Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 19 stycznia 2004, 12:17

autor: Piotr Szczerbowski

Contract J.A.C.K. - recenzja gry

Contract J.A.C.K. to prequel przygodowej gry akcji – No One Lives Forever 2: A Spy in H.A.R.M.'s Way. Tym razem nie wcielamy się w postać agentki Cate Archer, lecz staniemy się czarnym charakterem, Johnem Jackiem...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ludzi bawiących się przy grach akcji można z łatwością podzielić na tych, lubiących szybką i bezstresową rozrywkę, oraz na tych, którzy wymagają od gry czegoś więcej, niż tylko całej masy celów do odstrzału i braku chwili, w której nie trzeba kurczowo wciskać klawisza odpowiedzialnego za strzelanie. I nie jest ważne, czy zabrniemy dalej, tworząc typologie mniej lub bardziej skomplikowane – i tak ten pierwszy najlepiej informuje o grach, jakie są ostatnimi czasy tworzone. Tym razem daruję sobie ciepłe wstępy i od razu przejdę do sedna sprawy: Contract JACK, nowa gra ze stajni Monolith, to czysto zręcznościowa strzelanina, nawet odrobinę nie wzbogacona czymś bardziej urozmaicającym zabawę. Czym więc ta prosta gra może nas zainteresować?

Stara znajoma

Wróćmy do korzeni. Tak, Contract JACK nie jest pierwszym tytułem sygnowanym przez Monolith. Z pewnością niejeden gracz pamięta czasy, gdy na monitorach królowała z gracją i wdziękiem, którego nie powstydziłaby się sama Lara Croft, pani o imieniu Cate. Cate Archer – niczym legendarny James Bond, wypełniała zadania dla organizacji UNITY. Wszystko odbywało się w dającej się odczuć na każdym kroku atmosferze lat 60-tych, z całą szpiegowską otoczką filmów akcji z tamtych lat. Wszystko to za sprawą dwóch części niekwestionowanego przeboju pod tytułem „No One Lives Forever”.

Mimo, iż NOLF był grą akcji, nie został przygotowany tylko z myślą o strzelaniu do wszystkiego, co się rusza. Dzięki unikatowym umiejętnościom nasza agentka walcząc z organizacją zbirów i szumowin, mogła spokojnie wykorzystać swoje możliwości również jako szpieg. Co nie przeszkadzało jej oczywiście by pokazać od czasu do czasu pazurki (czyt. szybkostrzelny karabin maszynowy).

Mów mi Jack, John Jack

Zmiana tytułu to nie wszystko, czym autorzy chcieli nas zaskoczyć tym razem. Niestety, będziemy musieli pożegnać panią Cate i przywitać Johna Jacka. Ten czarny charakterek zaczyna pracę w interesie chłopca od brudnej roboty dla organizacji HARM, którą nasza pani usilnie zwalczała.

Jeden z wielkich tej agencji, człowiek o nazwisku Wolkow, „zaprosi” go do współpracy w pewien spokojny i miły wieczorek. Oczywiście w normalnych warunkach Jack mógłby odmówić, ale po uwolnieniu się spod opieki dwójki oprawców i przebiciu się przez zastępy ich kolegów, nie ma zbyt szerokiego wachlarza opcji do wyboru. Pakuje swoje manatki i udaje się w wyznaczone miejsce…

Technika czyni cuda

Tak, może i niezbyt efektownie, zaczyna się historia opowiedziana w grze. Podczas wykonywania kolejnych zadań dane nam będzie zwiedzić takie lokacje, jak Malta, Czechosłowacja czy szczątki stacji kosmicznej (którą pani Cate miała okazję wcześniej częściowo zniszczyć). Wszystkie poziomy prezentują się całkiem nieźle, pod warunkiem, że ktoś lubi oglądać grafikę tworzoną przez sławny engine Monolith.

Tak się (nie)szczęśliwie złożyło, że ja do tych osób zupełnie nie należę i uważam go za podstawę do budowy co najwyżej prostych strzelanin. Toporne do bólu sterowanie oraz problemy z poruszaniem się w grze skutecznie uniemożliwiały mi zabawę. Nieraz zdarzyło się, że postać zablokowała się przy niewidocznej części stołu, którego nie mogła obejść. Kiepskie odwzorowania fizyki w grze również nie zachwycają, podobnie jak system skryptów zarządzających akcjami.

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.

Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami
Recenzja gry Helldivers 2 - to jedna z najlepszych pozycji w historii do grania z kolegami

Recenzja gry

Helldivers 2 pokazuje, co może zrobić doświadczony zespół specjalizujący się w określonym gatunku gier, mając wsparcie dużego wydawcy pokroju Sony. Zdecydowanie nie sprawi, że serwery będą działać stabilnie po 14 dniach po premierze.