Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 18 października 2005, 12:34

autor: Piotr Doroń

The Incredible Hulk: Ultimate Destruction - recenzja gry - Strona 3

Hulk wrócić! Hulk miażdżyć! Hulk demolować! Hulk być w tej grze!

Po pomyślnie ukończonym treningu już bez żadnych przeszkód zabieramy się do wykonywania zadań, jakie postawili przed nami panowie z Radical Entertainment. Przystępujemy do nich opuszczając bazę wypadową. Rolę tę pełni zbudowany na odludziu kościół. W jego wnętrzu przez prawie cały okres zabawy przebywa Doktor Samson starający się pomóc Bruce’owi w pracach nad szczepionką. W kościele możemy również zaopatrywać Hulka w nowe ciosy kupowane za punkty zdobywane za wykonywanie misji, a także wczytywać się w niuanse scenariusza. Budowla ta służy także jako miejsce zapisu stanu gry (który nadpisujemy dodatkowo po każdym etapie). Na przykościelnym podwórzu znajdziemy z kolei trzy strategiczne punkty – dwa pola, które doprowadzają Hulka do potężnej metropolii oraz miasteczka z mocno rozwiniętym przemysłem naftowym oraz punktu, w którym co pewien czas czeka na nas główna misja ściśle powiązana z fabułą. Są to zwykle walki z potężnymi przeciwnikami – Abomination (Emil w wersji gore, czyli po zażyciu niebezpiecznego środka chemicznego), generałem Rossem przebywającym w ogromnym robocie, zwanym Hulkbusterem, czy też niezwykle silnym Devil Hulkiem, z którym walkę stoczymy przebywając w umyśle Bruce’a Bannera.

Gdy jesteśmy obecni w metropolii lub miasteczku rozgrywka przypomina tę znaną z hitowej serii Grand Theft Auto. Nic nie stoi na przeszkodzie, byśmy pobiegali Hulkiem po całej mapie, poznali ją oraz jej najważniejsze punkty (miasteczko okrążone jest ogromnym kompleksem kanionów i skał). W międzyczasie możemy poćwiczyć nowo zdobyte ciosy i umiejętności. Warto zapoznać się także z ikonami ukazującymi się na ekranie, a więc wskaźnikiem energii oraz mapą, na której widoczne są ulice oraz znaczki symbolizujące misje główne, poboczne oraz miejsca, z których możemy powrócić do naszej bazy.

Hulk niszczyć! Hulk być ładny!

Jeżeli chcemy, możemy przestąpić do wykonywania któregoś z zadań. W takiej sytuacji podbiegamy w pobliże znaczka (wykrzyknik bądź gwiazdka) oraz wciskamy przycisk akcji. Etapy są doprawdy różnorodne (natkniemy się na blisko trzydzieści głównych i czterdzieści pobocznych). Wcielając się w Hulka niszczymy reaktory, elektrownie, czuwamy nad atakowanym przez wojsko Samsonem starającym się przedrzeć przez miasto małym samochodem typu kombi, atakujemy konwoje, chronimy wieżowiec oraz zdobywamy przedmioty potrzebne Doktorowi do skonstruowania maszyny zdolnej wyprodukować antidotum.

Natomiast misje poboczne to czyste zręcznościówki. Autorzy postawili na humor i zręczność naszych palców. Zdarzają się biegi, w których należy osiągnąć jak najlepszy czas, walki z żołnierzami (zniszcz ich wszystkich!) oraz czołgami. Można jednak trafić na prawdziwe perełki. Co powiecie na golf, w którym rolę piłki pełni pokaźnych rozmiarów skała, a kijem jest część pochodząca z żurawia wydobywającego ropę naftową? Jeszcze ciekawiej prezentuje się wariacja na temat nieśmiertelnego Yeti Sports – z helikoptera wyskakują żołnierze, a my musimy uderzyć ich na tyle mocno, by przelecieli co najmniej 300 metrów. Człowiek nigdy nie jest pewny jutra – w pewnym momencie musiałem przelecieć pół miasta trzymając się... wielgachnego, dmuchanego jegomościa, pełniącego wcześniej rolę reklamy jednej z obecnych w grze firm. Różnorodność zadań jest doprawdy zaskakująca i każde z nich wykonujemy się z wielkim bananem na twarzy.

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej