gry. Zaczyna się męczyć widząc cały czas jedne i te same animacje, ciągle wykonując podobne do siebie akcje na boisku. Dokładnie to samo było w poprzedniej części serii, z tą tylko różnicą, że tam można było się jeszcze zabawić w menedżera klubu rozwijając stadion, szukając piłkarzy do kupienia i wybierając sponsora. W MŚ takie elementy nie wchodzą w grę, przez co rozgrywka stała się jeszcze nudniejsza. Powiedziałbym wręcz, że w ten sposób twórcy strzelili sobie bramkę samobójczą. Na zmęczenie piłkarzy podczas spotkań praktycznie się nie zwraca uwagi, ono zanikło. Nowe gadżety do odblokowania za punkty również nie ratują gry. Dobrze chociaż, że system zdobywania owych punktów jest teraz dużo ciekawszy. Teraz dostajemy je za każdy ładny (czyli bez fauli, spalonych itd.) mecz. Ułatwia to, co prawda, zdobywanie dostępu do nowych koszulek, korków i sylwetek piłkarzy, ale z drugiej strony zmusza gracza do ostrożnego prowadzenia gry.

Dodatkowym, choć niezbyt wielkim minusem jest to, że grając na klawiaturze trudno jest używać większości kombinacji i opcji. Zapamiętanie ich i wykorzystywanie w praktyce wydaje się być nieosiągalne. Mógłbym się założyć, że nikomu łatwo by nie przyszedł bieg sprintem połączony z kryciem rywala i jednoczesnym wydawaniem poleceń taktycznych klawiaturą numeryczną. Wykonanie strzału lobowanego będąc w polu karnym, gdzie gra toczy się szalenie szybko, graniczy z cudem. W praktyce sprawa sterowania na klawiaturze wygląda tak, że gracz używa tylko i wyłącznie kilku podstawowych przycisków do najbanalniejszych zagrań. Mówiąc krótko, wykorzystywanie wszystkich opcji jest niemal niemożliwe.

No, to Anglicy mogą już powiedzieć „after birds”!

Zastrzeżenia mam również do systemu profilów i zapisu gry, mianowicie te dwa elementy są od siebie niezależne. Co to oznacza w praktyce? Jeżeli na profilu A wygramy kilka meczów, zdobędziemy za nie kilka tysięcy punktów, zapiszemy grę i uruchomimy profil B, to bez wczytywania osobnego pliku zapisu dalej będziemy toczyć rozgrywki zapoczątkowane na profilu A. Zmusza to do zbędnego grzebania w opcjach, a w przypadku kiedy przy jednym komputerze bawi się kilka osób, zwiększa się ryzyko zupełnie nieświadomego przechodzenia kolejnych meczów na nie swoim profilu.

Jedną z naprawdę udanych innowacji w grze jest zbiór ciekawostek wyświetlanych w trakcie wczytywania meczu. Dotyczą one zawsze państw tych drużyn, które mają się spotkać na boisku. Przykładowo, grę polskiej reprezentacji poprzedzają informacje o naszym papieżu, rzekomych lądowaniach UFO czy sukcesach kadry w ubiegłym stuleciu. Temu, kto to wymyślił, należą się naprawdę duże brawa. Ciekawostki są bardzo interesujące i, jak widać to na przedstawionym przykładzie, nie odnoszą się tylko do piłki nożnej.

Otoczka gry, a więc muzyka i grafika, to chyba najlepiej wykonany element programu. Świetne utwory na ścieżce dźwiękowej, o której już pisałem, są dopełniane przez wyjątkowo dobrze brzmiące okrzyki ze stadionów. Dobre przejęcia i ładne gole nagradzane są brawami i krzykiem rozentuzjazmowanych kibiców. Tak samo się dzieje, gdy żadna z drużyn nie jest w stanie utrzymać posiadania piłki na dłużej. Ponadto, po meczu można posłuchać hymnu zwycięskiego kraju. Dodam jeszcze, że komentatorami są dalej Clive Tyldesley i Andy Gray, którzy wciąż świetnie wywiązują się ze swego obowiązku... choć być może to dlatego, że część ich kwestii została po prostu skopiowana z FIFY 06.

Wyjątkowo ładnie wykonana oprawa graficzna – na spółkę z muzyką – jeszcze lepiej pozwala wczuć się w klimat mistrzostw i tej rywalizacji, która towarzyszy grze w piłkę. Piękne stadiony, flagi na trybunach, serpentyny leżące pod reklamami i dopracowane modele piłkarzy zasługują na poklask. Nowe animacje (m. in. okazywanie radości po zdobyciu bramki) zostały przygotowane z pietyzmem. Wyglądają bardzo realistycznie, a w połączeniu z ciekawym ujęciem kamery dają niezwykły efekt ruchu, który trzeba samemu zobaczyć. Tak jak w FIFIE 06, najbardziej popularni piłkarze zostali „wyposażeni” w większą liczbę animacji. Ciekawą rzeczą jest również to, że boisko na screenach z gry na ogół wygląda tak, jakby kamera była nań skierowana prostopadle. W rzeczywistości jest ustawiona pod pewnym kątem, ale dopiero obejrzenie stadionu i piłkarzy w ruchu eliminuje pierwsze wrażenie.

Beckham strzela? Zatem Dudek Dance nie jest potrzebny.

Twórcy starali się – bardzo słusznie, zresztą – upodobnić grę do transmisji w telewizji. Teraz, w trakcie meczu, pokazuje się tabelka przedstawiająca wynik zupełnie innego spotkania toczonego równolegle w czasie. Poza tym, zlikwidowano wyciemnienie ekranu przy przełączaniu się z jednej kamery na drugą – w to miejsce wstawiono logo mistrzostw. Są to bardzo małe usprawnienia, ale naprawdę cieszą oko i są warte wzmianki.

Pora na klika słów podsumowania. Jak zaznaczyłem we wstępie, EA dalej prowadzi swą nieprzychylną hardcore’owym graczom politykę i dzięki temu FIFA World Cup 2006 jest niemalże kopią swojej poprzedniczki. Z drugiej jednak strony, jest to tytuł wykonany na przyzwoitym poziomie i z dbałością o szczegóły. Nie da się ukryć, że nie zmieni on nic w wojnie między seriami FIFA i PES, ale fani tej pierwszej powinni przynajmniej spróbować ‘jak się je’ najnowszą odsłonę. Jest to prawdopodobne, że przypadnie im ona do gustu.

Maciej „Sandro” Jałowiec

PLUSY:

  • gra jest dynamiczna i dość wymagająca;
  • świetna oprawa audio-wideo;
  • ciekawostki przed meczem i elementy transmisji telewizyjnej.

MINUSY:

  • wtórność w stosunku do FIFA 06;
  • szybko zaczyna nudzić;
  • wadliwy system profilów i zapisu gry.

Maciej Jałowiec

Maciej Jałowiec

Specjalista do spraw marketingu gier wideo. Łączy pasję do gier ze spostrzeżeniami na temat branży i światowej gospodarki. Zawodowo związany z firmą Techland, a wcześniej m. in. z Activision i Perfect World.

więcej

Mistrzostwa Świata FIFA 2006 - recenzja gry
Mistrzostwa Świata FIFA 2006 - recenzja gry

Recenzja gry

Mistrzostwa Świata w piłce nożnej są tuż tuż, a Electronic Arts serwuje nam produkcję stworzoną specjalnie na tę właśnie okazję. Jaką klasę ona prezentuje? Czy jest tak prestiżowa jak reprezentacja Brazylii, czy też lepiej od razu spisać ją na straty?

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.