Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 listopada 2005, 10:35

autor: Marek Czajor

Pursuit Force - recenzja gry - Strona 2

Najgorętszy tytuł ostatnich tygodni wreszcie nadciągnął i uderzył z mocą wodospadu. Miodny, wciągający, rozbudowany, jednym słowem: wielki. Z drugiej strony, z powodu kilku niewybaczalnych błędów nie jest dla każdego.

W większości misji do osiągnięcia jest więcej niż jeden cel. Zadanie zaczynacie najczęściej za kółkiem lub sterem pojazdu, w oczekiwaniu na wroga lub już w trakcie pościgu. Typowa akcja wygląda mniej więcej tak: namierzacie wrogie samochody (oznaczone pomarańczowymi znaczkami „V”), zbliżacie się do nich, bierzecie na celownik i naciskacie spust lub... przeskakujecie efektownie na ich maski. Uczepieni kurczowo karoserii wyjmujecie gnata i bach! bach! bach! Po chwili z wnętrza wysypują się zwłoki gangsterów, a wy przejmujecie kierownicę. Na przepływającej obok rzece pojawiają się podejrzane motorówki. Zbliżacie się do pobocza, wykonujecie potężnego susa i już wisicie na owiewce łódki. Szybkie przeładowanie broni i bach! bach! bach! Po chwili z wnętrza wysypują się ciała gangsterów. Dopływacie do portu, wyskakujecie na ląd, a przed wami czai się ukryta za skrzynkami grupa bandziorów. Naciskacie spust zdobycznego automatu i tratatata! Po chwili zza paczek wysypują się ciała gangsterów. Ufff! Udało się! Wszystko trwało 3 minuty.

Nie wiem, jakim cudem nie spadłem i czego tak naprawdę się trzymam, ale nie próbujcie tego w realu.

Przedstawiony wyżej schemat rozgrywki, choć nie do końca dotyczy wszystkich zadań, doskonale odzwierciedla dynamikę Pursuit Force. Tu nie ma czasu na analizowanie sytuacji, ponieważ wszystko rozgrywa się błyskawicznie. Czas na przejście misji jest tak wyżyłowany, że każde zawahanie, spóźnienie czy zwolnienie skutkuje od razu waszym zgonem, ucieczką nieprzyjaciół lub utratą cennych sekund. Tak czy siak zadania nie zaliczacie. I tu wychodzi jedna z dwóch największych wad produktu Bigbig Studios – jest po prostu porażająco trudny! Nie ma łatwych misji, zaczynacie od razu od wysokiego pułapu, a dalej jest jeszcze gorzej. Mniej więcej od połowy gry (od stopnia porucznika) zaczyna się frustracja, bo ile razy można podchodzić do jednego i tego samego zadania? Po kilkudziesięciu (a nawet kilkuset) razach co mniej odporni psychicznie fani po prostu zrezygnują z „zabawy”, rozdeptując z wściekłością UMD-eka pod obcasem.

Drugą istotną wadą Pursuit Force jest zbyt arkadowy, prymitywny wręcz do bólu model jazdy. Macie do dyspozycji gaz, hamulec i bieg wsteczny. Brakuje hamulca ręcznego, co uniemożliwia wykonywanie kontrolowanych poślizgów. Tor jazdy ograniczony jest z obu stron bandami, barierkami lub murami i nijak nie da się z niego wypaść. W związku z tym maszyna po utraceniu nad nią kontroli i tak, podtrzymywana przez ściany utrzymuje się na trasie, dając wrażenie jazdy w rynnie. Wkurza dziwne „przylepianie się” pojazdów do band i innych uczestników ruchu, a już za prawdziwy kabaret można uznać model uszkodzeń. W czasie czołówki z ciężarówką zamiast miazgi czeka was tylko lekki ubytek prędkości i mimo skrzącego się snopa iskier lakier macie nawet nie zarysowany. Najsłabszym elementem auta są szyby, które non stop ktoś wybija, ale oczywiście w niczym to nie przeszkadza. W efekcie najlepszą metodą na szybką jazdę jest wciskanie cały czas gazu, a o hamowaniu można sobie przypomnieć jedynie przy super ostrych zakrętach.