Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 4 listopada 2004, 11:21

autor: Daniel Sodkiewicz

Colin McRae Rally 2005 - recenzja gry na PC - Strona 3

CMR 2005 był od samego początku wielkim znakiem zapytania. Wszyscy liczyli, iż Codemasters dopieszczą swój produkt i choć trochę przybliżą go do miana realistycznego symulatora rajdów. Tak się niestety nie stało. Hmm... a może tak się stać nie miało?

Dodatkowo, na poszczególnych etapach kariery możemy samemu wybrać, w jakim wyścigu chcemy uczestniczyć (z puli tych odblokowanych). Warto tutaj zaznaczyć, iż każda impreza różni się nie tylko trasami, ale i samochodami, jakimi przychodzi nam kierować. Mimo że tryb ten trudno jest nazwać „nieliniowym”, całość wygląda dość interesująco. Kolejne wyścigi i sukcesy przychodzą jednak bardzo powoli, a nasza kariera wydaje się trwać w nieskończoność. Sprawę utrudniają też nie do końca przemyślane i mało intuicyjne menu. Plansze z naszymi dokonaniami, a szczególnie okienka poświęcone danej imprezie pokazujące, co w danym rajdzie można odblokować sprawiają wrażenie bardzo nieczytelnych.

Z oprawą wizualną w opcjach „mistrzostw” jest podobnie, tutaj jednak panują inne zasady rozgrywki. W mistrzostwach wcielamy się bowiem w konkretną osobę, którą jest oczywiście Colin McRae. Po wyborze auta ruszamy na trasy rajdów. Całe mistrzostwa wydają się nie tyle łatwiejsze od kariery, ile „przejeżdża” się przez nie mniej ślamazarnie. Trybu pojedynczych rajdów (wyzwania) nie trzeba chyba szczegółowo opisywać – ot, swobodna jazda na odblokowanych trasach. Kilka słów wyjaśnienia należy się natomiast rozgrywce multiplayer. Niestety, nie jest ona rewelacyjna i nie wprowadza żadnych nowości, niemniej jednak spełnia swoje podstawowe zadanie – wygrane z innymi graczami dają dużo więcej radości niż dokopanie blaszanej maszynie.

Auto+Car=Bus

W grze mamy dostęp do 35 samochodów podzielonych na kilka klas: 4WD (Impreza WRX, Ford Focus, Citroen Xsara, Lancer, Peugeot 2006, Audi A3, VW Golf R32), 2WD (MG ZR, Citroen Saxo, VW Polo, Cesca GT-S, Fiesta Concept), Grupa B (Audi, MG 6R4, Peugeot 305, Ford RS200), RWD (Lancia Stratos, Lancia 037, Sierra Cosworth, Alfetta GTV), Super 2WD (147 GTA, Clioi V6, Cso V6, VW Golf GTi), Ter.4x4 (Freelander, Shogun Montero, Nissan Pickup), Specjalne (VW Beetle RSi, MK1 Escort, MGC Sebring, Mini Cooper S) i Klasyczne (Escort Cosworth, Lancia Delta, Celica GT-Four, Impreza 22B STi). I tutaj kilka dygresji. Po pierwsze za łatwo prowadzi się szybkie auta. Na przykład po przesiadce z powolnego VW Polo na teoretycznie wypasioną Imprezę WRX trudno odczuć większe zmiany w prowadzeniu samochodu. Jakieś tam różnice są, wiadomo, w końcu to auta z napędem na dwa i na cztery koła, niemniej jednak przy tak doniosłej przesiadce nie czuć wystarczającego przypływu mocy. Sytuacja wygląda trochę lepiej w przypadku aut z nietypowych klas (np. samochód MK1 Escort), których prowadzenie wymaga już bardzie roztropnej i przemyślanej jazdy.

Jak zwykle w CMR, możemy w niewielkim stopniu wpłynąć na ustawiania naszego auta: koła, półosie, zawieszenie, karoseria, chłodzenie, silnik i skrzynia. Prawdę powiedziawszy, opcje te nie dają wielkich możliwości, co gorsza, prócz doboru opon, (w mniejszym stopniu) zawieszenia i szybkości zmiany biegów, pozostałe opcje w prawie niezauważalny sposób wpływają na zachowanie się auta na trasie. O wielkim tuningowaniu nie ma wiec mowy, a zdobywane ulepszenia do aut (nowe, lepsze części) tylko w niewielkim stopniu niwelują ten niedostatek (co gorsza, nowe podzespoły są dostępne jedynie w trybie kariery).

Jak to w dzisiejszych samochodówkach bywa, auta w CMR 2005 posiadają rozbudowany model uszkodzeń. Niestety stwierdzenie „rozbudowany”, nie jest synonimem realizmu. Samochody w najnowszym Colinie niszczą się bardzo topornie, a kraksa z drzewem przy prędkości 160 km/h tylko w niewielkim stopniu uszkadza pojazd. Co gorsza, nawet same opony niechętnie się zużywają. Stan techniczny wozu jest odwzorowany wizualnie, w postaci zarysu auta w rogu ekranu, którego poszczególne części wraz ze zużyciem (zniszczeniem) zmieniają swój kolor. Jak się okazuje, o ile kraksa powoduje choćby w niewielkim stopniu zmianę koloru poszczególnej części, tak uszkodzenia mają znikome odzwierciedlenie w samej jeździe. Nawet mocno zdewastowanym wozem można w miarę komfortowo pokonywać kolejne kilometry (o całkowitej kasacji wozu nie ma naturalnie co marzyć).