autor: Krzysztof Gonciarz
Black - recenzja gry - Strona 4
Czyżby najodważniejszy projekt Electronic Arts tego sezonu? Woda na młyn dla tych, którzy twierdzą, że jeszcze jest zbyt wcześnie na nową generację konsol. Na co 360-ce wszystkie te teraflopy, kiedy to jej młodszy brat dostaje takie gry?
Dźwięk, kwestia dźwięku. Co się dzieje, w ogóle. Sąsiedzi dzwoniący na policję, panika na pobliskich ulicach, ekspresowe powiadomienie najwyższych krajowych władz i powołanie sztabu kryzysowego. Takie konsekwencje mogłoby mieć zbyt soczyste ustawienie głośności w tej grze. Po pierwsze muzyka Michaela Giacchino, gościa który obskoczył już Call of Duty i Medal of Honor (na czasie byłoby dodać, że pracował też nad OST-em serialu Lost, który ostatnio nad Wisłę zawitał). Nie ma jej wiele, pojawia się wręcz rzadko. Raz, góra dwa razy w czasie misji, dokładnie na tyle, by popieścić tam, gdzie lubimy najbardziej, ale jednocześnie pozostawić nas błagających na kolanach o więcej. Wieki już orkiestralny soundtrack w tak patetycznym skądinąd tonie nie wywoływał wstrząsu o tak szeroko zarysowanej skali. Ale dobra. O ile muzyka mieści się jeszcze w szeroko rozumianym pojęciu „bardzo dobrej”, o tyle sample składające się na właściwe udźwiękowienie scen akcji to jakiś ewenement. Stanowią sadomasochistyczny masaż dla trąbki Eustachiusza, w którym przyjemność płynąca z soczystości strzałów miesza się z bólem, jaki wywołuje ich surowość, mechaniczność i realizm. Najlepiej udźwiękowiona gra of all time? Heh, są jakieś kontrpropozycje?
Miała być recenzja, a wyszedł entuzjastyczny onanizm nad płytką z grą. Black nie jest przecież pozbawiony wad. Brak multiplayera to niepotrzebny cios w plecy. Wątpliwości budzi też jego replayability, napędzane jedynie dodatkowymi giwerami oraz bonusowym poziomem trudności. Brak bossów i urozmaicenia po stronie przeciwników. Wszystko to się liczy, ale nie przyćmiewa niekłamanej przyjemności, jaką daje pociągnięcie serii z AK-47 i obserwowanie dymu i odłamków w ten sposób powstałych. Z tej gry płynie po prostu „fun”, „fun” pod względem framerate’u zjadający na śniadanie takiego Half-Life’a 2. Usiądź na chwilę, zastanów się, popatrz na screeny, ściągnij jakiś trailer i wyciągaj kasę z konta. Dyktatorzy mody mówią, że w tym sezonie Czerń będzie na topie.
Krzysztof „Lordareon” Gonciarz
ZALETY:
- totalna, militarna masakra;
- zróżnicowane poziomy (pod względem graficznym);
- genialnie zrealizowane cut-scenki;
- ciężki klimat;
- wysoki poziom trudności;
- idealny framerate;
- obłędny poziom wizualiów;
- dźwięk... po prostu dźwięk, tu nie ma adekwatnych przymiotników.
WADY:
- mała różnorodność przeciwników, niespecjalne AI;
- niezróżnicowane zadania;
- brak multiplayera;
- niezbyt długi czas gry i niskie replayability;
- rzadko występujące checkpointy (dla niecierpliwych).