Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 marca 2001, 10:39

autor: Marcin Bojko

Grand Prix Legends - recenzja gry - Strona 2

Grand Prix Legends legendę ma wpisaną już w nazwie, ale czy twórcy tej gry zdawali sobie sprawę, że stanie się nią naprawdę? Na liczącym sobie zaledwie kilkanaście pozycji, rynku symulacji samochodowych GPL zajmuje miejsce w najściślejszej czołówce.

Gdy już przebrniemy przez te kłopoty, czeka nas miła niespodzianka. Grafika, pomimo faktu iż gra nie należy do nowości, jest dobra. Po instalacji wspomnianego przeze mnie patcha dostępne stają się wszystkie rozdzielczości z jakimi tylko poradzi sobie Wasz monitor. Modele samochodów są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Począwszy od kierownicy, wskaźników i wystroju kokpitu, poprzez szklane owiewki, lusterka, dźwignie zmiany biegów, aż do widocznych elementów zawieszenia. Obiekty znajdujące się na torze zostały opracowane z nieco mniejsza pieczołowitością, ale podczas gry nikt raczej nie powinien mieć tyle czasu, by się im przyglądać. Skoro już zacząłem pisać o torach, to rozwinę ten temat. W grze jest ich jedenaście: w Wielkiej Brytanii, Belgii, U.S.A., Holandii, Afryce Południowej, Meksyku, Monaco, we Włoszech, Kandzie, Niemczech i Francji. Aby uzyskać dobry wynik każdy z nich trzeba poznać, zapamiętać każdy zakręt, wybrać punkty odniesienia i opracować jak najlepsze ustawienia samochodu. Tu właśnie daje o sobie poznać symulacyjna strona Grand Prix Legends. Umiejętność poprawnego skonfigurowania samochodu zarówno do toru, jak i do własnego stylu jazdy jest w tej grze po prostu niezbędna. Jak można to osiągnąć? Poprzez mozolne treningi i sprawdzanie różnic w czasach przejazdów w zależności od ustawień auta. A możliwości wprowadzania zmian są bardzo duże. Sztywność zawieszenia, przełożenia poszczególnych biegów, ciśnienie powietrze w oponach – to zaledwie kilka z nich. Potem dochodzi jeszcze strategia? Czy zabrać więcej paliwa i zjechać do boksu później, a może nie obciążać za bardzo samochodu? Nie można zapominać, że przy bolidzie ważącym 500-600 kg zmiana masy rzędu 50 kg, czyli mniej więcej 50l paliwa, stanowiła o 10% wzroście masy pojazdu i zmianie jego charakterystyki. Zmuszany do ciężkiej pracy silnik będzie się przegrzewał, a to może prowadzić do defektu, czasami trzeba więc go oszczędzać. Kiedy jednak uda nam się uporać z tym wszystkim, to czeka nas prawdziwa uczta zmysłów. Programistom Sierry udała się trudna sztuka: w GPL można się zatracić. Wszystkie elementy: grafika, doskonały dźwięk, fizyka modelu jazdy i niesamowite wrażenie prędkości sprawiają, że całość sprawia nieprawdopodobnie realistyczne wrażenie. A gdyby tego wszystkiego było jeszcze mało, to każdy z siedmiu bolidów zachowuje się całkiem inaczej, ma inne osiągi. Niektóre prowadzi się łatwiej, opanowanie innych nawet podczas gwałtownego przyspieszania może nastręczać sporych trudności, a kierowca czuje idealne zespolenie z maszyną. GPL to gra, której trzeba się najpierw nauczyć, bez tego nie da się nic osiągnąć. Zapewniam jednak, że proces ten może być długi, może nawet żmudny.

Ukoronowaniem naszych treningów powinny być mistrzostwa świata. W zależności od wybranego poziomu trudności czekają nas wyścigi o różnej długości i przy innym modelu uszkodzeń. Na najwyższym poziomie trudności, gdzie realizm samochodu jest największy trzeba się mocno pilnować. Nie dość, że silnik ma tendencję do tego, by się przegrzewać, to jeszcze każde uderzenie samochodem w jakąś przeszkodę, choćby inny bolid, może spowodować jego uszkodzenie. A przy prędkości 250 km/h opanowanie samochodu, który ściąga na jedną stronę może być problematyczne… Tutaj dobra taktyka może się okazać kluczem do zwycięstwa. Nie gnanie na łeb, na szyję, ale równa, spokojna jazda i czekanie na błędy rywali. Nie oznacza to oczywiście, że można sobie powolutku jechać. Co to to nie. Spokojna jazda oznacza wykorzystanie 90% możliwości samochodu.