Rybki z Ferajny - recenzja gry - Strona 2
Fabuła komputerowych „Rybek z ferajny” w pewnym stopniu pokrywa się z wydarzeniami zaprezentowanymi w filmie. Z oczywistych przyczyn autorzy nie uwzględnili w swym produkcie wielu sytuacji, aczkolwiek najważniejsze sceny zostały na szczęście zilustrowane.
Podobnie jak w klasycznych platformówkach, możemy zbierać monety (o ich przeznaczeniu powiem nieco później), jedzenie czy też rzadkie perły. W tym ostatnim przypadku większość skarbów trzeba znaleźć. Niektóre okazy są naprawdę dobrze ukryte, odnalezienie wszystkich pereł wymaga więc uzbrojenia się w cierpliwość. Wspomniane jedzenie wykorzystywane jest oczywiście do podreperowania paska zdrowia Oskara, przy czym osobiście prawie w ogóle z niego nie korzystałem. Stracić energię można zaledwie w kilku miejscach, nie trzeba też wykazywać się małpią zręcznością. Doszły mnie słuchy, iż w konsolowych wersjach Shark Tale można było dowolnie badać znajdujące się w okolicy budynki. PeCetowa wersja jest niestety pozbawiona tej opcji.
Na samym pływaniu zabawa się oczywiście nie kończy. Napotykane ryby i inne podwodne stworzenia mają najczęściej różnorakie zadania dla nas. Wypełnianie tych misji zwiększa poziom reputacji Oskara. Aby móc awansować dalej, należy zdobyć określoną ilość punktów sławy. Tyle teorii, w praktyce system ten nie sprawdza się. W większości przypadków i tak trzeba zaliczyć wszystkie zadania, od nas zależy jedynie, w jakiej kolejności będziemy do nich podchodzić. Obiecałem wrócić do kwestii wykorzystywania zdobywanych przez Oskara pieniędzy. Fundusze przeznacza się na zakup ciekawych przedmiotów, początkowo do niewielkiego mieszkanka głównego bohatera, później luksusowego apartamentu. Niestety, jedyną nagrodą jest w tym przypadku satysfakcja z posiadania danego przedmiotu. A szkoda, bo fajniej byłoby wchodzić z nimi w różnorakie interakcje (np. włączyć telewizor, usiąść na sofie). Jedynym wyjątkiem jest opcja zezwalająca na urządzenie imprezy w apartamencie Oskara. Element ten związany jest z jedną z minigier, o których za chwilę opowiem.
Zlecane przez postaci niezależne zadania niemal zawsze wiążą się z jedną z kilku wbudowanych minigier. Misje te w ogromnej większości przypadków nie są trudne, nie wymagają również poświęcenia zbyt dużej ilości wolnego czasu. Mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu zadania taneczne. Element ten przypomina takie tytuły jak Parappa The Rapper czy Dance Dance Revolution przy czym maksymalnie go uproszczono. Na ekranie pojawiają się ikony kursorów, które należy w odpowiednich momencie przyciskać. Zabawa jest stosunkowo prosta, gra daje tu bowiem spory margines błędu, co więcej, misja może zostać zaliczona nawet w przypadku pomylenia kilku kombinacji. Szkoda też, iż trzeba skoncentrować się na samych ikonkach, przez co nie można obserwować tanecznych ruchów Oskara. Najlepiej jest więc zlecić to zadanie komuś z rodziny, a samemu skupić się na zachowaniach wesołej rybki. :-) W kilku miejscach Oskar musi uciekać przed rekinem. Ta minigra przypomina z kolei zręcznościówki ze słynnym Hugo w roli głównej. W odpowiednich momentach musimy skierować głównego bohatera w określoną stronę. Poprawny kierunek odpowiednio wcześniej wyświetlany jest na ekranie. W dalszej części gry dodatkowo należy unikać wykonywanych co pewien czas przez rekina ataków.