Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 23 stycznia 2004, 13:44

autor: Bolesław Wójtowicz

Broken Sword: The Sleeping Dragon - recenzja gry - Strona 5

Trzecia część przygodowej serii Broken Sword. Ponownie wcielamy się w rolę George’a i Nico (bohaterów znanych z poprzednich części) i podążamy śladem tajemniczej historii sięgającej czasów średniowiecza.

Po co męczyć się z kilkunastoma klawiszami, skoro można swojej wirtualnej postaci wydać wszystkie polecenia jednym kliknięciem?! Bieganie przy użyciu klawiszy kierunkowych nieodmiennie powoduje notoryczne wpadanie na ściany, kierowanie się tam, gdzie akurat wchodzić nie powinniśmy, zderzanie się z elementami scenografii lub innymi postaciami, pomyłki i frustracje u graczy. Niewygodne, niepraktyczne, szkodliwe dla przeciętnego użytkownika...

Obrońca: Wygląda na to, że my, panie prokuratorze, graliśmy w dwie, całkowicie różne gry. Cóż też pan wygaduje?! Wystarczy ledwie chwilka i nawet niezbyt zdolne dziecko potrafi nauczyć się sterowania. Klawisze kierunkowe, kilka przycisków dla interakcji z otoczeniem... i to wszystko. To takie skomplikowane?! Podejść do muru i nacisnąć wskazany przez program klawisz, a resztę wykona nasz bohater?! Trudne?! Owszem, może się zdarzyć, że biegnąc lub wykonując jakieś elementy zręcznościowe skierujemy postać w inną niż zamierzaliśmy stronę, co stanie się powodem, by zaczynać ten etap jeszcze raz, ale cóż w tym dziwnego? Człowiek jest omylny... Pozwolę sobie zauważyć, że tak prostego, wygodnego i łatwego w użytkowaniu systemu sterowania przy pomocy klawiatury nie widziałem w zbyt wielu grach...

Oskarżyciel: Ha, właśnie, skoro pan mecenas zechciał poruszyć ten temat, porozmawiajmy chwilkę o elementach zręcznościowych...

Prokurator sięgnął po podaną mu przez jednego z oskarżycieli posiłkowych kartkę i uśmiechając się złowieszczo, powiedział:

Oskarżyciel: Elementy zręcznościowe... W grze przygodowej... Zdaniem moich klientów jest to największe szarganie świętości. Sama idea gier przygodowych zasadza się na logicznym myśleniu, a nie wielokrotnym przeskakiwaniu nad przepaścią, czy też powtarzaniu po raz setny ucieczki przed kulą pistoletową. Niestety, z przykrością muszę zauważyć, iż twórcy BS3 zawarli w tej grze tyle elementów zręcznościowych, iż mnie osobiście odechciało się w to grać...

To skakanie po kamieniach, uciekanie przed samochodami czy desperatkami z pistoletem, wspinanie się na dachy i rusztowania, a nawet wymachiwanie patelnią... Bzdury, Wysoki Sądzie, które dobre są dla zdziecinniałych konsolowców, a nie dla miłośników gier, przy których szare komórki pracują pełną parą.... I te paskudztwa... (tu prokurator nachylił się w stronę swoich oskarżycieli posiłkowych siedzących z zaciętymi minami) ...skrzynie oraz paczki...!

Obrońca: Wysoki Sądzie! Nie mam najmniejszego pojęcia, jakie są umiejętności manualne pana prokuratora, ale odnoszę wrażenie, że żona z niego nie jest zadowolona...

Sąd: Pan sobie za dużo pozwala, panie mecenasie!