Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 marca 2005, 10:49

autor: Bolesław Wójtowicz

Sentinel: Strażnik Grobowca - recenzja gry - Strona 4

Urzekająca grafika, znakomita muzyka i dźwięk, przyzwoita fabuła, wygodne sterowanie i zagadki, których rozwiązanie daje poczucie ogromnej satysfakcji. Podróż wraz z Benim po przecudownych światach sprawia, że chciałoby się tam wracać po kilka razy.

Teraz słów kilka na temat tego, co w tej grze najważniejsze, czyli zagadek i łamigłówek. Przy okazji opisywania drugiej odsłony Schizma wspomniałem, że autor wszystkich tych dziwnych zadań, z których rozwiązaniem mieliśmy niejednokrotnie spore problemy, Roland Pantoła, ma skłonności sadystyczne i uwielbia się znęcać nad graczami. Nie mam pojęcia, czy to moje słowa poskutkowały, czy też może narzekania innych graczy na wyśrubowany poziom trudności w Schizmie sprawiły, że w Sentinelu jest już trochę łatwiej. Dobrze to, czy też może źle? Niechaj każdy oceni to sam... Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że poszczególne zagadki dawały mi sporo satysfakcji i radości, gdy wreszcie znalazłem ich rozwiązanie, bawiły mnie znakomicie, nie przyprawiając o rwanie resztek włosów z głowy oraz o używanie słów ogólnie uznanych. Owszem, było kilka łatwiejszych, ze dwie nieco frustrujące, jak np. te z kładkami na Corabanti, gdzie trzeba było się zdrowo nabiegać, ale większość sprawiła, że grało mi się świetnie, kreśliło wzory na kartce z przyjemnością, szukało rozwiązań z ogromnym zaciekawieniem.

Autorzy odeszli nieco od zagadek wymagających skomplikowanych obliczeń, nie trzeba tu mieć pod ręką wzorów Talesa czy też innego starożytnego geniusza. Postawili na zdolność logicznego myślenia gracza, kojarzenie faktów... i cierpliwość. Aha, i jeszcze na dobry słuch, bowiem bez tego trudno będzie przebrnąć przez dźwiękowe łamigłówki w Argannas. W grze wbudowany jest system podpowiedzi. Podchodząc do jakiegoś urządzenia od razu wiemy, co musimy tu zrobić. Nie jest to czasami powiedziane ot, tak, wprost, ale i tak łatwiej będzie nam się domyślić, gdzie szukać rozwiązania. O jedną tylko rzecz mogę mieć jedynie pretensje do autorów. A mianowicie o to, że tych łamigłówek, dwie lub trzy na każdy ze światów, było zdecydowanie za mało. Ja bym poprosił o więcej, gdyż ciągle mam wrażenie, że za szybko mi to poszło i zbyt prędko zostałem powitany w domu... Chyba, że są jeszcze plany... Oby...

Sentinel: Descendants in time to gra bardzo dobra. Z urzekającą grafiką, znakomitą oprawą muzyczną i dźwiękową, przyzwoitą warstwą fabularną, łatwym i wygodnym sterowaniem i zagadkami, których rozwiązanie daje poczucie ogromnej satysfakcji i samozadowolenia. Podróż wraz z Benim po przecudownych światach sprawia, że chciałoby się tam wracać po kilka razy. Dlatego też wciąż wierzę, że to nie jest ostatnie dzieło Detalionu. Ciągle mam nadzieję, że jeszcze co najmniej kilka razy dane nam będzie poznawać nowe światy, rozwiązywać kolejne zagadki, marzyć o nieznanym...

A jeśli nie? Nie chcę nawet o tym myśleć... Ale jeśli rzeczywiście tak będzie i okaże się, że Sentinel to pożegnanie, to ostatnie ich dzieło? Wówczas zostanie mi powiedzieć tylko jedno: Dziękuję.

Panie, panowie z Detalionu, za wszystko co dla nas, miłośników gier przygodowych, zrobiliście, z całego serca dziękuję...

Bolesław „Void” Wójtowicz

PLUSY:

  • fabuła, oparta na opowiadaniu Terrego Dowlinga;
  • grafika, oprawa muzyczna i dźwiękowa;
  • logiczne, ciekawe i wymagające zagadki;
  • wygodny interfejs.

MINUSY:

  • odwzorowanie ruchów postaci;
  • kilka błędów w napisach;
  • chciałoby się więcej...