Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 7 lipca 2005, 11:11

autor: Krzysztof Bartnik

Area 51 - recenzja gry - Strona 4

Jako Ethan Cole z oddziału specjalnego HAZMAT (specjaliści od eksterminacji wszystkiego, co się rusza), gracz ląduje na obszarze Strefy 51. Przygotowane przez twórców zadanie najogólniej można sprowadzić do powstrzymania panoszących się wszędzie kosmitów.

Pod względem graficznym, wersja na PS2 wydaje się być najbardziej dopracowaną spośród wszystkich (gra wyszła też na PC i Xbox). Dzieje się tak głównie dlatego, że podobne „fajerwerki” graficzne na pozostałych platformach nie są czymś nowym i zaskakującym, a płynna animacja stoi tam z reguły na porządku dziennym. Patrząc na PlayStation 2 i dotychczasowe dokonania strzelanek FPS w tym aspekcie, tak dopracowana oprawa wizualna wydaje się w Area 51 sporą „nowością”. Zdecydowany plus.

Wrażenia słuchowe wcale nie prezentują się gorzej. Świetnie wypada echo wystrzału z broni czy rynku potworów – dźwięki wręcz odbijają się od betonowej konstrukcji Strefy 51. Utwory ze ścieżki dźwiękowej skutecznie podtrzymują klimat zmagań, chociaż raczej schodzą na dalszy plan. Jeżeli chodzi o dialogi, to rola Ethana Cole’a przypadła Davidowi Duchovnemu (kłania się Mulder z serialu Archiwum X), jednak ów jegomość wykonał swoją robotę po najmniejszej linii oporu, raczej nie przykładając się do wypowiadanych kwestii. Inaczej jest z Marilynem Mansonem – przemawia on ustami rozmaitych umarlaków i zdecydowanie pasuje do swej roli. :-) Plejadę aktorów, którzy udostępnili swój głos dla potrzeb gry zamyka Powers Boothe – próbkę jego talentu słyszymy w postaci rozkazów (komunikatów) wydawanych prowadzonemu bohaterowi przez radio.

Obcy tu, obcy tam...

Plan zespołu Inevitable Entertainment, polegający na stworzeniu dynamicznej i klimatycznej strzelanki FPS został wykonany w 80%. To dużo, zważywszy na fakt, że przed premierą nikt ze strony producenta nie zapowiadał rewolucji. Area 51 miała być solidną produkcją, która połączy najlepsze cechy gatunku oraz dorzuci coś od siebie, w tym oczywiście fascynującą wiele osób otoczkę klimatyczną. I taka jest. Po Strefie 51 biega się z dużym entuzjazmem, pozbawioną ograniczeń anihilację przeciwników odrobinę psuje tylko (nieznacznie) końcówka przygody i parę mniej istotnych elementów, jakie dostrzegamy w szeroko rozumianym międzyczasie (wygląd przeciwników). Warto jednak przymknąć oko na te niedoróbki i sięgnąć po Area 51, zwłaszcza że w branży panuje teraz okres oczekiwania na „coś większego”, zwany inaczej posuchą. Świetna porcja akcji (likwidowania UFO) zapewniona.

Wreszcie to zrobiłem. Zwiedziłem korytarze Strefy 51. Mało tego! Nie tylko zwiedziłem Strefę 51, ale też w niej ostro postrzelałem do wszystkiego, co się rusza. Widziałem tam chyba wszystko, ale chodź, spokojnie usiądźmy. Zawsze lepiej jest opowiadać o wyjeździe za granicę podczas przeglądania zdjęć...

Krzysztof „ComCo” Bartnik

PLUSY:

  • klimat;
  • dynamika rozgrywki;
  • oprawa audio i wideo.

MINUSY:

  • niecałkiem dopracowany scenariusz;
  • słaby wygląd przeciwników.