Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 9 maja 2006, 10:43

autor: Krzysztof Gonciarz

24: The Game - recenzja gry - Strona 2

Choć 24 Godziny da się ukończyć w dużo mniej niż dobę, wierni fani serialu i tak mają się czym zainteresować. Niestety, tylko oni.

Potencjalny materiał na grę na co najmniej 80%+, opisany w superlatywach wyżej, ciągnie niestety za sobą furmankę z nawozem. Gameplay, ludzie! 24 byłoby może i fajnym, interaktywnym filmem, ale ktoś po drodze zapomniał, że pomiędzy cut-scenkami też generalnie powinno być ciekawie. I choć mnogość zadań i różnorodność pomysłów na poziomy to duże plusy, brakuje tu po prostu dobrego pod względem rzemieślniczym programowania. Trzon gry, sekwencje TPP, to pod wieloma względami przyjemność porównywalna ze słuchaniem „imprezowych składanek” wydawanych regularnie przez niektóre stacje radiowe. Intuicja gracza, nawet doświadczonego, na nic się zda wobec absurdów sterowania, którego opanowanie to jedyne prawdziwe wyzwanie przez jakąś połowę czasu gry.

Nawet z gruntu fajne pomysły, takie jak półautomatyczne celowanie, zostają w ten sposób mocno przygaszone. Funkcje poszczególnych przycisków, niekiedy zmieniające się wraz z upływem misji, same w sobie powinny zostać wliczone do oceny gry na plus, ale w kategorii „trudne zagadki”. Innym poważnym szkopułem jest praca kamery. Wszystko jest OK, dopóki poruszamy się po stosunkowo dużych pomieszczeniach lub terenach otwartych. Gdy przeciwnicy znajdą się bliżej nas, z magnetyzmu Jacka Bauera pozostaje niewiele ponad wdzięk osobisty Porucznika Borewicza. Celowanie graniczy z niemożliwym, a nas trafia biała gorączka od obserwowania stopniowo opróżnianego paska życia. Dają w kość również wspomniane ujęcia z kilku kamer, znak rozpoznawczy serii, które w momentach szybkiej akcji są po prostu straszliwie dezorientujące. Gracz i tak nie ma czasu doceniać wizualnego kunsztu pozostałych ujęć, a jego główne okienko zostaje zmniejszone do np. 1/3 ekranu. I gdzie tu sens?

Przesłuchanie – najfajniejsza z mini-gier.

24 jest ze wszystkich stron napakowana mini-gierkami, które mimo swej prostoty wlewają bardzo orzeźwiającą bryzę w suche poziomy trzecioosobowe. Ilekroć któryś z bohaterów musi rozbroić bombę, włamać się do czyjegoś komputera, namierzyć przeciwników za pomocą satelity, zawsze to my przejmujemy stery i dokonujemy tego rozwiązując jakąś mniej lub bardziej skomplikowaną zagadkę logiczno-sprawnościową. Wszystkie poziomy są raczej krótkie, co jest efektem dynamicznego scenariusza, a dodatkowe urozmaicenie ich tymi wstawkami jeszcze bardziej zabezpiecza nas przed nudą. Świetnym urozmaiceniem są (nieliczne niestety) sceny przesłuchań, pod względem mechaniki bliższe testowi Voight Kampfa z pecetowego Blade Runnera niźli podobnym dodatkom w rzeziach na modłę Punishera. Mając na oku wykres „pulsu” przesłuchiwanego, musimy wybierać pomiędzy agresywnym, uspokajającym oraz neutralnym zachowaniem bohatera – miodzik, zwłaszcza w obliczu bardzo dobrej prezentacji graficznej.