Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 31 maja 2006, 12:14

autor: Jacek Hałas

Desperados 2: Cooper's Revenge - recenzja gry - Strona 2

Desperados 2: Cooper’s Revenge z całą pewnością rozczaruje wielu fanów pierwszej części tej serii. Gra robi wrażenie wydawanej w dużym pośpiechu, przez co wiele jej elementów nie zostało należycie dopracowanych.

Sanchez jest z kolei typowym rozrabiaką. Postać ta przydaje się między innymi do sprawniejszego ogłuszania przeciwników. Z racji tego, iż jest on silniejszy od pozostałych postaci, atakowane osoby na dłuższy czas zostają ogłuszone. Sanchez potrafi również zastawiać „pułapki” w postaci tequilli, a także sprawnie rzuca kamieniami, ogłuszając w ten sposób bardziej oddalonych oponentów.

Z drużyny usunięto natomiast znaną z pierwszej części gry Mię. Jej miejsce w dalszej części kampanii zajmuje Indianin Hawkeye. Trzeba przyznać, iż postać ta została obdarzona wyjątkowo przydatnymi umiejętnościami. Hawkeye wyśmienicie korzysta z łuku, likwidując bardziej oddalonych gostków. Bliżej ustawionych bandytów może z kolei zabijać przy użyciu tomahawka. Korzystając z okazji warto jeszcze powiedzieć kilka słów na temat samych umiejętności. Osobiście odniosłem wrażenie, iż jest ich teraz nieco mniej. W żadnym wypadku nie jest to jednak uciążliwe, gdyż plansze zostały projektowane w taki sposób, żeby trzeba było korzystać ze zdolności wszystkich postaci biorących udział w misji, a nie tylko tej wybranej przez siebie.

W większości misji tego typu widok jest równoznaczny z zawaleniem aktualnie wykonywanych zadań.

Nieco wcześniej wspomniałem o tym, iż jednym z wielu atutów Desperados była długość tej gry. Cooper’s Revenge również zawiera kilkanaście rozbudowanych poziomów. W tym przypadku zauważa się już niestety szereg wyjątkowo denerwujących uproszczeń. Przede wszystkim, właściwa kampania podzielona została na sześć głównych misji. W skład każdej z niej wchodzi średnio około pięciu etapów. Podstawowy problem polega na tym, iż poziomy z tej samej misji najczęściej rozgrywane są na identycznej mapie. Świetnym przykładem może być odwiedzany w dalszej części zabawy fort. Właściwie wszystkie etapy wchodzące w skład tej misji umiejscowione zostały na tej samej planszy. Jedyną różnicą jest blokowanie niektórych jej sektorów, tak aby można się było skupić wyłącznie na aktualnych celach. Osobiście jestem zagorzałym przeciwnikiem tego typu rozwiązań, tym bardziej iż w pierwszej części Desperados kolejne mapy były w dużej mierze unikatowe, albowiem praktycznie nie powtarzały się. Jednocześnie zauważa się wiele innych irytujących rozwiązań. Przykładowo, likwidując wszystkich gostków znajdujących się na mapie, może dojść do sytuacji, w której w kolejnym etapie ponownie znajdziemy się na tej samej planszy, a zabite osoby w jakiś magiczny sposób powrócą do życia.

Beznadziejnie rozwiązano również kwestię poziomu trudności zabawy. W tym przypadku nie można jednak mówić o pogorszeniu jakości gry, gdyż w pierwszej części Desperados problem ten również był obecny. Zdecydowanie najprościej podchodzi się do misji, w których można dowolnie zabijać przeciwników (z pominięciem cywilów), a na dodatek na mapie rozmieszczone zostały liczne przedmioty, dzięki którym dalszą przeprawę można sobie ułatwić. Schody zaczynają się w momencie, gdy gra nie zezwala na zabijanie znajdujących się na mapie osób. Także i tu można jednak sobie poradzić. Kolejnych przeciwników należy bowiem ogłuszać. Ich ciała muszą być następnie wiązane i ukrywane w rzadko odwiedzanych miejscach. W ten sposób również można oczyścić całą planszę, albowiem związane osoby NIGDY nie zdołają się oswobodzić.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej