autor: Piotr Deja
Star Wolves: Gwiezdne Wilki - recenzja gry
Star Wolves to zgrabne połączenie cRPG-a i RTS-a. Gra zabiera nas w XXII wiek, gdzie stajemy na czele grupy najemników o nazwie Gwiezdne Wilki. Robota legalna półlegalna czy nielegalna – co za różnica? Liczą się przecież tylko pieniądze.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Piraci coraz bardziej dają się we znaki. Nie dość, że zniszczyli transport, którego byłeś pilotem, to jeszcze ukradli statek twojemu kumplowi – Ace’owi. Jak widać, całkowicie legalna robota zupełnie się nie sprawdza w kosmosie, gdzie cesarstwo próbuje bezskutecznie wprowadzić porządek, piraci dokazują jak mogą, korporacje skaczą sobie do gardeł, a zewsząd dochodzą plotki o istnieniu obcych. Ale z drugiej strony jest to sytuacja, w której można nieźle zarobić. Legalnie, półlegalnie czy nielegalnie – co za różnica, liczą się pieniądze. Dlatego obaj postanawiacie połączyć siły i założyć grupę najemników o nazwie „Gwiezdne Wilki”.
Star Wolves to zgrabne połączenie cRPG-a i strategii czasu rzeczywistego, całkiem udany debiut nieznanej dotąd rosyjskiej firmy Xbow Software. Gra zabiera nas w XXII wiek, gdy ludzkość opanowała technikę budowania portali potrafiących przenosić ogromne statki kosmiczne na drugi koniec galaktyki w mgnieniu oka. To doprowadziło do ogromnej ekspansji ludzkości w zakresie wcześniej niemożliwym do osiągnięcia.
Grę zaczynamy od stworzenia postaci. Nie ma tu zbyt wielu możliwości, lecz z drugiej strony nie prowadzi to do komplikacji. Najpierw wpisujemy imię naszego bohatera (niestety dla graczy płci żeńskiej – płeć bohatera jest z góry ustalona i jest to mężczyzna), a potem wybieramy jedną z czterech ścieżek rozwoju. Możemy skupić się na pilotażu, walce strzeleckiej (działka, lasery), walce rakietowej lub opanowaniu technik elektronicznych. W grze, razem z bohaterem, będziemy dowodzić maksymalnie sześcioma pilotami, z czego każdy pilot ma własny statek (który potem i tak wymieniamy na nowy, lepszy) i własne umiejętności. Do sześciu statków kosmicznych dochodzi także wielki statek-matka. Jest to coś w rodzaju ruchomej bazy, znacznie wytrzymalszej, lecz także mniej mobilnej w porównaniu do małych statków. Na tym różnice się nie kończą – statek-matka może ściągać łupy specjalnym laserem (pozostałości po zniszczonych statkach, twoich jak i przeciwnika) oraz naprawiać uszkodzone statki, które znajdą się na jego pokładzie, a także uzupełniać ich zapasy rakiet. A ponieważ statek-matka jest ciężko opancerzony i uzbrojony, to właściwie zawsze najlepiej jest atakować nim i resztą pilotów jakiegokolwiek przeciwnika. Jest też druga strona medalu – jeśli wrogowie zniszczą statek-matkę, to gra kończy się porażką.
Inaczej sprawa ma się w przypadku statków kosmicznych. Jeśli taki zostanie zniszczony, to możemy zawsze statkiem-bazą znaleźć i zabrać na pokład kapsułę ratunkową z pilotem (jednak będziemy zmuszeni kupić mu potem nowy statek, więc najlepiej po prostu wgrać grę i spróbować jeszcze raz). Poznawanie nowych pilotów i włączanie ich do drużyny przypomina gry cRPG, a wszystko przez nietypowe okoliczności, jakie towarzyszą poszerzaniu szeregów Gwiezdnych Wilków. Do tego każdy z pilotów ma własną historię. Jednak tutaj znów uproszczenie – nie musimy się martwić, że staniemy przed dylematem, kogo wybrać. Niekiedy piloci sami się do nas przyłączają (czy tego chcemy czy nie), czasami też sami odchodzą. Ale na raz ich całkowita liczba nie przekroczy nigdy sześciu – czyli maksymalnej liczby miejsc w drużynie.
Kolejny element gier fabularnych to punkty doświadczenia, które dostajemy po wykonaniu misji. Ich liczba zależna jest od tego, jak się sprawdziliśmy, a punkty inwestujemy w jedną z czterech wspomnianych kategorii lub w specjalne umiejętności (np. czarny rynek umożliwia kupno rzeczy niedostępnych na zwykłym rynku – po znacznie wyższej cenie oczywiście). Rozwój dotyczy zarówno postaci gracza, jak i innych pilotów.