Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 18 grudnia 2000, 15:11

autor: Bolesław Wójtowicz

Deus Ex - recenzja gry - Strona 3

Jeśli oglądałeś “Matrixa” więcej niż jeden raz, nie możesz wyzwolić się z mroków miasta podczas wykonywania misji w “Thiefie” oraz zarwałeś kilka nocy w trakcie wędrówki po olbrzymim statku kosmicznym w “System Shock 2”, to ta gra jest dla Ciebie.

Pierwszym zadaniem J.C. Dentona będzie dotarcie do Statuy Wolności, uwolnienie naszego człowieka i pojmanie szefa terrorystów spod znaku NSF. W tym momencie do gry wkraczasz ty, drogi czytelniku. Powiedziano ci co masz zrobić, a jak to wykonasz, to już tylko i wyłącznie twoja sprawa. Możesz iść strzelając do wszystkiego, co się rusza, a również możesz zastosować metodę krycia się w mrokach nocy i bezszelestnego przemykania.

Trudne? A skąd, przecież przeszedłeś trening przed wyruszeniem na misję. Nie? Nie wykonałeś zadań treningowych? To natychmiast w tył zwrot i błyskawiczny powrót do ćwiczeń. Bez tego ani rusz.

Trening został naprawdę znakomicie pomyślany i wykonany. Dzięki systemowi ćwiczeń i wskazówek zostaniesz w dostateczny sposób przygotowany do sprawnego korzystania z urządzeń, które napotkasz w dalszych częściach gry, a także z posługiwania się jednostkami uzbrojenia, których użycie przez laika może mu samemu wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Poćwiczysz również umiejętności skutecznego unikania strażników, wykorzystując wszelkie dostępne elementy otoczenia.

A jeśli chodzi o różnego rodzaju narzędzia, którymi będziesz musiał umieć się posłużyć, jest w czym wybierać. Chociaż, jeśli mówimy o broni, to tak właściwie korzystamy tylko z tych najpraktyczniejszych, czyli z pistoletu, snajperki, karabinu laserowego i ewentualnie kuszy. Ale oprócz tego posługiwać się będziesz np. multitoolami, granatami, kombinezonami ochronnymi i wieloma innymi urządzeniami bez których daleko nie zajdziesz.

W trakcie treningu masz również okazję zapoznać się z interfejsem gry z którego będziesz korzystał bardzo często, a do najprostszych niestety nie należy. Chociaż każdy kto miał odrobinę do czynienia z “System Shockiem 2” będzie czuł się po chwili jak ryba w wodzie. Warto mu poświęcić chwilę, by później nie żałować, iż czegoś nie zauważyłeś.

Należy pamiętać, iż nasz bohater, ze względu na jego nietypowość, rozpisany został w ekranie zdrowia na czynniki pierwsze i na przykład leczymy za pomocą apteczek, robotów leczniczych czy tak zwanego augmentation nie całe ciało, ale poszczególne jego elementy. W interfejsie jest również ekran inwentarza w którym możemy obejrzeć całe zdobyte wyposażenie agenta, ekran dziennika w którym automatycznie zapisywane są zadania do wykonania (kłania się RPG), ekran dialogów, map, zdjęć. Sporo tego, ale wszystko ważne i niesamowicie przydatne.

Denton, w momencie wyruszenia na pierwszą powierzoną mu misję, nie jest jeszcze dziełem skończonym, wymaga znacznych ulepszeń we wszystkich elementach jego wyposażenia i umiejętności. I tu właśnie kłaniają nam się elementy RPG o których pisałem wcześniej. Każdą z umiejętności przysposobionych naszemu agentowi możemy rozwijać, w zależności od ilości zdobytych punktów doświadczenia oraz sposobu w jaki chcemy wykonać poszczególne czynności. Umiejętności tych jest dziesięć, w tym również takie jak posługiwanie się materiałami wybuchowymi czy pływanie, oraz cztery możliwe stopnie wyszkolenia - od untrained aż do master. Możemy położyć większy nacisk na wyszkolenie w posługiwaniu się różnymi rodzajami broni albo zwiększyć umiejętności otwierania zamków czy włamywania się do komputerów. Pełna swoboda. A jak ważne jest rozwijanie się w poszczególnych dziedzinach, przekonacie się w trakcie misji, gdy utrzymanie celownika na sylwetce terrorysty będzie graniczyło z cudem. Uwierzcie mi na słowo, że bez porządnego wytrenowania którejś z tych umiejętności, zaliczenie misji będzie praktycznie niemożliwe, gdyż albo jakiś zamek nie do otwarcia stanie wam na przeszkodzie, albo źle użyty granat wybuchnie wam w rękach.