Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 5 lipca 2004, 13:27

autor: Artur Okoń

Castle Strike - recenzja gry - Strona 2

strategia czasu rzeczywistego, opracowana przez studio developerskie Related Design. Jak wskazuje sam tytuł, zajmujemy się tutaj rozbudową własnego zamku, bronieniem go przed agresorami, a także przygotowujemy szereg ataków na fortyfikacje wroga.

Jak na RTS przystało, każda z nacji posiada specyficzne jednostki i budynki. Należy jednak zauważyć, iż różnice pomiędzy mocarstwami są jednak stosunkowo niewielkie i ograniczają się do jednostek elitarnych, takich jak niemieccy ciężkozbrojni rycerze walczący mieczami dwuręcznymi, francuscy paladyni, czy też angielscy banici, potrafiący doskonale maskować się w lesie (o, taki Robin Hood :). Jednak podstawowe jednostki w szeregach każdej z armii są takie same i wśród nich znajdziemy specyficzne dla tamtych czasów oddziały halabardników, pikinierów, kuszników, łuczników, czy też rycerzy uzbrojonych w krótkie lub długie miecze. Jak wskazuje sam tytuł, gra przede wszystkim opowiada o zdobywaniu zamków, więc najistotniejszymi jednostkami stają się machiny oblężnicze. W Castle Strike mamy ich pełną gamę, zaczynając od prymitywnych drabin i wież oblężniczych za pomocą których można dostać się na mury, poprzez klasyczne tarany służące oczywiście do rozbijania bramy, a kończąc na kilkunastu typach katapult i dział, którymi błyskawicznie można zniszczyć choćby najsolidniejsze fortyfikacje.

Delikatny powiew świeżości

Castle Strike zawiera w sobie kilka interesujących elementów, które wyróżniają ją spośród rzeszy „klasycznych” RTS-ów. Intencją twórców było jak mniemam to, by gracz mógł skupić się głównie na prowadzeniu bitew. I choć po prawdzie, niczym w klasycznych RTS-ach rozbudowujemy tu własną bazę (dość duża, bo aż kilkanaście budynków), to pozyskiwanie surowców zostało znacznie usprawnione. Pracownicy zostali podzieleni na dwie grupy, budowniczych i zdobywców materiałów. Ile osób liczy dana grupa, możemy na bieżąco zmieniać, przeciągając odpowiedni suwak. Za pomocą drugiego suwaka błyskawicznie ustawiamy priorytety w zdobywaniu surowców (3 rodzaje). W praktyce działa to znakomicie, albowiem jeśli np. potrzebujemy więcej drewna, to wystarczy szybko przeciągnąć odpowiedni suwak i już pracownicy, którzy do tej pory koncentrowali się na zdobywaniu kamienia, pobiegną ścinać drzewa. Kolejną rzeczą, która przypadła mi do gustu, jest sposób budowania zamków. Robi się to niemal błyskawicznie- dzięki przyjaznemu interfejsowi możemy zaplanować ułożenie murów, rozmieścić bramy i wieże strażnicze. Gdy jesteśmy z naszego projektu zadowoleni, wystarczy wydać rozkaz jego wykonania, a fortyfikacje zostaną natychmiast utworzone. O ile oczywiście dysponujemy odpowiednią ilością surowców, by móc plan wykonać. By zapobiec sytuacjom, w których jedna strona odgrodzi się od wrogów fortyfikacjami pokroju Muru Chińskiego, autorzy gry wprowadzili pewne ograniczenia. W każdej misji mury możemy wznosić jedynie na wyznaczonym do tego terenie, a budynki związane z zapleczem ekonomicznym muszą znaleźć się poza ich obrębem. Jest to moim zdaniem bardzo trafna decyzja, albowiem nadaje to grze bardziej realistycznego wymiaru - chcąc pokonać przeciwnika, wystarczy zniszczyć wioski znajdujące się pod jego zamkiem, odcinając go tym samym od surowców, i spokojnie prowadzić oblężenie twierdzy wiedząc, iż czas pracuje na naszą korzyść. A skoro już o tym mowa, to spodobał mi się sposób w jaki rozwiązano zdobywanie zamków. Na polu bitwy królują machiny oblężnicze, które wreszcie zostały potraktowane jako urządzenia mechaniczne, a nie jak tradycyjne jednostki. Do obsługi każdej z machin delegujemy więc odpowiednią ilość żołnierzy, których w razie potrzemy możemy od niej odciągnąć i rzucić w wir walki. Jeszcze bardziej spodobał mi się fakt, iż twórcy gier nareszcie poszli po rozum do głowy! W Castle Strike, zamiast niszczyć machinę oblężniczą wroga, możemy wybić wyłącznie jej załogę, a następnie samemu ją przejąć. Niby to drobiazg, a jednak cieszy.