Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 kwietnia 2005, 11:10

autor: Jacek Hałas

Tom Clancy's Splinter Cell: Chaos Theory - recenzja gry na PC - Strona 2

„Splinter Cell: Chaos Theory” to wyśmienita pozycja, na którą warto poświęcić co najmniej kilkadziesiąt godzin swojego czasu. To zdecydowanie najlepsza PeCetowa skradanka ostatnich miesięcy.

W trakcie zabawy odnosiłem wrażenie, iż poszczególne elementy fabuły zostały sprytniej złączone w całość, aniżeli miało to miejsce w przypadku Pandora Tomorrow. Z racji tego, iż mamy do czynienia z grą komputerową a nie pełnoprawnym filmem, autorzy Chaos Theory zastosowali kilka elementów, które w przypadku kinowego obrazu wymagałyby zapewne zwiększenia budżetu produkcji o co najmniej kilkadziesiąt milionów dolarów. Poprzednie odsłony serii wydawały się pod tym względem znacznie „spokojniejsze”. Fisher zawsze zapobiegał eskalacji konfliktów, w Chaos Theory ratuje świat przed nuklearną zagładą dosłownie w ostatnim momencie. Podsumowując, mogę zapewnić, iż miłośnikom poprzednich odsłon serii oraz twórczości Toma Clancy’ego fabuła opisywanej produkcji zdecydowanie przypadnie do gustu.

Przyzwyczajenia z dzieciństwa są wyjątkowo ciężke do wytępienia...

Podstawowym czynnikiem przesądzającym o popularności Splinter Cella była od samego początku kampania singleplayer. Nie inaczej jest w przypadku omawianego Chaos Theory, nawet pomimo dodania wielu ciekawych elementów związanych z rozgrywkami sieciowymi. Sądzę, iż zdecydowana większość graczy podejmie decyzję o ewentualnym zakupie opisywanej zręcznościówki sugerując się wyłącznie tym, co ma do zaoferowania tryb dla pojedynczego gracza. Kampania składa się z nieco ponad dziesięciu misji. Nie jest to może wiele, ale poprzednie odsłony Splinter Cella przyzwyczaiły nas już niejako do tego, iż poszczególne etapy są wyjątkowo duże a badane pomieszczenia bardzo rozbudowane. Nie wyobrażam sobie też zresztą sytuacji, w której ktoś po uruchomieniu gry decyduje się na obranie taktyki a’la Rambo popartej zdecydowanym szturmem na pozycje wroga. Podejmowane w trakcie zabawy decyzje powinny być dogłębnie przemyślane. Jest to jedna z naprawdę niewielu pozycji, w których badanie znajdujących się w otoczeniu obiektów sprawia tyle satysfakcji. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, iż Chaos Theory udało się pod tym względem przebić najnowszego Thiefa, w którym z niektórych miejsc miałem ochotę możliwie jak najszybciej uciec. W Chaos Theory interesowałem się wszystkim i w miarę możliwości starałem się nie pozostawiać po sobie żadnych nierozwiązanych kwestii. Sztuka ta udaje się wyłącznie nielicznym produkcjom.

Trzecia odsłona serii kontynuuje niejako „tradycję” swojego poprzednika, próbując przy tym na wiele różnych sposobów przypodobać się mniej doświadczonym miłośnikom komputerowych skradanek. Na szczegółowe omówienie spraw związanych z poziomem trudności przyjdzie jeszcze czas. Teraz wypadałoby natomiast wspomnieć o licznych filmikach instruktażowych, z którymi warto byłoby zapoznać się przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki. Opisują one podstawowe ruchy Fishera, które sympatykom poprzednich odsłon serii powinny być świetnie znane, ale i zupełnie nowe elementy czy zachowania, które po raz pierwszy pojawiają się właśnie w Chaos Theory. Początkowo irytowało mnie trochę to, iż czynności tych nie można było od razu przećwiczyć.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej