autor: Marek Czajor
Pursuit Force - recenzja gry
Najgorętszy tytuł ostatnich tygodni wreszcie nadciągnął i uderzył z mocą wodospadu. Miodny, wciągający, rozbudowany, jednym słowem: wielki. Z drugiej strony, z powodu kilku niewybaczalnych błędów nie jest dla każdego.
Recenzja powstała na bazie wersji PSP.
Podczas premiery PlayStation Portable we wrześniu bieżącego roku, w ręce wpadł mi dysk demonstracyjny ze zwiastunami kilkunastu gier. Wśród nich wyróżniał się niezwykle dynamiczny filmik ukazujący sceny policyjnych pościgów i akrobatycznych wyczynów super gliniarza, szpikującego przestępców całymi masami ołowiu. Nabrałem ochoty na tytuł Pursuit Force – bo o nim mowa – i zacząłem niecierpliwie wyglądać jego premiery. Po kilku tygodniach nastała jasność i debiut developerski grupy Bigbig Studios znalazł się w moich łapkach. Czy warto było czekać? Po długiej, wyczerpującej sesji z grą stwierdzam, że jak najbardziej, lecz gwoli sprawiedliwości muszę dodać, że lekko się na Pursuit Force zawiodłem.
Przystojny, bezwzględny twardziel – taki jest główny bohater gry, w którego się wcielacie. Jako członek Grupy Pościgowej, elitarnej jednostki policji zajmującej się tropieniem i likwidacją zorganizowanych grup przestępczych, otrzymuje zawsze najtrudniejsze zadania. Działając w pojedynkę, przy wykorzystaniu najnowocześniejszego sprzętu, walczy z gangami, ratuje niewinnych cywili oraz wspiera działania operacyjne policji, wojska i sił specjalnych. Mottem twardziela jest „zero tolerancji”, dlatego na litość z jego strony nie może liczyć nikt, kto złamał prawo.
Pursuit Force oferuje trzy rodzaje zabawy: Career, Race i Time Trial. Pierwsza to typowa zręcznościowka akcji, pozostałe – wyścigi z rywalami (Race) lub czasem (Time Trial). Notabene to pierwszy chyba tytuł na PSP nie posiadający multiplayera. Oczywiście cała moja uwaga skupiła się najpierw na trybie kariery, głównej atrakcji i sercu gry. Jego właśnie dotyczył zwiastun filmowy na demo-dysku, o którym wspomniałem na wstępie. To wielowątkowa, złożona z wielu misji przygoda, z hukiem wystrzałów i wyciem policyjnych syren w tle, z niezwykle szybkimi pościgami, efektownymi ewolucjami akrobatycznymi i nieustannie wrzeszczącym za uchem szefem. Na marginesie dodam, że zabawę i tak musicie zacząć od trybu kariery, ponieważ dopiero pomyślne zaliczenie kilku zadań odblokowuje mody wyścigowe.
Przeciwko wam stoi pięć niebezpiecznych organizacji, które pacyfikujcie łącznie w 30 misjach. Na celowniku macie gangsterów z mafii, armię najemników, zbiegłych więźniów, gang złodziejek oraz skośnookich handlarzy narkotyków. Zadania do wykonania prezentowane są najpierw na odprawach przed akcjami. Trzeba przyznać, że twórcy wykazali się dużą inwencją i historyjki są niezwykle pomysłowe: jednym razem musicie odzyskać skradzione pojemniki z bronią chemiczną, innym znów konwojujecie świadka koronnego na lotnisko, a jeszcze innym kierujecie zaminowanym, pełnym ludzi autobusem, nie mogąc zwolnić poniżej pewnej granicy (widzę, że Speed to nie tylko mój ulubiony film).