Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 stycznia 2004, 13:44

autor: Bolesław Wójtowicz

Broken Sword: The Sleeping Dragon - recenzja gry - Strona 6

Trzecia część przygodowej serii Broken Sword. Ponownie wcielamy się w rolę George’a i Nico (bohaterów znanych z poprzednich części) i podążamy śladem tajemniczej historii sięgającej czasów średniowiecza.

Obrońca: Najmocniej przepraszam, ale bzdury, które wypowiedział tu prokurator, poruszyły mnie do żywego. Elementy zręcznościowe są trudne?! Idiotyzm... Każdy, kto tylko chwilkę pomyśli, nie będzie musiał powtarzać tych fragmentów więcej niż dwa, góra trzy razy... Moja kilkuletnia córka grała w tę grę i nie miała większych problemów! Owszem, szczerze przyznam, iż element, o którym wspomniał prokurator, a mianowicie nudne przesuwanie skrzyń i paczek, również i mnie kilkukrotnie zdenerwował, ale sądzę, że także i tu parę razy należało wykazać się umiejętnością logicznego myślenia. Oprócz tego, a jest to rzecz nadzwyczaj ważna w grze przygodowej, nikt nie wymaga od nas, w przypadku śmierci bohatera, zaczynania gry od początku... Możemy spokojnie zapisać grę w dowolnym momencie, a jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, to zwyczajnie powtarzamy ten fragment, tuż od początku konkretnego zdarzenia. Proszę mi wierzyć, lepiej rozwiązać tego naprawdę nie można było...

Chłopaki zaczęli na dobre się rozkręcać... Nawet sędzia przybrał zaciekawioną minę, a w przysięgłych jakby wstąpił nowy duch... Niektórzy, toż to szok, zaczęli się budzić! Zauważyłem, że obrońca coraz częściej spogląda w stronę mojej ślicznej sąsiadki i daje jej jakieś znaki... A cóż ona może mieć wspólnego z tą sprawą?! Ciekawe... Blondyn, nonszalancko rozwalony w ławce, ziewał w najlepsze, nie przejmując się nikim i niczym... Muszę przyznać, że ta sprawa, coraz bardziej zaczynała mnie intrygować...

Oskarżyciel: A zagadki, co pan powie na zagadki?! Wszak tego rodzaju łamigłówki rozwiązuje siedmiolatek...

Obrońca: O, bez obrazy, panie prokuratorze, ale sądzę, iż z niektórymi nawet pan by sobie nie poradził... Owszem, nie jest to może Myst, czy ten polski, piekielnie trudny Schizm, ale niechże pan nie przesadza. Również w BS3 jest kilka takich miejsc, gdzie szare komórki będą miały co robić... Nikt nie będzie wymagał, by nie przesypiał pan nocy próbując znaleźć rozwiązanie, ale w kilku miejscach można spędzić chwilkę szukając odpowiedniego wyjścia z sytuacji...

Oskarżyciel: Kolejny, jakże istotny, punkt oskarżenia... Oprawa dźwiękowa, muzyczna, czy jak to tam określimy... Toż tego słuchać się nie da! Mętna muzyczka, nie pasująca do wydarzeń na ekranie, jakieś tam efekty dźwiękowe, które zupełnie nie współgrają z otoczeniem... A na koniec, ci aktorzy... Pożal się, Panie Boże, że to rzeczywiście jacyś aktorzy... Dyletanci, amatorzy, i w ogóle szkoda słów...

Obrońca: Widzę, że panu prokuratorowi zaczyna brakować sensownych argumentów... Myślę, że akurat do oprawy dźwiękowej nie można zbytnio się przyczepić... Owszem, niektórym z nas słoń nadepnął na ucho, ale...

Sąd: Ostrzegam, po raz ostatni, panie mecenasie....

Czy mi się wydawało, czy też sędzia ledwo tłumił śmiech...?! Tak jak zresztą połowa widzów na sali...

Obrońca: Tak, tak, przepraszam, ale... No, dobrze. Oprawa dźwiękowa gry, moim zdaniem, jest znakomita. Wiem, ktoś może powiedzieć, że wszak zapłacono mi, bym tak mówił... Nic bardziej mylnego. Kiedy pierwszy raz usłyszałem muzykę, której twórcą jest Ben McCullough, oniemiałem... Coś naprawdę wspaniałego i niezwykle adekwatnego do wydarzeń, których jesteśmy świadkami podczas rozgrywki na ekranie. Efekty dźwiękowe również nie odstają poziomem od normy, chociaż może nie powalają na kolana. Pod tym względem po prostu jest przyzwoicie. Teraz kilka słów na temat aktorów... Wspaniały głos Nico, jankeska pewność siebie George’a, groza w głosie Susarro... Długo by wymieniać... Zresztą, jeśli Wysoki Sąd Sobie życzy...