autor: Artur Dąbrowski
Total Club Manager 2005 - recenzja gry - Strona 6
TCM to doskonały menedżer pod względem wykonania i szaty wizualnej. Mnogość opcji, zaawansowany silnik graficzny i innowacyjność – to jego niewątpliwe zalety. Brakuje mu jednak tej iskierki, którą posiada FM 2005.
Rozgrywkę urozmaicają wywiady, których udzielamy przed, po czy w przerwie meczu. Nasze odpowiedzi oddziałują na popularność wśród fanów czy morale zawodników. Pytań jest bardzo dużo i powtarzać zaczynają się po dość sporym okresie gry. W przerwach wygłaszamy przemówienia, a także mobilizujemy podopiecznych do dalszej gry. Jest to o tyle ciekawy element, że zawodnicy zachowują się jak prawdziwi ludzie – cieszą się, gdy nakrzyczymy na gracza, którego nie lubią, i nie zawsze reagują na naszą krytykę.
Warto również wspomnieć o magazynach, których kolejne numery pojawiają się co tydzień. Co prawda widzimy tylko okładkę, ale tutaj możemy przeczytać najciekawsze artykuły. W kolejnych wydaniach znajdujemy wywiady z piłkarzami, informacje i pogłoski odnośnie transferów czy sprawozdania z najciekawszych meczów (to znaczy tych z udziałem naszej drużyny).
Baza danych – ważna rzecz
Jedną z większych zalet dawnego Championship Managera była ogromna baza danych, budowana przez kilka lat ciężkiej i mozolnej pracy. Total Club Manager znajdował się na straconej pozycji, bo był grą nową. Jednak odsłona 2005 jest już o wiele obszerniejsza, znajdujemy nawet kluby z takich krajów jak Arabia Saudyjska czy Chiny. Składy są aktualne – gdy porównamy je do rzeczywistych kadr zespołów, nie zauważymy praktycznie żadnych różnic.