Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 lutego 2004, 11:58

autor: Borys Zajączkowski

Wyprawa na Północ - recenzja gry - Strona 2

Trzecia gra z przygodowo-strategicznego cyklu - Cultures. Akcja tej części rozpoczyna się niedługo po tym jak główni bohaterowie, tj. Hatschi (Saracen), Sigurd (Frank), Bjami (Wiking) oraz Crya (Bizantyjczyk) pokonali okropnego midgardzkiego węża...

Nastąpiło jednak w trzeciej części pewne przesunięcie uwagi na akcję, które przejawia się w konieczności bardziej usilnego dbania o bezpieczeństwo. Częściej zdarzają się ataki na osiedla Wikingów, a i przeciwnicy urośli w siłę tudzież w fantastyczne kształty – prócz różnego pochodzenia ludzi zmierzyć się przyjdzie z zupełnie nieczłekokształtnymi potworami. Zważywszy troskę, jaką gracz zmuszony będzie poświęcać prawidłowemu funkcjonowaniu swojej osady, walka z przeciwnikami może być nieco drażniąca – nikt nie lubi, gdy mu się w pracach domowych przeszkadza. Zapewne z tego powodu wybór poziomów trudności w „Wyprawie na północ” odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, gdyż możemy się zdecydować na poziom gry normalny, niższy i najniższy – każdy kolejny sprawiający, że nasi podopieczni stają się ciut mniej bezradni.

Łańcuch pokarmowy

Zaspokajanie potrzeb mieszkańców każdej wioski stanowi bodaj największy kłopot. Potrzeby mają oni bowiem co chwilę. W praktyce wygląda to tak, że każdy jeden Wiking raz po raz odrywa się od pracy, by coś zjeść lub zdrzemnąć się. Co gorsza mają oni również tendencję do ignorowania wydawanych im poleceń, jeśli mają na uwadze jakieś milsze zajęcie. Jednym z podstawowych zadań gracza jest więc zadbanie o to, by zaspokajanie potrzeb zabierało jego podopiecznym jak najmniej czasu i by wystarczało na jak najdłużej. Wymaga to jednak nakładów. Dla przykładu: aby Wiking mógł się najeść do syta obiadkiem ugotowanym mu przez żonę i podanym w glinianym naczyniu, trzeba (krótko rzecz ujmując) wybudować dom, znaleźć delikwentowi żonę, wyszkolić zbieracza gliny, wybudować garncarnię, wyszkolić garncarza i zlecić mu produkcję glinianych naczyń. Oczywiście naczynia te przydadzą się całej populacji...

Podobnie rzecz się ma z każdym innym drobiazgiem. W miarę wykonywanych czynności Wikingom wzrasta doświadczenie i pojawiają się nowe możliwości przed nimi, nowe zawody do objęcia. Stare budynki dają się rozbudowywać, by bardziej wykwalifikowani rzemieślnicy byli w stanie wytwarzać coraz to bardziej zaawansowane przedmioty. Myśliwy zostaje kuśnierzem i po pewnym czasie jest w stanie zacząć zaopatrywać swoich współplemieńców w obuwie. Tragarz kształci się na handlarza, by umieć nawiązywać stosunki handlowe z innymi ludami. Naprawdę zarządzanie tym wszystkim wymaga od gracza zaiste boskiej podzielności uwagi.