Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 listopada 2004, 10:16

autor: Paweł Fronczak

Podbój Rzymu - recenzja gry - Strona 2

Fascynuje Cię Rzym? Zawsze chciałeś odegrać rolę rzymskiego władcy i pokierować losami cesarstwa? Masz okazję zrobić coś na przekór swoim marzeniom i wcielić się w wodza plemion barbarzyńskich. Twoim głównym celem będzie podbicie Rzymu.

Barbarzyńca bez zdolności przywódczych

Drugie wrażenie jest już o wiele gorsze. Po pierwsze, jednostki. Wódz jest postacią główną i problemów nie sprawia. Nie można tego jednak powiedzieć o jego podwładnych! Razi to, iż nie możemy zaznaczyć pojedynczej jednostki i wydać jej poleceń. Tutaj jednostką wojskową nazywa się cały oddział, który wybrać można za pomocą flagi znajdującej się po środku gromadki ludzi. Takie rozwiązanie jest z pewnością konieczne, gdyż trudno by prowadzić hordy barbarzyńskie do boju bawiąc się pojedynczymi jednostkami, jednak można by chociaż taką opcję w grze umieścić.

Po drugie, oddziały przemieszczają się w ślimaczym tempie. Wydawać by się wręcz mogło, że barbarzyńcy nie maszerują, a po prostu spacerkiem kroczą na podbój i grabież. Problem ten rozwiązać powinna opcja biegu, ponieważ wystarczy dwukrotnie kliknąć na miejscu docelowym, aby jednostki się tam szybciej przemieściły. Przy pierwszym kontakcie z grą tak też zrobiłem i zdziwiłem się gdy ujrzałem, iż po ukończeniu krótkiego dystansu mój oddział miał 95% życia, a nie 100%. W grze Podbój Rzymu oddziały tracą punkty życia podczas biegu! Wystarczy zacisnąć zęby i kazać wszystkim jednostkom poruszać się marszem? Wybór należy do gracza, jednak zasnąć można czekając, aż armia przejdzie z jednego punktu do drugiego. Wspomnieć też trzeba, że podwładni powoli się leczą, gdy nie podejmują żadnej akcji.

Barbarzyńca bez zacięcia do walki

Lecz to nie koniec, gdyż minusy gry widoczne są nawet podczas walki. Jest ona bardzo statyczna i chaotyczna. Owo oflagowanie oddziałów ratuje trochę sytuację, jednak gdy naprawdę wielkie armie zmierzą się w potyczce, nie da się uciec przed bałaganem. Jednak to nie bezład jest tu najtragiczniejszą wadą. Najgorzej przedstawia się inteligencja naszych poddanych.

Problem w tym, że jednostki znajdujące się na czele formacji podejmują walkę, a jednostki z tyłu zazwyczaj czekają, aż śmierć przyjaciela zrobi im miejsce, które to będą mogli zająć. Owszem, istnieje formacja obronna, która zakłada takie rozwiązanie, jednak gdy wybiera się szyk luźny, oczekiwać można, że armia kupą będzie atakować wroga.

Źle przedstawia się też system i zasady walki. Gdy nasze oddziały zaatakują wroga, będą go tłuc, aż nie umrą, lub dopóki nie wyda się im rozkazu ucieczki (zaznaczenie grupy naszych wojowników i kazanie jej się wycofać z walki też nie wchodzi w grę, gdyż jednostki na to po prostu nie reagują!). Cóż, jest to rozwiązanie dodające trochę realizmu. W końcu barbarzyńcy ogarnięci szałem raczej nie uciekali z podkulonym ogonem i raz zaatakowanych przeciwników starali się zabić. Ale w żadnym stopniu nie ułatwia to rozgrywki. Utrudnia ją natomiast i sprawia, że można się do gry naprawdę zniechęcić.

Nasze wojska określane są także przez morale, które rośnie poprzez zabijanie wroga lub maleje, gdy ginie przyjaciel z szeregu. Kiedy współczynnik morale spadnie do zera, nasze jednostki uciekają z pola bitwy, toteż warto dbać o utrzymywanie naszych oddziałów w dobrej formie.

Barbarzyńca z problemami

Jednak esencją gry zazwyczaj jest kampania. Ta zaczyna się w sposób nietypowy. Zamiast powiększać powoli osadę i rozwijać technologię, dostajemy do ręki trochę wojska i ruszamy pokonać sprzeciwiającego się nam, barbarzyńskiego wodza. I tutaj na wierzch wypływa kolejna wada Podboju Rzymu. Gra jest zbyt trudna. W końcu kilkukrotne powtarzanie pierwszych misji w kampanii o czymś świadczy. Armie przeciwnika zalewają nas potokami i chociaż czasem naszym celem jest ucieczka, to jednak trudno jest pokonać nacierające rzymskie legiony. Przed tym problemem można by się uchronić obniżając trudność, jednak w grze nie ma żadnej opcji odpowiadającej za regulację poziomu trudności! A Podbój Rzymu stawia przed odbiorcą spore wyzwanie, przez co początkujący gracze spędzą długie godziny na powtarzaniu scenariuszy, zanim je ukończą.