Trackmania Sunrise - recenzja gry - Strona 4
Trackmania Sunrise to sequel rozbudowanej gry wyścigowej, której premiera miała miejsce w listopadzie 2003 roku. W niniejszej recenzji szukamy odpowiedzi, czy jest to nowa jakość, czy też stary produkt w nowym opakowaniu.
TrackMania Sunrise oprócz rozbudowanego singleplayera zawiera nie mniej atrakcyjny multiplayer. Tych z Was, którzy nie dysponują wystarczająco wydajnym łączem internetowym zainteresuje zapewne możliwość toczenia pojedynków na ekranie jednego komputera. Odbywa się to w systemie hot-seat polegającym na tym, iż zawodnicy na zmianę przystępują do określonego typu wyścigu. W zawodach tych może wziąć udział nawet osiem osób, tak więc rozbawienie przyjaciół, którzy złożyli nieoczekiwaną wizytę nie powinno stanowić większego problemu. ;-) Opisywana ścigałka umożliwia również toczenie pojedynków w sieci lokalnej i Internecie. Do wyboru jest wiele różnych typów wyścigów. Gracze mogą ścigać się z czasem, dzielić na drużyny czy też próbować pokonać możliwie jak największą liczbę okrążeń.
Podobnie jak w przypadku podstawowej wersji TrackManii, do wyboru mamy trzy typy pojazdów. Wóz sportowy (z wyglądu przypominający jeden z modeli Ferrari) powinien być znany tym z Was, którzy przyglądali się przedpremierowym materiałom dotyczącym recenzowanej gry. Maszyna jest diabelnie szybka i dość dobrze trzyma się drogi. Pisząc „dość dobrze” mam na myśli to, iż pokonywanie większości zakrętów nie sprawia dużych problemów, aczkolwiek zdarzają się sytuacje, w których pojazd wpada w efektownie wyglądające poślizgi. Z racji tego, iż mamy tu do czynienia ze zwariowaną ścigałką można natomiast zapomnieć o jakichkolwiek ograniczeniach prędkości i tym podobnych „bzdetach”.
Drugi dostępny pojazd to klasyczny wóz terenowy. Auto jest zdecydowanie wolniejsze od opisanej wcześniej sportowej maszyny, aczkolwiek w kilku sytuacjach może pozytywnie zaskoczyć. Podobnie jak w przypadku prawdziwych aut terenowych, podstawowym utrudnieniem jest niezbyt duża stabilność jazdy. Przypadkowe wjechanie na krawężnik czy inny wystający obiekt może zaowocować błyskawicznym dachowaniem wehikułu.
Ostatnie auto z wyglądu przypomina połączenie Mercedesa SLR z francuskimi kabrioletami. Maszyna ta zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Promień skrętu omawianego wozu porównywalny jest z ogromnymi amerykańskimi krążownikami szos. Niewiele lepiej wypadają hamulce. Jest to szczególnie irytujące w trybie Platform, w którym niejednokrotnie należy zatrzymać auto w ustalonym miejscu, gdyż w przeciwnym przypadku można wpaść do wody lub znaleźć się na niższym poziomie.