Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 27 lipca 2004, 12:39

autor: Bolesław Wójtowicz

Joint Operations: Typhoon Rising - recenzja gry - Strona 3

Wieloosobowa taktyczna gra akcji z widokiem z perspektywy pierwszej osoby o nazwie Joint Operations przygotowana przez ekipę developerską z firmy NovaLogic (autorzy m.in. Delta Force: Black Hawk Down).

W jego skład wchodzą: strzelba Mossberga, MP-5 z tłumikiem i jego usprawniona wersja MP-5/10, snajperka L115A, moździerz M-224 60 mm, wyrzutnia FIM-92A Stinger, ciężki karabin maszynowy M-2, granatnik MK-19, karabin M-134... i jeszcze desygnatory celu, miny, granaty, ładunki, detonatory... Słowem, wszystko to, o czym marzy każdy chłopiec i niejedna dziewczyna. Musicie przyznać, że jest w czym wybierać, prawda?

Ponieważ mapy w grze są ogromne, a poszczególne cele często znajdują się w odległościach mierzonych kilometrami, warto więc, by zbytnio nie fatygować swoich nóg i oszczędzić nieco czasu, użyć jakiegoś środka transportu. Twórcy gry oddali do naszej dyspozycji, zarówno dla sił sprzymierzonych jak i rebeliantów, takie oto pojazdy: pięcioipółtonową ciężarówkę, amfibię ATV, lekkiego Zodiaca i inne, czasem nieco oryginalne, łodzie indonezyjskie. Oprócz tego siły zjednoczone pod wspólnym sztandarem zasiądą w: helikopterach Little Bird, MH-60 BlackHawk i transportowym Chinooku, łodzi Mark V, transporterze opancerzonym Stryker, poduszkowcu LCAC, opancerzonym Jeepie. Rebelianci natomiast będą kierować: helikopterami NBO-105, HALO i Super Puma, transporterem BTR-80, łodzią APB z działkiem kaliber 50, uzbrojonymi Jeepami...

Teraz, skoro wiemy już po co, kim i czym, należałoby się przyjrzeć bliżej problemowi zatytułowanemu „Jak?”. Obejrzałeś już świetne, niezwykle dynamiczne intro, chciałbyś chwycić za broń, ale... To twój pierwszy raz? Nigdy nie walczyłeś w sieci, stojąc twarzą w twarz z dziesiątkami żądnych twojej krwi wrogów? Nie wiesz, jak się posługiwać karabinkiem M-4 czy wyrzutnią Stinger? Nie martw się, gdyż dzięki opcji „Trening” zostaniesz tego wszystkiego, krok po kroczku, nauczony. Tak, jak należało tego się spodziewać, a o czym nie omieszkałem wspomnieć w beta-teście, wersja single „JO” to nic innego jak trening przed wyruszeniem na podbój sieci. Poczynając od wprowadzającej w grę nauki poruszania się na współczesnym polu walki, poprzez szczegółowe instrukcje posługiwania poszczególnymi elementami wyposażenia, na szturmowaniu wrogiej bazy kończąc. To właśnie tutaj, drogi graczu, dowiesz się, jak niebezpieczną bronią potrafią być 60 mm moździerze, jak skutecznie podłożyć ładunek wybuchowy, jak posługiwać się snajperką, jak przemieszczać przy pomocy pojazdów, również tych co pływają i latają, a wreszcie do czego służy Stinger. Przekonasz się także, że obrona bazy, atakowanej przez dziesiątki przeciwników, wcale do najłatwiejszych nie należy.

Masz już to za sobą, tak? Określiłeś już, do jakich sił chcesz się przyłączyć? Nie?! No to zmykaj do opcji „Player”, gdzie zdecydujesz, czy pojawisz się wśród innych graczy jako Zielony Beret, czy może francuski żandarm... A jeśli przypadnie ci rola rebelianta, to kim będziesz? Separatystą, czy byłym wojskowym? Tu również możesz zdecydować, jakiego rodzaju uzbrojeniem będziesz się posługiwał na początku. Później, o ile odnajdziesz punkt oznaczony jako „Armory”, nic nie stoi na przeszkodzie, abyś zamienił wysłużonego M-4 na M-16. Musisz w tym momencie podjąć także decyzję, jaką funkcję będziesz chciał wykonywać na polu walki. Czy chcesz być strzelcem, operatorem CKM, inżynierem, snajperem, a może odczuwasz potrzebę niesienia pomocy innym i rola medyka jest ci najmilsza? Warto chwilę nad tym wszystkim się zastanowić... Ustawienie tych szczegółów na początku gry, zarówno dla przedstawiciela sił sprzymierzonych jak i wrogich im grup separatystycznych, jest o tyle ważne, że to program decyduje, w zależności od sytuacji na mapie, do której ze stron konfliktu zostaniesz przyłączony.