Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 1 lutego 2005, 09:10

autor: Jacek Hałas

Sherlock Holmes i tajemnica srebrnego kolczyka - recenzja gry

„Adventures of Sherlock Holmes: The Silver Earring” to wyjątkowo udana przygodówka. To trudny i dość wymagający tytuł, ale z całą pewnością udany.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Miłośnicy przygodówek mają kolejny powód do tego, by szykować szampana. Na rynek trafiła wyśmienita produkcja, która w moim osobistym rankingu uplasuje się w pierwszej dziesiątce gatunku. Trzeba przyznać, iż stworzony przez Arthur’a Conan Doyle’a duet Sherlock Holmes – John Watson nie miał zbyt dużego szczęścia do gier. Postaci te doczekały się świetnych książek, niewiele słabszych filmów, ale w świecie elektronicznej rozrywki nie mogły sobie jakoś poradzić. O ile mnie pamięć nie myli, ostatnim przyzwoitym tytułem z Sherlockiem w roli głównej był Sherlock Holmes: The Case of the Rose Tattoo, który swoją premierę miał... w 1996 roku! Na szczęście narzekania te możemy odstawić już na bok, albowiem opisywana gra zadowoli każdego miłośnika prawdziwych przygodówek lub tytułowego londyńskiego detektywa.

Zacznijmy od fabuły, albowiem w moim osobistym przekonaniu jest jednym z mocniejszych punktów opisywanego programu. Akcję The Silver Earring osadzono w połowie 1897 roku. Dwójka głównych bohaterów otrzymuje zaproszenie na przyjęcie wydane przez magnata budowlanego, Sir Melvyna Bromsby’ego. Mężczyzna chce w ten sposób uczcić powrót swej córki do Londynu. Bromsby pojawia się na scenie i, w momencie, gdy powinien zacząć przemówienie, zostaje śmiertelnie postrzelony. Nie muszę chyba mówić, czym zajmie się nasza para detektywów. :-) Jak na przygodówkę ze słynnymi postaciami przystało, okoliczności morderstwa są niejasne. W sali, w której zabito Bromsby’ego znajdowało się kilkanaście osób a na dodatek jego córka, na cześć której wydano przyjęcie, trafia do kręgu podejrzanych. Trzeba przy tym przyznać, iż gra jest stosunkowo długa. Rozwiązanie całej sprawy zajmie naszym bohaterom pięć intensywnych dni. Nie powinno Was też zdziwić to, iż w trakcie rozwoju śledztwa pojawią się nowe poszlaki i... ofiary. Aby jednak nie psuć Wam zabawy, zatrzymam się dokładnie w tym miejscu. Dodam tylko, iż zakończenie jest dość zaskakujące. :-)

A mordercą jest... nie, nie powiem. ;-)

A jak wygląda właściwa gra? Dość standardowo, przy czym z racji tytułowego bohatera znacznie większy nacisk położony został na umiejętne kojarzenie podawanych faktów. Nie skłamię chyba mówiąc, iż niemal każdy zdobyty dowód w mniejszym bądź większym stopniu jest powiązany ze sprawą. Co więcej, nie zawsze jest tak, że zabrany przedmiot musi być od razu z czymś powiązany. W niektórych przypadkach jest tak, że pozyskane obiekty przez dłuższy czas wydają się bezużyteczne, a dopiero pod koniec zabawy stają się niezwykle przydatne. Nie muszę chyba mówić, iż gracz powinien być maksymalnie skoncentrowany, albowiem złe lub niepełne skojarzenie pewnych faktów w niektórych miejscach może wręcz uniemożliwić posunięcie śledztwa do przodu.

Główni bohaterowie (na zmianę sterujemy Sherlockiem i Watsonem, przy czym tym pierwszym zdecydowanie częściej) poruszają się po trójwymiarowym środowisku. Autorzy pozostali przy klasycznym systemie wskazywania przedmiotów czy miejsc widocznym na ekranie kursorem. System w zupełności się sprawdza, chociaż w kilku lokacjach natrafiłem na niewidoczne ściany, które należało ominąć wyznaczając sterowanej postaci inną ścieżkę. Po najechaniu myszką na ważny przedmiot czy osobę kursor zmienia swój kształt, dając tym samym do zrozumienia, iż można wykonać jakąś czynność. Należy jednak przy tym zaznaczyć, iż pewne obiekty nie rzucają się w oczy, tak więc bez obowiązkowego badania wszystkich widocznych na ekranie obiektów raczej się nie obejdzie. Miłośnicy przygódowek (szczególnie tych klasycznych) powinni być jednak do tego przyzwyczajeni. :-)

W niektórych przypadkach kamera zmienia pozycję, tak aby ukazać na przykład leżące na stoliku przedmioty. Właściwa gra jest obserwowana natomiast ze statycznych ujęć, podobny efekt zastosowano chociażby w pierwszej części Broken Sworda. Zabierane przedmioty przenoszone są do inwentarza. Szkoda, że zabrakło możliwości przyglądania im się na zbliżeniu, aczkolwiek w niektórych przypadkach możemy wejść w dodatkową interakcję, otwierając na przykład posiadane pudełko czy wysypując przedmioty z zabranej damskiej torebki.

Jedna z kilku zagadek logicznych.

Niezwykle istotną rolę odgrywa również prowadzony przez Sherlocka dziennik. A co takiego można w nim odnaleźć? Same przydatne rzeczy. :-) Przede wszystkim – zarejestrowane są tu wszystkie przeprowadzone rozmowy, co jest szczególnie ważne w przypadku rozwiązywania obowiązkowego quizu (o nim za chwilę). Kolejna ważna rzecz to osobiste notatki Sherlocka, mówiące o dokonanych przez niego odkryciach, to na co inne osoby nie zwracają uwagi dla niego może stanowić istotny dowód w sprawie. Jeszcze ważniejsze są zbierane dokumenty.

Niestety, bez perfekcyjnej znajomości języka angielskiego nie ma co nawet do tej gry podchodzić. Wszystkie dokumenty trzeba dokładnie czytać i, co więcej, wyciągać odpowiednie wnioski. :-) W dzienniku przechowywana jest także mapa Londynu, przy czym muszę zaznaczyć, iż w The Silver Earring podróżuje się stosunkowo rzadko. Także i miejsc, do których można się wybrać, nie ma zbyt wiele.

W przeciętnej przygodówce nie może zabraknąć rozmów z postaciami niezależnymi, aczkolwiek przeważnie nie odgrywają one zbyt dużej roli. W przypadku The Silver Earring mamy do czynienia ze zgoła odmienną sytuacją. Same dialogi są stosunkowo liniowe, albowiem jedyne, co musimy robić, to wybierać kolejne tematy z poszerzającej się listy. Aby móc przejść dalej, należy oczywiście poruszyć wszystkie widoczne na ekranie kwestie. O wiele ważniejsze jest to, aby wypowiadane przez inne osoby zdania ZROZUMIEĆ i, co najważniejsze, ZAPAMIĘTAĆ. Opisywany tytuł z pewnością nie zalicza się do przygodówek, w których wystarczy wszystkich przepytać, aby mieć załatwioną sprawę. Miłośników angielskiego detektywa powinny natomiast zainteresować same dialogi, które są niezwykle ciekawe, a w niektórych przypadkach zabarwione nawet nutką humoru. Mnie na przykład rozbawiła do łez rozmowa kilku dżentelmenów na temat jednego z najpopularniejszych angielskich sportów a mianowicie polo. Zachowano również typowy dla tytułowego Sherlocka nawyk do wyciągania wniosków nazywanych przez niego dedukcjami. Jego uwagi są niezwykle trafne i słucha się ich z dużym zaciekawieniem, nawet w sytuacji gdy przez kilkadziesiąt sekund prowadzi monolog.

Z racji tej całej detektywistycznej otoczki tradycyjne dla gier przygodowych zagadki logiczne zeszły jak gdyby na dalszy plan. Tak naprawdę w trakcie całej zabawy jest ich zaledwie kilka. Musimy na przykład odkryć mechanizm blokujący dostęp do sejfu czy też odpowiednio ułożyć na tablicy ponumerowane kostki. Zadania nie są zbyt trudne i sądzę, iż nawet Ci, którzy nie mieli kontaktu z seriami Atlantis czy Myst bezproblemowo sobie z nimi poradzą. Szkoda natomiast, że nie wykorzystano niewątpliwego potencjału drzemiącego w możliwości badania zdobywanych przez Sherlocka dowodów rzeczowych. W trakcie przeprowadzania badań laboratoryjnych na bieżąco podpowiada, co należy zrobić a i same czynności nie są zbyt skomplikowane. No cóż, miłośnikom takich rozwiązań zawsze pozostaje seria CSI. :-)

Warto również wspomnieć o trzech zadaniach zręcznościowych, które pojawiają się w trakcie gry. Dwa z nich wymagają pozostawania w ukryciu. Śmiem twierdzić, iż dla przeciętnego sympatyka przygodówek ich zaliczenie może okazać się większym wyzwaniem od zadań logicznych. Sherlock musi unikać wzroku patrolującego plac strażnika oraz towarzyszących mu psów. Trzecie zadanie zręcznościowe polega natomiast na walce z czasem. Tytułowy detektyw musi w wyznaczonym limicie ugasić pożar, z pomocą przychodzi tu opcja biegu, która na ten czas staje się aktywna. Szkoda tylko, iż z racji licznych niewidzialnych ścian występują drobne problemy z „wpasowaniem się” w daną ścieżkę (przeważnie bardzo wąską).

Tak jak już wcześniej wspomniałem, w grze nie pojawia się zbyt wiele lokacji, aczkolwiek trzeba przyznać, iż są one należycie dopracowane. Autorzy mogliby co prawda zwiększyć liczbę interaktywnych obiektów, aczkolwiek sądzę, iż dodatkowo utrudniłoby to rozgrywkę. W obecnej postaci wszystkie przedmioty są ważne dla śledztwa. Główni bohaterowie badają między innymi rozległą posiadłość zabitego mężczyzny, domy osób związanych z morderstwem czy też dość obszerne ruiny, wśród których nietrudno jest się zgubić. Nie pominięto również słynnej siedziby londyńskiego detektywa zlokalizowanej przy Baker Street. To właśnie tu Sherlock wraz z Watsonem wymieniają się spostrzeżeniami i badają zdobywane w trakcie śledztwa przedmioty.

The Silver Earring to z całą pewnością gra niełatwa. O znajomości języka angielskiego już wspomniałem, oprócz tego trzeba świetnie kojarzyć fakty. Dlaczego? Ano dlatego, iż pod koniec każdego dnia musimy wypełnić obowiązkowy quiz. Początkowo są to stosunkowo proste rzeczy, musimy na przykład ustalić, czy wszystkie osoby znajdowały się w sali balowej w momencie popełnienia morderstwa. Bardzo szybko pytania stają się jednak wyjątkowo trudne. Na szczęście odpowiedzi nie udziela się pisemnie, trzeba natomiast wybierać odpowiednie okienka (rozmowy, dokumenty lub dowody) i wstawiać je w wolne sloty. Dodatkowo pod koniec gry otrzymujemy możliwość wytypowania wszystkich morderców. Na szczęście ten element nie jest już obowiązkowy, w przypadku udzielenia złych odpowiedzi i tak dowiemy się z końcowego filmu całej prawdy.

Do podręcznego dziennika warto często zaglądać.

Opisywana przygodówka cechuje się stosunkowo dobrą grafiką, którą postawiłbym na równi chociażby z trzecią częścią Broken Sworda. Widoczne na ekranie postaci zostały świetnie oddane, w szczególności widać to na licznych zbliżeniach. Nie mogę również nic zarzucić badanym lokacjom. Szkoda tylko, że w wielu miejscach natrafia się na wspomniane już niewidoczne ściany. Osobom odpowiedzialnym za przygotowanie warstwy dźwiękowej należą się natomiast gromkie brawa. Lecąca w tle muzyka została oczywiście dopasowana do czasów, w których rozgrywa się akcja The Silver Earring. O wiele ważniejsze jest jednak to, iż nie męczy w trakcie zabawy. Angielscy aktorzy świetnie wczuli się w swoje role, przede wszystkim mam tu na myśli postać Sherlocka Holmesa, albowiem Watson wypadł pod tym względem ciut gorzej. Ogólnie jednak ten element gry należy bez żadnych wątpliwości pochwalić.

Adventures of Sherlock Holmes: The Silver Earring to wyjątkowo udana przygodówka. Mogę ją przede wszystkim polecić sympatykom spokojniejszych tytułów, którzy od czasu do czasu lubią wysilić swoje szare komórki. To trudny i dość wymagający tytuł, ale z całą pewnością udany.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • wymagający, ale i dający wiele satysfakcji tytuł;
  • bardzo dobra oprawa audiowizualna;
  • klimat rozgrywki.

MINUSY:

  • niewidzialne ściany;
  • wymagana perfekcyjna znajomość języka angielskiego.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Sherlock Holmes i tajemnica srebrnego kolczyka - recenzja gry
Sherlock Holmes i tajemnica srebrnego kolczyka - recenzja gry

Recenzja gry

„Adventures of Sherlock Holmes: The Silver Earring” to wyjątkowo udana przygodówka. To trudny i dość wymagający tytuł, ale z całą pewnością udany.

Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku
Recenzja gry The Inquisitor. To nie obroniłoby się nawet w 2005 roku

Recenzja gry

Czy to się mogło udać? Czy mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi The Inquisitor na motywach cyklu o Mordimerze Madderdinie Jacka Piekary mógł ostatecznie okazać się porządną grą? Niestety nie mam dobrych wieści.

Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema
Recenzja gry Niezwyciężony - godny hołd dla Stanisława Lema

Recenzja gry

Stanisław Lem długo – za długo – czekał na swój czas w świecie gier wideo. Myślę, że byłby rad widząc, jak polskie studio Starward Industries przeniosło jego Niezwyciężonego do interaktywnego medium. Co nie musi oznaczać, że to wybitna gra.