Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 stycznia 2005, 09:21

autor: Krzysztof Gonciarz

Zoo Tycoon 2 - recenzja gry - Strona 4

Jako prezent pod choinkę nada się dla dzieci, które są wielbicielami zoologii i pochodnych. Starsi mogą być nieco zawiedzeni. Gra jest ładna, słodka i lekka, tego jej nie można odmówić.

Zaprezentowana w ZT2 muzyka jest dość przewidywalna. Mamy wesołe melodyjki oparte na brzmieniowym tle klimatów pt. „wesoła dżungla”. Nie przeszkadza, nie pomaga, zupełnie ta muzyka jest obojętna. Szkoda tylko, że w momencie pauzowania gry (w celu np. szybkiego poprzestawiania jakichś obiektów, wydania dyrektyw pracownikom itp.) cały dźwięk, łącznie z odgłosami menu, milknie, bardzo to drażni w czasie zabawy. Inna sprawa to dźwięki, które momentami stanowią dość spore nieporozumienie. Głównie mam tu na myśli odgłosy wydawane przez odwiedzających nasz interes gości – to, co oni z siebie wydają, woła o pomstę do nieba. Twórcy chcieli oczywiście stworzyć takie językopodobne pomrukiwania (często spotykany patent w tego typu produkcjach), a wyszedł zbitek pisków, od których uszy więdną.

Pingwiny sympatyczne jak zawsze.

Podobnie jak jej poprzedniczka, Zoo Tycoon 2 to gra skierowana do młodszych graczy. Posiada wszystkie wartości cenione przez zastanawiających się nad zakupem rodziców. Mamy szeroko pojęte walory edukacyjne, co nieco informacji o zwierzętach (opisy zaczerpnięte z Microsoft Encarty), zero brutalności lub niepoprawności politycznej, w dwóch słowach: gra grzeczna i ładna. Konsekwencje takiego stanu rzeczy są oczywiste, starsze pokolenie nie znajdzie w tym tycoonie nic szczególnie godnego uwagi.

Wielką bolączką gry jest bardzo niski poziom trudności oraz bardzo poważne zaniedbanie wszelkich aspektów ekonomiczno-marketingowych. Jak pisałem już parokrotnie, zajmujemy się de facto tylko zwierzętami. Możemy co prawda ustalać ceny biletów, pamiątek, jedzenia itp., ale tak naprawdę na tym nasze ekonomiczne możliwości kończą się. Żadnego podejmowania trudnych decyzji, żadnych skomplikowanych problemów do rozwiązania, w kółko tylko budować zagrody i dawać zwierzętom papu. Mamy co prawda pięć wykresów na krzyż, z których można wynieść jakieś decyzyjne wskazówki w stylu „budka z hamburgerami mało zarabia, ustawię ją gdzie indziej”. Wszystko spoko, ale... Pamiętacie Dinopark Tycoon? Dawne czasy, bardzo dawne. A mnie się ta malutka, jednodyskietkowa bodajże gierka przypomniała niejednokrotnie przy okazji zmagań z ZT2. Dlaczego? Generalnie obie te produkcje oferują podobne możliwości, podobny zakres obowiązków, a jednak w Dinoparku wszystko to zaserwowane nam było na o wiele cięższym talerzu. Gra była trudna, mimo skromności opcji. Trudna, wymagająca, a zarazem naprawdę bardzo wciągająca. Czy lepsza od ZT2? Aż strach pomyśleć... Dodam tylko, że DT powstał w 1993 roku.

Polska wersja, którą oddaje w nasze ręce CD Projekt, pozostawia sporo do życzenia. Trudno jednak winić za to tłumaczy, jako że ewidentnie problemy leżały po stronie kodu gry. Przez to właśnie raczeni jesteśmy rodzynkami w stylu: „Popatrz, jak Słoń 1 i Mała Piłka bawią się ze sobą!”, „Hipopotam 1 pije z Mała Miska, to dobre udogodnienie!” i tak dalej. Problem ten był prawdopodobnie nie do obejścia, ale i rezygnacja z polonizacji tego rodzaju gry także nie wydawałaby się dobrym pomysłem. Nie jest dobrze, lecz zdaje się, że nie mogło być lepiej.

Przytłaczająca większość gier skierowanych do dzieci to szmiry, trudno się z tym nie zgodzić. I nie mówię tego bynajmniej przez pryzmat swojego wieku, odnoszę bowiem stosunkowo obiektywne wrażenie, że produkcje te pozbawione są wartości i interesujących pomysłów. Zoo Tycoon 2 na tym tle wybija się nieco i za sam ten fakt winien zostać doceniony. Gdybym sam miał zadecydować, jaką grę kupić jakiemuś dziecku pod choinkę (ojcem nie jestem :-) ), wybrałbym jednak jakąś „normalną” pozycję. Nie musi być przecież ani brutalna, ani straszna, a gry celujące w starszych odbiorców posiadają o wiele więcej miodu i są bardziej dopracowane. Wracając do naszego zoologicznego tytułu – jako prezent pod choinkę nada się dla dzieci, które są wielbicielami zoologii i pochodnych. Starsi mogą być nieco zawiedzeni. Gra jest ładna, słodka i lekka, tego jej pod żadnym pozorem nie odmówię. Tyle, że to niestety wszystko, co ma do zaoferowania.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • miła oprawa graficzna;
  • zachowania zwierzaków;
  • pogodny klimat.

MINUSY:

  • bardzo niski poziom trudności;
  • w kółko to samo;
  • nieciekawe udźwiękowienie.