Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 września 2004, 11:47

autor: Wojciech Szajdak

Final Fantasy X-2 - recenzja gry

Final Fantasy X-2 to pierwsza gra z serii, której fabuła przenosi graczy do świata znanego z części poprzedniej.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2.

Seria Final Fantasy ma już ponad 15 lat i przez wielu graczy uznawana jest za odrębny gatunek. Final Fantasy X-2 to pierwsza gra z serii, której fabuła przenosi graczy do świata znanego z części poprzedniej. To jedyna okazja poznania dalszych losów krainy Spira, po tym jak jej mieszkańcy zostali uratowani przed wpływami fałszywej religii i zagładą ze strony przerażającego Sina.

Grę rozpoczyna efektowne intro zmontowane w konwencji wideoklipu muzycznego. Piękna Yuna śpiewa i tańczy przed zgromadzoną na koncercie publiką! Jest gwiazdą muzyki, co wielu z was może wprawić w zdumienie - czyżby bohaterka FFX trafiła do świata showbiznesu?

Animacja początkowa, tradycyjnie zresztą, jest znakomita. Widać, że firma Square Enix technikę renderowania opanowała do perfekcji, co zresztą udowodniła swego czasu w poprzednich swoich produkcjach, a na dodatek pełnometrażowym filmem „Final Fantasy: The Spirits Within”.

Yuna uratowała świat, choć w między czasie straciła swojego ukochanego. Teraz zajmuje się poszukiwaniem magicznych kul. Wyposażona w dwa pistolety i ubrana w skąpą spódniczkę mini, sprawia wrażenie szczęśliwiej, ale co najmniej zwariowanej. Mimo tego, nadal jest otwarta na problemy innych ludzi i zawsze stara się pomóc. Yuna należy do Gullwings - drużyny łowczyń magicznych kul, składającej się jeszcze z dwóch innych bohaterek. Pierwszą jest szalona Rikku, znana z Final Fantasy X, natomiast druga to Paine – odziana w gotycki strój nowa bohaterka serii. Trójka dziewczyn podróżuje po świecie w poszukiwaniu skarbów, a w szczególności magicznych kul, które skrywają tajemnice przeszłości. Grup zajmujących się poszukiwaniem owych magicznych kul jest w FFX-2 o wiele więcej, konkurencja już od początku depcze uroczym Gullwings po piętach.

Dziewczyny przemieszczają się po świecie na pokładzie Celsiusa – ogromnego pojazdu latającego. Fakt, że głównymi bohaterami nowej gry są wyłącznie kobiety, może niektórych z was odstraszyć. Warto jednak choć przez chwilę spróbować rozgrywki oferowanej przez Final Fantasy X-2. Mimo landrynkowego klimatu, gra potrafi sprawić naprawdę bardzo wiele radości. Nie odcina się od korzeni serii, wprowadzając jednocześnie całkiem sporo innowacyjnych rozwiązań.

Spira i Yuna zmieniły się od czasów Final Fantasy X. Podczas gry odwiedzamy wiele lokacji znanych z poprzedniej gry. Wrażenia z podróży potrafią momentami szokować, zarówno bohaterki FFX-2, jak i miłośników serii. Jako przykład posłużyć mogą ruiny Zanarkand - miejsce, w którym drużyna wybawców świata po raz ostatni spędzała ze sobą czas. Obecnie, święte dla Yuny miejsce, odwiedzane jest przez tłumy turystów.

FFX-2 odchodzi od schematycznej rozgrywki, znanej z poprzednich części serii. Tym razem zabawa ma o wiele mniej liniowy charakter. Fabułę podzielono na pięć rozdziałów. Od samego początku, gracz ma dostęp do wielu lokacji, między którymi może przemieszczać się wspomnianym wcześniej pojazdem powietrznym. Na mapie zaznaczane są miejsca najważniejszych wydarzeń, lokacje, w których można spodziewać się rozwoju fabuły. Kolejność odwiedzanych miejsc zależy wyłącznie do gracza. Można wybierać misje nie związane z głównym wątkiem, a wypełnianie zadań pobocznych zawsze oznacza nagrodę w postaci dodatkowych informacji oraz broni, przedmiotów itp.

Fabuła gry, jak na serię FF przystało, jest skomplikowana i rozwija się systematycznie w miarę postępów w rozgrywce. Twórcy w niesamowicie zgrabny sposób połączyli przygodę z narastającym stopniowo wrażeniem melancholii i gniewu. W FFX-2 Yuna jest świadkiem końca pokoju, o który tak mocno swego czasu walczyła. Ronso grożą zemstą na Guado, w zamian za ich postępowanie w FFX. W międzyczasie okazuje się, że odłamy Youth League i New Yevon próbują wskrzesić pradawne mroczne moce, które już wkrótce ponownie zagrożą światu.

System walki w FFX-2 odbiega od znanego z poprzednich części serii. Tym razem twórcy postanowili przybliżyć rozgrywkę do zabawy w czasie rzeczywistym. To swego rodzaju ukłon w stronę mody ogarniającej branżę interaktywnej rozrywki. Teraz postacie mogą zadawać ciosy i używać magii tak szybko, jak to tylko możliwe. Ataki poszczególnych bohaterów można łączyć i jeśli zostaną wykonane w krótkim odstępie czasu, można liczyć na przyznanie bonusowego combo. Oswojenie się z nowym systemem walki pochłania trochę czasu. Mniej doświadczeni gracze zapewne obniżą z początku tempo rozgrywki, tak by połapać się w akcji prezentowanej z niesamowitą prędkością.

Kluczowym elementem zastosowanego w FFX-2 systemu walki są tzw. kule ubiorów (Dress Spheres). Te magiczne przedmioty umożliwiają zmianę wyglądu głównych bohaterek, a jednocześnie zmianę zestawu dostępnych dla nich umiejętności. Stroje mają ogromny wpływ na statystki bohaterek, które wraz ze zmianą ubioru stają się kimś zupełnie innym. Tak naprawdę, ta cecha gry niewiele różni się od zastosowanego w poprzedniej grze systemu klas postaci. W FFX-2 bohaterki również zdobywają kolejne poziomy doświadczenia oraz rozwijają umiejętności najczęściej używane w danej klasie (np. wojownik, biały mag, mroczny mag, strzelec).

System walki w FFX-2 jest właściwie największą zmianą w stosunku do poprzedniej części serii. Jest bardziej rozbudowany i już na samym początku rozgrywki potrafi wprawić w zakłopotanie. Tym bardziej, że czasami można odnieść wrażenie, iż zbyt mocno odchodzi od ustalonego przez FFX strategicznego planowania każdej walki. Ale to tylko złudzenie. Prowadzenie walki w grze FFX-2 wymaga sporej ilości taktycznego myślenia, mimo że akcja toczy się niejako w czasie rzeczywistym. Tempo walki jest zdecydowanie szybsze, ale to zmusza graczy do sprawniejszego podejmowania decyzji. Mniej tu może „szachowego” myślenia, ale uzyskany przez Square Enix efekt z pewnością zasługuje na uznanie.

Sama gra nie jest specjalnie trudna, doświadczeni fani serii powinni ją ukończyć w kilkanaście godzin. Oczywiście odkrycie wszystkich zadań itp. zabierze trochę więcej czasu. Jeśli zamierzasz ukończyć grę z wynikiem 100% możesz spodziewać się naprawdę długiej rozgrywki. Graficznie FFX-2 prezentuje się bardzo dobrze, ale o postępie w stosunku do wyglądu poprzedniczki nie ma mowy. Nieznacznie poprawiono animację postaci, efekty specjalne związane z wykorzystywaniem magii wyglądają nieco lepiej, ale to wszystko. Szkoda, że tak mało w grze renderowanych filmików. Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową to nie można mieć większych zastrzeżeń. Głosy lektorów(ek) są jeszcze bardziej przekonujące, a wspaniała muzyka dodatkowo podkreśla klimat wysokobudżetowej produkcji.

FFX-2 przenosi w baśniowy świat, o którym wielu z was zapewne marzyło w czasach dzieciństwa. Gra umiejętnie wykorzystuje fantazje wielu ludzi i pewnie dlatego trafia w gusta tylu osób. Na dzień dzisiejszy to jedna z naprawdę niewielu propozycji przeznaczonych dla osób pragnących miłej, śmiesznej, a momentami przerażającej zabawy w klimacie japońskiego RPG. Najnowsza gra zdążyła jednak podzielić środowisko fanów Final Fantasy. Mnie przypadła do gustu, najlepiej będzie jeśli wyrobisz sobie własne zdanie.

Final Fantasy X-2 - recenzja gry
Final Fantasy X-2 - recenzja gry

Recenzja gry

Final Fantasy X-2 to pierwsza gra z serii, której fabuła przenosi graczy do świata znanego z części poprzedniej.

Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie
Recenzja gry Stellar Blade - piękna i bestie

Recenzja gry

Stellar Blade to dzieło ewidentnie stworzone z pasji, stanowiące ucztę dla oczu i uszu, serwujące niezłą fabułę oraz wyposażone w angażujący system walki, który jednak nie stanie kością w gardle osobom szukającym po prostu dobrej rozrywki.

Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium
Recenzja gry Broken Roads - to nie zastąpi ani Fallouta, ani Disco Elysium

Recenzja gry

Broken Roads miało zjednoczyć pod swoim sztandarem wielbicieli Disco Elysium, Tormenta i pierwszych Falloutów. Założenie było karkołomne, ale nigdy bym nie pomyślał, że ciągnięcie trzech erpegowych srok za ogon może pójść aż tak kiepsko.