Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 21 lipca 2005, 12:31

autor: Maciej Kurowiak

Jade Empire - recenzja gry - Strona 2

Jade Empire przypomina z pozoru KOTOR-a, ale już na samym początku przekonamy się, że pomiędzy tymi grami jest bardzo wiele różnic. Choćby dlatego, że akcja rozgrywa się w orientalnym świecie do złudzenia przypominającym starożytne Chiny.

Zaczynamy od wyboru postaci. Możemy wybrać spośród kilku bohaterów, z których każdy reprezentuje inną klasę. Trzeba zaznaczyć, że w przeciwieństwie do KOTOR-a, nie możemy tutaj definiować cech, fryzury czy twarzy. Klasy w Jade Empire są dokładnie tym, czym w innych RPG są profesje (wojownik, czarodziej itd.). Odpowiednikiem łotra lub złodzieja jest więc klasa fast, wojownikowi odpowiada klasa strong, a czarodziejowi magic. Zwolennicy tradycyjnych gier fabularnych mogą być nieco zawiedzeni, gdyż szybko przekonają się, że najnowsza produkcja Bioware idzie raczej w stronę znacznych uproszczeń niźli komplikowania systemu rozgrywki. Współczynniki zredukowano do naprawdę podstawowych – mamy więc żywotność, którą reprezentuje czerwony pasek u góry ekranu, energię Chi (niebieski pasek) i Focus (żółty pasek).

Tutaj nawet szczury trenują kung-fu.

Kwintesencją każdego systemu RPG, obok wykonywania misji, jest walka i tutaj przede wszystkim skupia się cała oryginalność i unikalność Jade Empire w porównaniu z wcześniejszymi produkcjami Bioware. Autorzy zrezygnowali z podziału na tury, zastępując go bardzo dynamiczną rozgrywką w czasie rzeczywistym. Rozwiązanie to jest wprawdzie bliższe bijatykom niż RPG i ortodoksi mogą się krzywić, ale trzeba uczciwie przyznać, że w atmosferze rodem z filmów kung-fu, sprawdza się znakomicie. Sterowanie jest bardzo intuicyjne i nauka podstawowych zasad walki przychodzi naprawdę bardzo szybko i bezboleśnie. Do dyspozycji mamy długą listę rozmaitych stylów, których możemy nauczyć się od napotkanych postaci. Oczywiście nie tylko atakujemy, ale możemy też unikać i blokować ciosy. Pojedynki toczymy w dwojaki sposób: wręcz lub za pomocą broni. Ta druga możliwość jest jednak nieco bardziej kosztowna, gdyż posługując się na przykład mieczem, zużywamy zarazem wspomnianą już energię Focus. Ta zresztą służy też do spowalniania akcji – w dużym skrócie my atakujemy z normalną prędkością, a wrogowie ruszają się jak w muchy w smole.

Istotną rolę pełni też energia Chi, dzięki której możemy się leczyć – wystarczy nacisnąć odpowiedni przycisk i Chi „przelewa” się prosto w czerwony pasek oznaczający żywotność. Chi służy także do czarowania i jesteśmy w stanie na przykład spowolnić wroga lub zadać mu obrażenia powodując trzęsienie ziemi. Można narzekać, że w Jade Empire nie ma elementu strategicznego, nie ma planowania swoich akcji i stosowania odpowiedniej taktyki, ale zamiast tego mamy prawdziwą, bardzo dynamiczną walkę w stylu kung-fu. Szkoda, że autorzy zamiast pogłębić ten element gry, poszli na łatwiznę i właściwie każdy pojedynek rozwiązujemy w ten sam, prosty sposób – przeskakując nad głową przeciwnika i atakując go od tyłu. Niestety Jade Empire, jeśli chodzi o aspekt bitewny, jest niezwykle łatwe. Nawet wobec silniejszych wrogów nie musimy się w żaden sposób wysilać i z całą pewnością jest to jedna największych wad gry. Podobnie ma się sprawa z technikami magicznymi i czarowaniem. W gruncie rzeczy nie ma sensu rozmieniać się na drobne i rozwijać te umiejętności, jeśli wszystkich przeciwników ubić można wspomnianą już banalną metodą.