Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 kwietnia 2006, 12:18

autor: Rafał Wilkowski

Pro Evolution Soccer Management - recenzja gry

PES Management z pewnością nie jest tym, czego oczekiwali gracze. To tylko dodatkowy tryb, który miał się ukazać w Pro Evolution Soccer 5, a nie oddzielny tytuł.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2.

Kiedy pojawiły się pierwsze informacje na temat tej gry, wszystko wskazywało na to, że wprowadzi ona sporo zamieszania na polu jej podobnych produktów. Menadżer od Konami, ze świetną grafiką i stosem nowych rozwiązań. Tak miało to wyglądać i po części wygląda. Szkoda tylko, że ta część to niewielki ułamek tego, do czego przyzwyczailiśmy się przez lata za sprawą innych menadżerów.

Po wczytaniu się danych z dysku na ekranie pojawia się niezbyt rozbudowane menu w charakterystycznym, PeESowym stylu. Po wybraniu pełnego sezonu, ustalamy wygląd menadżera, którym przyjdzie nam kierować (pod tym względem mamy ogrom możliwości dotyczących wyboru twarzy, owłosienia itd.), po czym zostają nam przedstawione oferty klubów. Szczerze powiedziawszy po cichu liczyłem, że ten tytuł odmieni oblicze całej serii Pro Evolution Soccer, która od początków istnienia nie rozpieszczała nas pod względem licencji nazw klubów i nazwiska piłkarzy. Ostatnimi czasy trochę się to poprawiło i myślałem, że każda nowa odsłona uraczy nas nowymi oryginalnymi, nie pozmienianymi nazwami. W szczególności oczekiwałem tego po menadżerze, ponieważ jedną z podstaw przyjemności płynącej z grania w tego typu gry jest właśnie święcenie triumfu wśród ulubionych drużyn świata. Możemy co prawda odnieść sukces z prawdziwymi drużynami ligi hiszpańskiej, włoskiej i holenderskiej. Jednak jeśli ktoś jest fanem np. Premiership (w grze England League) to ze znajomych nazw ujrzy tylko Arsenal i Chelsea. Nie zadbano o żadne licencje z ligi niemieckiej czy francuskiej. Trochę to śmieszne, bo wątpię, że ktoś będzie chciał poprowadzić takie kluby jak Merseyside Red (Liverpool) czy Isar (Bayern München). Pocieszeniem jest uwielbiany przez każdego fana PES-a tryb Edit Mode, za pomocą którego możemy sami wszystko pouzupełniać. Pytanie tylko, ile jeszcze razy Konami będzie w ten sposób walczyć z brakiem licencji? Ja mam już po prostu dosyć kombinowania i nie wystarczy tu możliwość transferu danych z Pro Evo 5, bo przestałem cokolwiek robić w tym temacie już od PES 3.

Dudi, dorzucę ci jeszcze Internet za złotówkę na pół roku. Co ty na to?

Skoro konkurencja potrafi zadbać przynajmniej o najważniejsze ligi, to czemu skośnoocy nie potrafią? Mamy XXI wiek. Licencje mają być i kropka, a z tym śmiesznym Edit Mode niech się więcej nie pokazują. Jednym słowem nie doszło do żadnego postępu względem PES5. Tym samym twórcy gry pozbawili nas zabawy zwanej od zera do bohatera. Mam tu na myśli przechwycenie kierownictwa nad mało znaną, najczęściej trzecioligową drużyną i mozolne wspinanie się nią przez kilka sezonów najpierw do wyższych lig, a później na podium prestiżowych zawodów. Nie doświadczymy tego z prostego powodu. Nie ma trzeciej ani nawet drugiej ligi. Duży minus, niestety nie ostatni. Przed dokonaniem wyboru odnośnie klubu możemy przeczytać, czego oczekują od nas zwierzchnicy. I tu jednak nie zobaczymy niczego szczególnego. Nie musimy wygrać europejskich pucharów czy chociażby rodzimych. Jedyna opcja to utrzymanie się powyżej któregoś miejsca w lidze (dla najlepszych drużyn powyżej czwartego). Widać, sami musimy się zmotywować do pracy, bo nasi szefowie nie są zbyt ambitni.

W naszej pracy pomagać będą nam trener, trzech gości od wyszukiwania piłkarzy oraz asystentka. Trener w zasadzie jest potrzebny tylko do szkolenia piłkarzy, ale także można go wykorzystać przy ustalaniu taktyki na mecz. Niestety rzadko jest ona dobra, więc raczej przez cały sezon sami będziemy musieli o to zadbać. Zwiadowcy sprawują się bez zastrzeżeń przy wyszukiwaniu odpowiednich person, gorzej jeśli chodzi o ustalanie transferów nowych graczy, bądź odsprzedawanie kogoś z naszego składu. Za tę robotę także lepiej zabrać się samemu, bo często ceny mijają się z naszymi oczekiwaniami. Zapewne najbardziej zainteresowała was ta ostatnia pomoc. Na początku gry do wyboru są cztery panie, więc chyba każdy znajdzie cos dla siebie. Przy czym dziewczyna nie leci na grube miliony, którymi dysponujemy i sumiennie wykonuje powierzone jej zadanie (co jakiś czas podsumowuje miesiąc i takie tam „bardzo” ważne sprawy).

A propos milionów. Fundusze klubu, którymi przyjdzie nam zarządzać, możemy zwiększać w dwojaki sposób. Za dobrą grę w pucharach lub lidze oraz przez sprzedawanie ludzi z naszego zespołu. Nie ma mowy o ustalaniu cen biletów czy wyborze reklam pojawiających się na boisku. A wszystko to dlatego, ponieważ nie wiemy, czy w ogóle jakieś boisko mamy. Co prawda gramy na jakimś i widzimy je podczas meczu, ale nie mamy wglądu w to, co się tam dokładnie znajduje. O rozbudowie już nie wspomnę. Jak dla mnie to kolejny wielki minus, bo od kiedy spotkałem się z pierwszym menadżerem w życiu jeszcze za czasów Amigi uwielbiałem powiększać swój stadion. Więcej miejsc siedzących, zadaszenie, loża dla VIP-ów. Później sprawdzanie, ilu kibiców przyszło na mecz i operowanie cenami biletów, tak by przynosiły jak największe zyski. A tu proszę mamy rok 2006 i brakuje tak standardowego elementu.

Japończycy doskonale wiedzieli, co zrobić z krowami zarażonymi BSE.

Podczas trwania sezonu w zasadzie przyjdzie nam pobawić się tylko w kupno/sprzedaż nowych piłkarzy oraz ustawianie taktyk. Transfery zawodników to niestety nic ciekawego. Oprócz kasy i roli, jaką będzie odgrywać upatrzony przez nas delikwent, nie możemy mu zaproponować nic więcej. Teoretycznie wystarczy, ale miło by było zobaczyć opcję dodania domu, samochodu czy żony sąsiada do kontraktu. Duże możliwości mamy za to podczas ustalania strategii na mecz. Gra agresywna lub defensywna, środkiem lub skrzydłami, przy udziale obrońców lub bez i wiele, wiele innych. Możemy także ustawiać taktykę grupową lub indywidualne zachowanie graczy. Naprawdę jest tego dużo. Co najważniejsze widać, że przekłada się to na grę i żeby wygrać, będziemy musieli sporo się napracować.

Nie wystarczy jednak ustawienie wszystkiego przed meczem, mimo że zostajemy dokładnie poinformowani o tym, w jaki sposób gra nasz przeciwnik. Często będziemy musieli dostosowywać się do sytuacji na boisku (kontuzja, kartki). Zmiany dokonywane przez komputer zazwyczaj mało wnoszą do gry i tylko nieraz widać jakieś efekty. Niestety i tu dopatrzyłem się małego niedociągnięcia. Mianowicie zdarzyła się taka sytuacja. Około 60 minuty straciłem lewego obrońcę za czerwoną kartkę. Mimo, że nie dokonuję zmiany formacji i nie wstawiam kogoś za tego piłkarza komputer przez resztę meczu jak grał prawym skrzydłem tak dalej grał tą stroną. Po przeciwnej stronie boiska jeden z jego piłkarzy biegał wolny i nie dostał ani razu piłki mimo że zakończyło by się to najpewniej bramką. Tak więc AI nie na wszystko zostało przygotowane. Jednak uważam to za niewielki błąd (chociaż dość śmieszny) i całe kierowanie drużyną od treningu do meczu zaliczyć trzeba na plus (niewielki ale zawsze).

W tej grze występuje także aspekt psychologiczny. Mianowicie możemy porozmawiać z piłkarzami o ich kondycji czy też o tym, co myślą na temat drużyny (wtedy ujrzymy np. takiego Eto w garniturze) Możemy też porozmawiać z naszym szefem i dzięki temu podnieść morale w drużynie. Często też oglądamy wiadomości sportowe w TV i udzielamy wywiadu przed meczem. Szkoda, że wszystko to wygląda bardzo sztywno, nienaturalnie. Przydałoby się chociaż większe urozmaicenie wypowiedzi, bo po kilku rozmowach znamy wszystko na pamięć. Miło byłoby także usłyszeć jakiś głos (przynajmniej asystentki), a nie sam tekst. I to tyle jeśli chodzi o naszą pracę. Niewiele prawda? Do tego brakuje jakiejś większej motywacji do brnięcia przez kolejne mecze. Nie wystarczą same punkty chwały czy kasa, którą wydamy później na mało ważne rzeczy w PES Shopie (stroje, dodatkowa piłka itd.). Jak dla mnie to stanowczo za mało, bym przez kolejne dni myślał tylko i wyłącznie o drużynie, którą prowadzę.

Gdyby grafika była najważniejszym elementem menadżera, to z pewnością ta gra byłaby na szczycie.

Czas wspomnieć o grafice. W menu gdzie się poruszamy nie wygląda to za ciekawie. Mało przejrzyście, a trójwymiarowa grafika w tle tylko pogarsza efekt. Co innego gdy rozgrywamy mecz. Wszystko jest oparte na silniku PES5, więc mamy do czynienia z maksymalnymi możliwościami PS2. Najśmieszniejsze jest to, że jeśli sporo grałeś w normalnego PES-a to często odruchowo, widząc ciekawie zapowiadającą się akcję, będziesz chciał przejąć kontrolę nad piłkarzami :). Co do muzyki, którą otrzymaliśmy, to zamiast oklasków i bębnów wolałbym usłyszeć coś spokojniejszego, tak żeby nie rozpraszać się przy ustawianiu taktyki. Odgłosy podczas meczu stoją na przyzwoitym poziomie, tylko komentator trochę denerwuje powtarzając zbyt często to samo.

PES Management z pewnością nie jest tym, czego oczekiwali gracze. To tylko dodatkowy tryb, który miał się ukazać w Pro Evolution Soccer 5, a nie oddzielny tytuł. Dlatego wystawiona ocena jest taka, a nie inna. Gdyby nie dopisek świadczący o przynależności do kultowej serii, zapewne nikt nie zainteresowałby się tą słabą, odstającą od standardów na odległość kilku boisk, grą. Fakt, że podczas meczu możemy odczuć trochę satysfakcji z wygranej, jednak jak się dobrze zastanowić to Master League w normalnym PES-ie oferuje zbliżone możliwości. Nie udało się Konami dogonić konkurencji ani za pomocą wstawek prezentujących niemych ludzi, ani za pomocą asystentki w stroju Cowgirl (do kupienia w PES Shop). Nie tędy droga. Zadowoleni będą chyba tylko Ci, którzy nigdy nie widzieli możliwości pozostałych tego typu produktów.

Rafał „WLQ” Wilkowski

PLUSY:

  • świetna grafika podczas meczu;
  • możliwości taktyczne.

MINUSY:

  • po raz kolejny za mało licencji;
  • mały wpływ na finanse;
  • brak rozbudowy stadionu.
Pro Evolution Soccer Management - recenzja gry
Pro Evolution Soccer Management - recenzja gry

Recenzja gry

PES Management z pewnością nie jest tym, czego oczekiwali gracze. To tylko dodatkowy tryb, który miał się ukazać w Pro Evolution Soccer 5, a nie oddzielny tytuł.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.