Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 27 maja 2005, 10:54

autor: Maciej Kurowiak

God of War - recenzja gry

Jeśli można do czegoś „God of War” porównać, to zapewne najbliżej mu do „Devil May Cry” i znanych z przygód Dantego rozmaitych kombinacji combo i rozwoju głównego bohatera. Rozmachem przypomina „The Return of the King”.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2.

Mitologia grecka jawi się niewyczerpanym źródłem pokarmu dla popkultury – wchłaniającej, trawiącej i mielącej wszystko na postmodernistyczną papkę. Mamy już Herkulesa z niezapomnianym Kevinem Sorbo z gładko wygoloną klatką piersiową (ostatnio do Sorbo nawiązał też Brad Pitt w roli Achillesa w Troi) czy też księżniczkę Xenę, o innych, dużo bardziej interesujących atrybutach. Starożytni Grecy powracają do nas niczym bumerang w postaci rozmaitych hollywoodzkich impresji, które jedyne, co mają wspólnego z antykiem, to sandały na stopach głównych bohaterów. Podobnie rzecz ma się z grami, ale programiści poszli jeszcze dalej, dodając atrybut, który kalifornijscy decydenci pomijają lub stosują w raczej ograniczonym zakresie. Chodzi mianowicie o krew.

Krew to życie.

Krew to życie – powiedział kiedyś jej największy smakosz i zgodnie z tą zasadą jej widoku nie szczędzą nam autorzy God of War. W Bogu Wojny przelewamy krew nie byle jaką, bo boską, ale nie zaczynajmy od końca. Bohaterem najnowszej produkcji Sony jest Kratos, którego władcza, jak wskazuje jego imię, natura popchnęła w stronę wojennego rzemiosła. Dzięki znakomitym zdolnościom (o koneksjach nikt nie w grze nie wspomina) szybko awansował na generała armii Spartan, toczącej bitwy z rozmaitymi plemionami barbarzyńców. Kratos zyskał sławę bezwzględnego wodza, ale niestety, kto mieczem wojuje...

I to by było na tyle, gdyż historię głównego bohatera i jego przeszłość śledzimy i odkrywamy wraz z rozwojem wydarzeń. Nasz bohater zostaje wplątany w intrygę pomiędzy bogami Olimpu, z których każdy realizuje własne cele. Największym wrogiem Kratosa jest jednak jego patron, bóg wojny i zniszczenia – Ares. Kratos, obdarzony nadludzką mocą, czyniącą go niemal niezniszczalnym, poszukuje drogi, by dobrać się do Aresa. Do pomocy ma Atenę i innych bogów, a reszty dowiecie się z samej gry. Warto tylko nadmienić, że sama historia jest niezwykle interesująca i, przy całej swojej brutalności, poruszająca, a przy tym opowiedziana w wyjątkowo naturalistyczny sposób. Główny bohater w niczym nie przypomina ratujących świat lukrowanych i wydepilowanych gwiazdorów ze studia w Beverly Hills. Jest to typ z gruntu bezwzględny, kierujący się swoistym poczuciem sprawiedliwości i honoru. Kratos to władza, a władza nie zna litości. Liczy się tylko cel i by go osiągnąć z dziesiątek karków muszą posypać się głowy.

Jeśli można do czegoś God of War porównać, to zapewne najbliżej mu do Devil May Cry i znanych z przygód Dantego rozmaitych kombinacji combo i rozwoju głównego bohatera. Rozmachem przypomina The Return of the King – gdzie nacierających wrogów możemy liczyć w setkach. Gdzieś w tle da się też dostrzec platformowe inspiracje rodem z Prince of Persia: The Sands of Time. Trzeba jednak oddać, że ze świecą szukać gry, która tak zgrabnie, jak God of War łączyłaby uroczą siekaninę i uproszczone do granic elementy przygodowe.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

KA.EL Ekspert 12 września 2022

(PS2) Nadrobiłem oryginalnego God of Wara z 2005 roku i zaskoczył mnie w zasadzie jednym - level designem. Bo to jak zaprojektowana została Świątynia Pandory pod względem wielopoziomowości, przestrzenności, zagadek logicznych i monumentalności przypomniało mi o... pierwszym Dark Souls.

Wszystkie te naszpikowane pułapkami, wrogami i łamigłówkami korytarze tworzą system naczyń połączonych. Ponadto gracz cały czas czuje się zaszczuty i niepewny swego, zderzając się z ogromnymi figurami bogów, nieustannie rzucających niemożliwe dla śmiertelnika wyzwania. A i fabuła świetna na wielu płaszczyznach.

8.5
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.