Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 września 2005, 12:00

autor: Piotr Lewandowski

Advent Rising - recenzja gry - Strona 3

Samotny bohater i walka z groźnymi obcymi. Stare? Kapitalna fabuła, świetna muzyka, rewelacyjna grywalność. Taka jest na pierwszy rzut oka nowa produkcja od firmy Majesco. Bez wątpienia warto jej skosztować. Ale...

Sama gra, uspokajam, to nie kolejny fpp. Wszystko przedstawione jest z perspektywy trzeciej osoby i przypomina połączenie Soul Reavera z Maxem Paynem. Głupie? Nic z tych rzeczy! Walka ze Seekerami (tak zwą się obce paskudniki) daje sporo satysfakcji, choć nie do końca. Bohater dysponuje pokaźnym arsenałem i umiejętnościami, które z czasem stają się coraz większe. Można sobie postrzelać do woli, rzucić jakiś granat czy przedmiot, zwolnić sobie czas, aktywować pole siłowe – jest młodzieżowo. Ba, człowiek gra nawet tylko po to, aby zobaczyć, jak potoczy się fabuła. Nie, nudno nie jest, bowiem w walce mamy sporo możliwości i tutaj leży główna siła grywalności Advent Rising. Wpadam do pomieszczenia, włączam zwolnienie czasu i jazda. Coś jak F.E.A.R. w wydaniu tpp. W każdym razie „och jak przyjemnie kołysać się wśród fal”. Tak, power ta gierka ma spory. Dlaczego tylko spory?

Jeden z pojazdów dostępnych w grze.

Do tej chwili dałbym temu tytułowi pewnie niemal maksymalną ocenę. Nie mogę tego jednak zrobić. Po prostu, czego bym nie napisał, uwaga – już jako fan tej gry, programiści po prostu dali ciała. Grafika jest bardzo dobra, ma swój klimat. Lokacje często zachwycają ogromem i rozmachem przygotowania. Są także fajne efekty świetlne. Minusy są jednak dwa; czasami gra chrupie niemiłosiernie, poza tym tylu baboli w grze nie widziałem od bardzo dawna. Po prostu jest mi w tej chwili strasznie przykro, bowiem nie mam pojęcia, jakim cudem tak niezoptymalizowana gra trafiła na konsolę. Gdy na ekranie pojawi się kilku przeciwników, robi się po prostu strasznie. Człowiek ma ochotę rzucić padem o ścianę. Co z tego, że rozgrywka jest super, jeśli ja nawet nie mogę poprawnie wycelować? Animacja rwie zbyt często. Co ja mam zrobić? To nie PC, nie zmniejszę jakości detali, nie zjadę z rozdzielczością. Ech... Dajmy na to, że jakimś cudem powybijam tałatajstwo i będę grał dalej. Widzę przed sobą pojazd (tak, tak, można ich używać), po czym wsiadam do niego i rozpoczynam wycieczkę. Wpadam znienacka na jakąś ścianę, a ta działa jak rzep – już nie wyjadę. Nic to, czas na dalsze atrakcje. Czasami przeciwnik wyskoczy nie wiadomo skąd tuż przed samym nosem. Można tak wymieniać i wymieniać. Kurcze, jaka ogromna szkoda! A mogło być tak cudownie. Nawet sterowanie jest bardzo dobre, tylko ten nieszczęsny kod gry.