Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 lutego 2006, 12:03

autor: Piotr Bielatowicz

Soulcalibur III - recenzja gry - Strona 3

Czwarta część jednej z najpopularniejszych na świecie serii mordobić. Czy zawsze olśniewająca technicznie seria wytrzymała próbę czasu na ciągle tej samej generacji konsol? Odpowiedź w recenzji.

W trójce doszło także całkowite novum dotyczące postaci – dzięki wbudowanemu trybowi tworzenia bohaterów nie musimy już zdawać się na wojowników „kanonicznych”, ale możemy sami wykreować swojego. Osobiście wolę grać gotowymi, posiadającymi bardziej charakterystyczne rysy. Jest jednak to miły dodatek w myśl trendu zapoczątkowanego w poprzedniej części (mającego korzenie jeszcze w Soul Bladzie), gdzie można było zdobywać coraz to mocniejsze bronie.

W ramach rekompensaty za brak trybu on-line rozbudowano także podstawowy tryb dla jednego gracza, nazwany Tales of Souls. Zależnie od wybranej postaci bierzemy udział w pseudointeraktywnym scenariuszu, gdzie nasze decyzje (np. pościg za uciekającą po walce postacią czy zbadaniem jakiegoś pobocznego tropu) mogą w ograniczonym zakresie wpływać na kolejne walki. Każda historia ma motyw przewodni, stanowiący główny cel bohatera – dla fanów rozmiłowanych w odkrywaniu strzępków fabuły w tego typu grach będzie to prawdziwa uczta. Całość opowiadana jest głównie za pomocą tekstów na mapie świata, sporadycznie pojawiają się także cut-scenki. Te ostatnie są jednak o tyle ciekawe, że poprzez wciśnięcie w odpowiednich momentach przycisków, których ikonki pojawią się na ekranie, możemy wpłynąć na zakończenie filmiku, np. uskakując przed rzuconą bronią i nie tracąc energii na starcie (ujemny handicap). Tryb scenariuszowy obfituje ponadto w starcia na nietypowych zasadach, urozmaicając rozgrywkę. Duży plus. Reszta trybów nie wyróżnia się – rozgrywka z drugim graczem czy sklepik z możliwymi do kupienia za wirtualną walutę bonusami to standard.

Reasumując, gra kultywuje tradycję serii, rozwijając ją nawet, ale w sposób mocno odtwórczy i mechaniczny. Rozgrywka nie zmieniła się na jotę, najważniejsze zaś zmiany w otoczce, wypunktowane powyżej, są jedynie niezbędnym minimum pozwalającym twórcom ogłosić tę grę kolejną częścią miast rozbudowanej wersji dwójki. To właśnie zadecydowało o fakcie, iż trójka nie stanie się częścią kultową, nawet pomimo doskonałych wyników sprzedaży. Gra obfituje we wszystko, czego można by wymagać od tytułu AAA – świetną, płynniutką grafikę, masę urozmaicających detali, duże ilości czego się tylko da (ciosy, postacie, areny, tryby) – zabrakło jej jednak tytułowej duszy.

Piotr „CCT” Bielatowicz

PLUSY:

  • więcej wszystkiego;
  • rozbudowany tryb dla jednego gracza;
  • oprawa audiowizualna.

MINUSY:

  • brak trybu on-line;
  • kalki z poprzednich części;
  • króciutkie kata.