Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 marca 2001, 11:23

autor: Sebastian Proch

The Settlers IV - recenzja gry - Strona 2

Malutcy osadnicy po raz czwarty weszli do wnętrz naszych komputerów i zaczęli robić niemałe zamieszanie. Co takiego ma w sobie ta gra, że każda jej wersja od razu staje się przebojem? I dlaczego należy przypuszczać, że i czwarta część sukces ten powtórzy?

Jakie jeszcze nowości?

Poza profesją ogrodnika pojawia się nam jeszcze jedna jednostka, nie występująca w poprzednich częściach. Ta jednostka to sabotażysta, zdolny zniszczyć dowolny budynek, jednak jednostka ta jest dostępna tylko w trybie rozgrywki dla wielu graczy. W czwartej części powraca również myśliwy, możemy więc skorzystać z dobrodziejstw lasu i zasilić nieco nasze zapasy żywnościowe. Pojawia się za to inne utrudnienie – jednostki takie jak geolodzy oraz pionierzy poszerzający nasze granice potrzebują teraz do pracy narzędzi, tak więc szybka ekspansja przy pomocy pionierów nie jest już taka łatwa do przeprowadzenia – trochę czasu minie, zanim nasza osada będzie mogła sprawnie produkować wymaganą ilość narzędzi. Zmianie też uległa nieznacznie strona militarna gry. Każda rasa dysponuje dowódcami, rycerzami, łucznikami oraz jednostkami specyficznymi tylko dla niej. Ważny jest też fakt, że poziom wyszkolenia naszych wojsk ustawiamy już na etapie treningu w koszarach, a nie jak w poprzednich wersjach, w późniejszym czasie podczas pełnienia służby. Zależnie od rasy odmienne też są machiny i okręty wojenne, a także wykorzystywana przez nie amunicja.

Parę słów o interfejsie i grafice

Jeśli ktoś grał już lub chociaż widział Settlers III, od razu zauważy uderzające podobieństwo. Ten sam znany interfejs, podobne budynki, ale jednak różnica jest zauważalna. Interfejs niby ten sam, lecz całe zarządzanie grą zostało w sposób bardzo znaczący usprawnione – wprowadzono podział budynków według funkcjonalności, choć trochę inaczej określonej niż w poprzedniej części. Łatwej zarządzać zasobami oraz produkcją, dodano także bardziej szczegółowe statystyki – podobne do tych, jakie były w części pierwszej i drugiej. W zależności od wybranej funkcji pojawia się odpowiednie menu kontekstowe, w którym dokonujemy dodatkowych ustawień, do dyspozycji mamy także doskonały system podpowiedzi. Rozbudowane zostało również menu opcji – najistotniejszą funkcją jest możliwość określenia komunikatów jakie mają się pokazywać w trakcie gry, a nie ma przecież nic bardziej denerwującego, niż brak możliwości filtrowania pojawiających się co chwilę rewelacji obwieszczanych nam przez komputer. Sama grafika w grze też uległa sporym zmianom w stosunku do poprzedniej części – patrząc na naszych ludzików i stawiane przez nich budowle, intuicyjnie czujemy ten sam klimat, jednak zauważyć możemy znacznie większe dopracowanie szczegółów. A jeśli byśmy tym szczegółom chcieli przyjrzeć się bliżej, możemy użyć dostępnej funkcji zoom, która pozwala płynnie przychodzić od widoku roślinek sprzed chatki Osadnika aż do szerokiej panoramy całej wioski.

Dźwięk i muzyka

Efekty dźwiękowe doskonale podkreślają sielankową atmosferę gry – w tle słychać odgłosy pracy, ćwierkanie ptaszków i inne dźwięki przyrody. Niestety, nie jest najmocniejszą stroną Settlersów muzyka – jej miłe i spokojne, łatwo wpadające w ucho dźwięki wydobywające się z głośnika może i odpowiadają nastrojowi gry, ale bardziej wrażliwych na muzykę graczy może ona dość szybko znudzić. Jeśli wziąć pod uwagę całość wykonania gry, to właśnie muzyka jest jej najsłabiej opracowanym elementem.

Podsumowanie

Niewątpliwie najnowsza edycja Osadników będzie nie lada gratką dla miłośników serii, a i z powodzeniem polecić ją mogę tym, którzy do tej pory nie mieli z nią do czynienia – może być doskonałym odprężeniem po ciężkich bojach spędzonych w światach gier FPP lub trudach wznoszenia nowych Cywilizacji, choć i tutaj też nieraz trzeba włożyć trochę wysiłku aby osiągnąć ostateczny cel. Na uwagę zasługuje też doskonała lokalizacja językowa, choć niestety wykonana została ona jedynie dla kampanii, pojedyncze misje pozostały w oryginalnej wersji. W ostatecznym rozrachunku wystawiłbym grze ocenę 90% - za klimat, doskonale dopracowaną grafikę i wygodny w użyciu interfejs. 10% odejmuję za brak spolszczenia pojedynczych misji oraz niespecjalną muzykę.

Sebastian „Kreator” Proch