Doom III - recenzja gry na PC - Strona 7
Mega-recenzja jednej z najbardziej oczekiwanych gier tego roku i kontynuacji jednej z najbardziej kultowych gier w historii - trzeciej części Dooma.
Osobny akapit należy poświęcić prawdziwemu novum na wyposażeniu naszego komandosa, mianowicie latarce. Z racji tego, że większość pomieszczeń spowitych jest nieprzeniknionym mrokiem, gracz będzie musiał z niej korzystać bardzo często. Co ciekawsze, latarkę obsługuje się podobnie jak każdą inną broń, można nią także (w akcie desperacji) zadawać ciosy. Trzeba jednak uważać. Oświetlanie sobie drogi, choć pomocne, uniemożliwia użycie jakichkolwiek innych środków zagłady. W Doom’ie 3 jest jedna misja, gdzie wraz z ocalałym strażnikiem będziemy poruszać się w prawdziwym labiryncie korytarzy. Nawet, jeśli uda Ci się zobaczyć atakujące od czasu do czasu potwory, to przygotuj się na to, że strzelać do nich będziesz po omacku. Temat latarki z pewnością wywoła dużo kontrowersji wśród graczy. W końcu, co to za futurystyczna broń, do której w żaden sposób nie można przytwierdzić źródła światła? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: chodzi tu o klimat. Strzelanie na oślep do schowanych w mroku bestii ma swój niepowtarzalny wymiar, okupiony stratą dużej ilości amunicji. Z latarką na ramieniu, przy kasku lub na broni, wiele potworów straciłoby szansę na jakiekolwiek zaskoczenie. Uważam, że patent na osobne używanie latarki jest więc całkiem niezły, choć wielu z Was będzie miało w tej kwestii odmienne zdanie.
Multiplayer
Chociaż od początku panowie z id Software forsowali chęć większego skupienia się na rozgrywce dla jednej osoby, w takiej strzelaninie jak ta, nie mogło zabraknąć również klasycznego multiplayera. Po kilku kontrolnych potyczkach, jakie udało mi się przeprowadzić w ostatnim czasie, mam o nim jak najlepsze zdanie. Plansze, chociaż jest ich niewiele, są naprawdę znakomite. Również sama walka zrealizowana jest na najwyższym poziomie. Cieszy mnie niezmiernie, że autorzy pomyśleli o punktowaniu strzałów w głowę – są one zdecydowanie silniejsze niż trafienia w inne części ciała. Jednym z minusów potyczek sieciowych jest niewielka ilość zawodników, jacy mogą wziąć udział w grze (tylko czterech, podobnie jak w klasycznym Doomie), ale nie ma co lamentować – domorośli projektanci modyfikacji szybko znajdą na to rozwiązanie. Podobnie zresztą jak w przypadku trybu kooperacji, którego w oryginalnym programie nie ma, ale już został stworzony przez fanów.
Audiowizualny orgazm
Nadszedł czas na najprzyjemniejszy moment tej recenzji – pieśń pochwalną na temat tego, co można w nowym Doomie zobaczyć i usłyszeć. Już na wstępie powiem, że zostałem totalnie zniszczony oprawą audiowizualną. Co prawda, jestem daleki od stwierdzenia, że Doom 3 wytyczył rewolucyjne trendy w dziedzinie grafiki (konkurencja nie stoi przecież w miejscu), ale i tak jest lepiej, niż się spodziewałem. Powiem więcej, wyjątkowo sterylne screenshoty, jakimi raczono nas od dawna, nie oddają nawet w połowie tego, co można zobaczyć podczas właściwej rozgrywki. Wszystko dopracowane w najmniejszych szczegółach: wspaniałe efekty świetlne, pierwszorzędne tekstury i świetne modele wrogów.