Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 lutego 2001, 14:41

autor: Maciej Zawarski

Shogun: Total War - recenzja gry - Strona 4

Jest rok 1530. Przez ostatnie 200 lat Japonią rządził szogunat Ashikaga, ze stolicą w Kyoto. Niedawna wojna oninów pokazała, że Ashikaga nie mają już władzy nad wielkimi klanami.Nadszedł czas, by nowy wojownik sięgnął po tytuł Szoguna.Czy będziesz nim ty?

Cała gra toczy się wokół Koku, bez niego ani rusz. Co to takiego? Miara majątku czyli ilość ryżu potrzebna do wykarmienia jednego mężczyzny na przestrzeni roku. Wszystko w grze przeliczane jest na koku, zbiory z pól, bogactwa z kopalń, dochody z handlu, koszty budowy i szkolenia. Chcąc zwyciężyć musimy zgromadzić go dużo, nie wystarczy że jesteśmy geniuszami strategii, bo co z tego jeżeli nie mamy armii którą to udowodnimy. Koku w grze nie jest wymysłem jej twórców, w średniowiecznej Japonii faktycznie była to podstawowa jednostka miary zamożności, mimo iż bito też pieniądze w znanej nam postaci, monet. Według źródeł do jakich dotarłem koku równa się 1,80391 hl. Trochę mało jak na rok co? Tak przy okazji temat odżywiania się w tamtych czasach jest sam w sobie bardzo ciekawy.

Kolejny ważny współczynnik w grze to Honor – jest wszystkim dla Samuraja. Jednostki którymi dowodzimy w bitwach jak i ich dowódcy, na skutek naszych działań zyskują lub tracą honor. Ma on decydujący wpływ na przebieg bitwy, im wyższy tym łatwiej przegnać wroga i zwyciężyć. Można wygrywać bitwy nawet gdy przeciwnik posiada znaczną przewagę liczebną, wystarczy że posiadamy armię z wysokim honorem. Dowódcy jak i nasz Dajmio posiadają premię honoru, jest to wskaźnik o ile wzrasta honor jednostek gdy są pod jego dowództwem. Dodatkowo można go uzyskać budując odpowiednie budowle w prowincji. Już na samym starcie jednostka dysponuje na stałe wysoką wartością. Wszystko to działa także w drugą stronę, jeżeli dowódca armii przegra dużo bitew, to ma demoralizujący wpływ na wojska jakimi dowodzi i obniża ich honor. Gdy straci go naprawdę dużo, musi popełnić rytualne samobójstwo. Tak więc należy dbać o swoich żołnierzy i chronić najlepszych dowódców.

Kolejnym z elementów dopełniającym klimat gry są animowane filmy, wyśmienicie zrealizowane. Ukazują one przebieg zamachu Ninja czy też Geishy, można też obejrzeć jak ratujemy swój honor popełniając rytualne seppuku, jak też pogrzeb i objęcie władzy przez syna. Także Intro i Outro do pełnej kampanii zasługują na duże brawa i słowa pochwały za sposób w jaki rozpoczynają i kończą rozgrywkę.

Shogun – Total War trudno porównać z jakąś inną grą, gdyż całość jest jedyna w swoim rodzaju, porównywać można by było jedynie poszczególne elementy gry. Przypomniałem sobie właśnie że grałem w coś podobnego jakieś 10 lat temu na poczciwej babince Amidze. Była to chyba gra „Centurion”, i także tu rozgrywka odbywała się turowo na mapie i RTS w bitwie. Oczywiście poziom komplikacji i możliwości strategicznych był ubogi, jednak pomysł ten sam.

Podsumowując: Shogun – Total War to arcyciekawa pozycja, wypełnia doskonale lukę w grach historyczno - strategicznych, traktując o fascynujących czasach w tak egzotycznym dla nas miejscu. Doskonale zrealizowana tak pod względem tematycznym jak i graficznym. Wreszcie gra, która uczy i zachęca do własnych poszukiwań spowodowała, że przeczytałem już trzy książki o historii Japonii, czwartą kończę, a kolejne czekają w kolejce. Obecnie jestem tak zafascynowany historią i kulturą narodu japońskiego że o niczym innym nie potrafię rozmawiać. Dodatkowa wiedza nigdy nie zawadza a przydać się może w najmniej oczekiwanej chwili życia, chociażby w milionerach :) Mam cichą nadzieję że gra zapoczątkuje serię podobnych strategii, ukazujących inne narody z równie dokładnym tłem historycznym. Mamy już tego namiastkę gdyż w maju 2001 roku, ukazać się ma: Shogun – Total War, The Mongolian Invasion. Będzie to gra traktująca o czasach sprzed Sengoku Jidai, bohaterem będzie tam zapewne klan Hojo, który to w rzeczywistości odparł hordy najeźdźców z kontynentu. Przyjemnie byłoby przewodzić wojskom Aleksandra Wielkiego, Hetytów, Dżyngis Chana czy wreszcie Rzymskim legionom, a może wraz z Napoleonem zdobyć jednak wielką Rosję. Przy okazji tej wspaniałej zabawy zdobywać podstawową wiedzę historyczną. Idąc dalej może przydałby się jakiś edytor aby stoczyć bitwę pod Grunwaldem u boku Jagiełły, czy też wraz z Janem III Sobieskim pomaszerować (lub nie) na odsiecz Wiedniowi.