Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 września 2005, 11:23

autor: Piotr Lewandowski

Recenzja gry Tom Clancy's Rainbow Six: Lockdown - Tęcza 6 uziemiona - Strona 2

Jest rok 2009, a jeden z członków zespołu znajduje się na niesprzyjających terenach Algierii, gdzie przychodzi mu walczyć z szaleńcem dążącym do spreparowania śmiertelnie groźnego wirusa. Na pomoc koledze wyrusza dwójka komandosów.

Gdy przejdziemy do gry, pierwsze, co rzuca się w oczy, to jakby zwiększona liczba ciekawych akcji i poprawiona dynamika rozgrywki. Wygląda od pierwszych chwil na to, że autorzy tym razem skupili mniej sił na stronie taktycznej i przygotowali nam o wiele łatwiej przyswajalną pozycję. Czy to dobrze, czy źle? Fani klasycznej Rainbow Six mogą czuć się odrobinę rozczarowani, zadowoleni mogą czuć się natomiast gracze szukający świeżości i czegoś nowego, lecz pod sprawdzoną marką. W każdym razie, misje nie nudzą i są zróżnicowane na tyle, że każdy powinien dać się wciągnąć w zabawę. Przyjdzie odbijać jeńców czy przejmować określone miejsca, na przykład budynki. Są nowe zabawki, wiele ruchu, wybuchów i czystej akcji. Motywy na ogół są takie czysto filmowe, może się to bez wątpienia podobać. To wszystko sprawia, że tytuł może trafić do szerszego grona odbiorców.

Autorzy gry zapowiadali, że w Lockdown większy nacisk zostanie położony na zespolenie gracza z prowadzoną przez niego postacią. Wcale nie chodzi tutaj o jakieś elementy fabuły, które umiejętnie stwarzają atmosferę i przedstawiają zdarzenia, dzięki którym konsolowa postać staje się bliska sercu konsolowca. W tym przypadku mamy coś nowego, mianowicie nic innego jak gogle, a właściwie efekt ich noszenia nałożony na ekran. Szczerze powiedziawszy, ta innowacja od pierwszych chwil wygląda dziwnie i grając ma się wrażenie, jakby ktoś umieścił nam ekran w jakimś jajku. Całość, dosadnie mówiąc, wygląda dość dziwacznie. Jeśli mam być szczery, byłem jedynie niezmiernie ciekawy, czy w tym aspekcie cokolwiek się zmieni do końca gry. Gogle nie specjalnie przypadły mi to do gustu. Reklamowane były jako coś wręcz niesamowitego, efekt niestety – mizerny – szkoda. W sumie jedyna rajcująca rzecz w tym wszystkim to fakt, że na goglach w miarę podstępów w rozgrywce pojawiają się skazy, zabrudzenia i otarcia. Nie można jednak powiedzieć, aby ta nowość w grze była jakiś elementem istotnym. To bajer i szkoda ogromnie całego zamieszania, bowiem można było ten pomysł pociągnąć dalej. Typu zakup jakichś dodatków do gogli, wymiana ich na lepszy model o jakiś specjalnych możliwościach. Tak, wiem dobrze, że Lockdown ma być realistyczny. Jednak przecież to nadal gra, nie dajmy się zwariować. Na szczęście są i zmiany na lepsze, na przykład poprawiono tryb snajperski. Namierzanie jest teraz wygodniejsze i robi się to najzwyczajniej sprawnie. Gdy nasz cel znajdzie się już na muszce, broń w rękach postaci potrafi realistycznie zadrzeć na tyle, że dość często przyjdzie w szybkim tempie korygować ustawienie.

Jedna z wielu widowiskowych scenek.

Z ulgą pasuje przyjąć stwierdzenie, że poza nowymi bajerami i drobnym zluzowaniem poziomu rozgrywki, w grze przyjdzie znaleźć jeszcze sporo zmian. Po pierwsze, wyraźniej poprawie uległa fizyka. Obiecywano między innymi efekt szmacianej lalki i jest. Wystarczy powiedzieć, że przez to gra zdecydowanie zyskała na efektowności i troszkę na realizmie. Poza tym, wzrosła także sztuczna inteligencja przeciwników jak i naszych przyjaciół z zespołu. Naprawdę miło patrzeć, gdy nasi pomocnicy działają z sensem i mamy wrażenie, bardzo dobre wrażenie zresztą, jakbyśmy grali wraz z żywymi kolegami. Jest i druga strona medalu, przeciwnicy również zyskali dodatkowe szare komórki i bywa często, że gra się naprawdę ciężko. Poziom trudności został jednak zbalansowany z głową i misje to ciekawe wyzwania, nie rozprawka pod tytułem „kiedy wreszcie to przejdę”. Niemal zapomniałem zwrócić uwagę na bardzo istotny fakt. Zachowanie przeciwnika zmienia się w zależności od stylu naszej gry. Tutaj dochodzimy do największej magii tego tytułu. Gra z Tomem Clancym w nazwie to nie prosta strzelanina nastawiona na efektywność. W tych grach trzeba myśleć, planować działania i przewidywać zachowanie wroga – to jest to.