Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 20 grudnia 2005, 10:09

autor: Krzysztof Gonciarz

Crazy Frog Racer - recenzja gry - Strona 3

Zwariowana Żaba debiutuje na ekranach monitorów i z miejsca staje się jedną z najgorszych gier tego roku. Nawet najwięksi wielbiciele jej charakterystycznego wokalu będą musieli tym razem skapitulować.

Sporym zaskoczeniem w związku z tym tytułem jest brak licencjonowanych utworów muzycznych, z wspominanym już Axel F oraz Popcornem na czele. Paradoksalnie, należy to zaliczyć na minus. Jak już ktoś słucha tej antysztuki, to niech przynajmniej będzie miał coś od życia w trakcie zabawy z grą i posłucha sobie znanych i lubianych numerów. A tu figa. Gdyby natomiast odciąć się całkowicie od dotychczasowych, niechlubnych dokonań Żaby i wsłuchać się głębiej w obecne tu tracki, można dojść do wniosku że są one ogólnie mniej irytujące, niż całe to „Crazy Hits”. Nie znaczy to jednak, że stoją na dobrym, ani nawet akceptowalnym poziomie. Oprawa muzyczna jest tak samo drażniąca, jak każdy inny element CFR. Mimo że momentami rytm staje się milszy dla ucha i zbliżamy się do klimatów house’owych i break’owych, i tak denerwujące melodyjki przewodnie biorą nad wszystkim górę, a domek z kart burzy się. Tym najodważniejszym z nas, którzy będą mieli ochotę zagłębić się w te wszystkie przeboje, zadedykowano dostępną w menu głównym opcję Jukebox, umożliwiającą przesłuchanie soundtracka, który wizualizowany jest przez nijak niezsynchronizowany taniec Crazy Froga. Ratunku. Gdy na cały ten osobliwy kolaż CFR nałożymy jeszcze przewijające się non-stop „ding, ding” sfx-y, przycisk Mute na sprzęcie grającym stanie się naszą ostatnią deską ratunku. Jeśli go nie użyjemy, efekty mogą być opłakane w skutkach.

Hekatomba.

Produkcje takie jak Crazy Frog Racer nigdy nie powinny wychodzić na światło dzienne, a już na pewno nie powinny być sprzedawane za cenę, za którą można w dzisiejszych czasach całkiem pozytywnie się zabawić. I nawet nie chodzi o gry, przeliczcie tylko te okolice 50 złotych na tabliczki czekolady czy bilety do kina. Nie ma tu znaczenia, czy jesteś za czy przeciw zjawisku Zwariowanej Żaby. Twój osobisty stosunek do tej gadziny nie wpłynie na odbiór bijącej po oczach amatorszczyzny o zerowej grywalności, którą próbuje się nam niniejszym sprzedać. Jeśli więc rozważałeś zakup tej gry, najlepiej zrobi ci zimny prysznic, a jeśli to nie pomoże – bardziej drastyczne środki szokowe. Zrób wszystko, byle nie dać się zwieść na pokuszenie przez obecne w press releasach epitety opisujące ten tytuł: „szybka, dynamiczna i przezabawna”. Reszta jest milczeniem.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

MINUSY:

  • paskudna grafika;
  • irytujące udźwiękowienie;
  • (dla entuzjastów) brak żabich przebojów;
  • amatorszczyzna;
  • *brak* grywalności.

PLUSY:

  • hm, gra komputerowa?