Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 4 lutego 2005, 08:55

autor: Piotr Doroń

Metal Slug Advance - recenzja gry - Strona 2

Metal Slug należy do strzelanin, w których naszym głównym celem jest parcie naprzód, oraz wybijanie kolejnych fal przeciwników. Wydawać by się mogło, że nie ma że nie ma w tym niczego ciekawego. A jednak – seria ta ma setki tysięcy fanów na całym świecie.

Wspomniane karty są największą innowacją zawartą w MSA. Na odszukanie czeka sto różnych rodzajów kart, w których skład wchodzą zarówno te rozwijające naszą postać, będące jedynie ozdobnikami (piękne rysunki, projekty postaci itp.), a także te odblokowujące większe dodatki (nowy poziom, alternatywne formy czołgu SV-001). Wracając do arsenału, który możemy zdobyć podczas naszych wędrówek po gorących wyspach, chciałbym zaznaczyć, że nie uświadczymy żadnej nowej strzelby bądź karabinu. Wyrzutnie zwykłych i samonaprowadzających się rakiet, skaczących bombek, superszybkich, wybuchowych szczurków i granatów, karabiny maszynowe, miotacze ognia oraz różnego rodzaju granaty – wszystko to mogliśmy przetestować przy okazji jednej z poprzednich części. Co nie znaczy, że będziemy narzekać na nudę! Nie pozwoli nam na to poziom trudności, który został wyśrubowany do granic możliwości. O ile dwa pierwsze poziomy można uznać za w miarę proste i przewidywalne (oczywiście dla amatora strzelanin), to kolejne są już istnym piekłem. Nierzadko w tym samym momencie atakują nas dwa, trzy czołgi, helikopter i pięciu żołnierzy wyposażonych w różnego rodzaju broń. Postarajcie wyobrazić sobie chaos, jaki panuje w takich sytuacjach – dziesiątki pocisków, wybuchy i fruwający po ekranie przeciwnicy. Zadanie ułatwia nieco fakt, iż autorzy podzielili poziomy na sekcje, od których, w przypadku śmierci, wznawiamy rozgrywkę. Niestety programiści SNK zepsuli w minimalnym stopniu sterowanie, co objawia się delikatnym ślizgiem jakim porusza się kierowana postać. Bardzo często jest to powodem wpadania czy to na przeciwników, czy w rozpadliny, których napotkamy bardzo dużo. Wszystkie te problemy znikają w momencie przejęcia czołgu SV-001, lub innej maszyny. Metalowe stwory plujące ciągłym ogniem o niespotykanej sile umożliwiają przedarcie się przez szeregi adwersarzy. Maszyny dysponuje ograniczoną energią i, podobnie jak w przypadku Waltera lub Tyry, bardzo szybko ulegają zniszczeniu. Na końcu każdego z pięciu poziomów czeka boss. Ogromny, zajmujący większą część ekranu, potężny i świetnie wyposażony. Pokonamy go tylko wtedy, gdy poznamy jedyny słuszny sposób, a czego możecie się spodziewać – nie jest to proste.

Co słychać? Aha, czyli jednak ładnie :)

Oprawa graficzna Metal Slug Advance prezentuje się bardzo okazale. Jestem skłonny stwierdzić, że jest to jedna z najładniejszych gier na GBA. Konwersja, bo tak można chyba powiedzieć o grafice, udała się niemal w stu procentach. Naszym oczom ukazują się śliczne, kilku-planowe tła i bardzo szczegółowe projekty wszystkich postaci. Genialnie wyglądają wszelkie pojazdy, z SV-001 na czele, a także efekty wystrzeliwanych pocisków oraz wybuchających bomb. Szkoda, że w Metal Slug Advance nie uświadczymy nawet kropli krwi. Być może jest to efektem nacisków Nintendo, które nie chciało by na tejże konsoli pojawiła się tak brutalna gra. W porównaniu do innych części MS zauważalne jest także pokaźne zubożenie animacji. Oczywiście jak na warunki GBA jest ona bardzo dobra, być może nawet najdokładniejsza ze wszystkich pozycji na tę kieszonsolkę, ale myślę, że SNK było w stanie wyposażyć postaci w kilka dodatkowych klatek animacji bez utraty płynności. Muzyka oraz dźwięki zaliczam do pierwszej ligi GameBoy Advance. Świetne, bojowe kawałki i wyśmienite efekty dźwiękowe pojawiające się w momencie używania którejś z broni brzmią doprawdy rewelacyjnie. Zachowano także ryki mordowanych przeciwników oraz teksty komentatora wykrzykującego nazwy broni.

Wybitna? Ponadczasowa? Metal Slug!

Jeżeli szukasz strzelaniny starego typu, oferującej krótką, lecz niezwykle wymagającą rozgrywkę, to Metal Slug Advance jest grą stworzoną właśnie dla Ciebie. Cudowna oprawa, dziesiątki bonusów i sekretów poukrywanych na całej długości każdego z poziomów oraz wyśrubowany poziom trudności powodują, że pozycja ta wystarcza na bardzo długo. Fanów serii nie muszę przekonywać, a i skusić powinni się ci, którzy nigdy nie zasmakowali tego tytułu. Jedna z najlepszych gier na GameBoy Advance, bez dwóch zdań.

Piotr „jiker” Doroń

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej