Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 24 czerwca 2005, 11:32

autor: Daniel Sodkiewicz

Twierdza 2 - recenzja gry - Strona 2

Błąd na błędzie, a jednak da się w drugą część Twierdzy grać. Co więcej, zarządzanie średniowiecznym miasteczkiem daje wiele satysfakcji. Zajmujemy się ekonomią, dbamy o wykwintne życie naszego Lorda oraz budujemy zamki i prowadzimy wojny.

Absurdy c.d.

Tego typu problemy nie dotyczą zresztą jedynie obszaru naszego miasteczka. Podczas walk pod murami zamku, widzimy m.in. ładnie odpadające od ogrodzenia kamienie, same starcia też wyglądają spektakularnie. Niestety, wraz z przybliżaniem widoku (zoom), zachwyt przeradza się w uśmiech politowania. Żołnierze wchodzący po drabinach przenikają się, podobnie jest w wąskich przejściach i na schodach prowadzących na szczyty wież, na których również toczą się walki. Fatalnie wygląda sytuacja, w której taran niszczy bramę wjazdową do zamku. Stojący na bramie obrońcy, po osunięciu im się gruntu spod nóg, lądują bezpiecznie na zgliszczach wejścia. Kilka razy zdarzyła mi się również sytuacja ze znikającą katapultą. Atakując zamek, zaznaczałem dwie katapulty i nakazywałem im atak na pewien obszar muru. Gdy maszyny zajęły już miejsce i prowadziły ostrzał, okazywało się, że w punkcie tym znajduje się jedna, a nie dwie wyrzutnie. Dopiero po pewnym czasie zauważyłem, że jedna katapulta „wtopiła się” w drugą. Jakże dobitnie obrazuje to ogrom niedopracowania gry.

Marksburg w menu bitew.

Wojować czy handlować?

Kampania dostępna w grze oferuje misje wojenne i ekonomiczne, oraz szereg pojedynczych scenariuszy. Wraz z edytorem map i rozgrywką multiplayer, Stronghold 2 wydają się być źródłem zabawy na długie miesiące. Ekonomia, jaką musimy się zajmować podczas misji, stoi na przyzwoicie skomplikowanym poziomie. Ilość budynków i możliwych do wyprodukowania dóbr oraz realistyczny sposób przedstawienia aspektu gospodarczego to chyba największe zalety programu. Niestety zarządzanie królestwem jest tutaj bardzo utrudnione.

Po pierwsze nie jesteśmy wystarczająco dobrze informowani o problemach naszych ludzi. Złe nastroje wśród mieszkańców zauważamy dopiero podczas ich masowej emigracji. Brakuje też dobitnego powiadamiania nas o atakach na osadę. Niewielka grupa wrogich wojsk, może dokonać spustoszenia w mieście i nikt nie raczy nas o tym powiadomić. Co gorsza, gdy już namierzymy buszujących po naszych włościach przeciwników i wyślemy w te rejony wojska, okazuje się, że musimy ręcznie wydawać rozkaz do ataku na daną jednostkę. Służący nam wojownicy potrafią stać bezczynnie, w momencie gdy kilka metrów dalej wróg dokonuje mordów i grabieży. Powiadam wam, wielce to irytujące.

Mimo wszystko...

Błąd na błędzie, a jednak da się w to grać. Co więcej, zarządzanie średniowiecznym miasteczkiem przynosi wiele satysfakcji. Zajmujemy się tutaj sprawami czysto ekonomicznymi, dbamy też o wykwintne życie naszego Lorda oraz budujemy zamki i prowadzimy wojny. Bardzo szeroki wachlarz naszych obowiązków daje duże możliwości i urozmaica rozgrywkę. Problemy państwa przedstawiają się dość realistycznie, ograniczono też ilość „uproszczeń” (najbardziej zauważalnym absurdem jest chyba rekrutowanie wojska w trybie natychmiastowym, bez konieczności szkolenia ludzi w barakach). Tak jak bywało w średniowieczu, mamy w grze plagi wilków i szczurów, problemy z zanieczyszczeniami, przestępczością czy głodem. Widać też bardzo duże różnice w jakości poszczególnych wojsk. Zwykli wieśniacy uzbrojeni w widły nie poradzą sobie z garstką wilków, podczas gdy rycerze maczają swój miecz w ciałach dziesiątek wrogów.