Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 6 stycznia 2004, 13:34

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Piraci Nowego Świata - recenzja gry - Strona 4

Piraci Nowego Świata to przygodowa gra akcji i zarazem rozbudowana symulacja morska rozgrywająca się w okresie panowania potężnych okrętów żaglowych pływających pod banderą „czaszki”, przygotowana przez zespół Ascaron (twórcy m.in. Port Royale).

Ważnym elementem grywalności jest nasza załoga, oraz jej morale, które nieustannie musimy monitorować. Brak żywności i rumu na pokładzie to najgorsze co może ci się przytrafić, gdyż załoga zacznie być nerwowa i agresywna. To z kolei bardzo często prowadzi do buntu i do porzucenia cię na bezludnej wyspie, żebyś zdechł z głodu niczym kapitan Jack Sparrow w Piratach z Karaibów. Aby się przed tym uchronić, trzeba pamiętać o kilku sprawach. Przede wszystkich załoga okrętu pirackiego musi plądrować, walczyć, zatapiać i zdobywać. Można robić przerwy, ale jeśli będą one trwać zbyt długo, to nasi piraci zaczną się nudzić i wpadać im do głowy będą głupie pomysły (takie jak wyżej wspomniany bunt). Opóźnić ich buntowniczą naturę można poprzez dostawy rumu i żywności do naszych ładowni, lub po prostu atakując jakieś okręty lub porty. Buntu jednak nie da się uniknąć i trzeba o tym pamiętać. Co jakiś czas po prostu trzeba podzielić łupy pośród członków załogi i wymienić ją na nową. Na szczęście w Piratach Nowego Świata nie ma czegoś takiego jak poziom doświadczenia załogi, więc nie musimy się martwić o to, że zastępujemy doświadczoną w wielu bitwach morskich ekipę na kompletnych żółtodziobów, którzy nie rozróżniają rufy od dzioba. Wszystko zmierza do tego, że każdy pirat prędzej czy później chce nacieszyć się zdobytą fortuną. Na nic nasze zmagania, aby zgromadzić jak największe bogactwo. Prędzej czy później łajdactwo z naszej załogi zapragnie przepuścić należną im część na rozpusty wszelakiej maści i nic na to nie możemy poradzić.

Kolejne zmiany dotyczą sterowania naszym okrętem. Już nie wskazujemy gdzie on ma płynąć, sterujemy nim na bieżąco. Za pomocą lewego przycisku myszki przemieszczamy się, musimy jednak tak manewrować myszką, aby statek płynął tam, gdzie chcemy. Prawym przyciskiem strzelamy z armat. Bitwy stały się bardziej zręcznościowe niż taktyczne, ale dzięki temu są one o wiele bardziej dynamiczne i podnoszą poziom adrenaliny we krwi. Tylko od naszej zręczności i zdolności szybkiego podejmowania strategicznych decyzji będzie zależeć nasze zwycięstwo. Jeśli będziemy zbyt wolni, albo niecelni, wówczas nawet trzy klasy słabszy statek może nas zatopić.

Skoro już przy zmianach jesteśmy, to modyfikacjom uległ także panel portu. Zmienił się on na taki, który bardziej przypomina Heroes of Might & Magic niźli Port Royale. Powód jest bardzo prosty – zrezygnowano z możliwości budowy własnych struktur, więc nie trzeba było generować dynamicznych portów. W zamian otrzymaliśmy ładną bitmapkę z wizerunkiem portu i, w sposób analogiczny do serii HoMM, wybieramy sobie budynek, do którego chcemy „wejść”. Wybór nie jest duży – możemy udać się do stoczni (handel i naprawa okrętów), tawerny (plotki, hazard i zdobywanie misji), na targowisko (handel dobrami, a także uzbrojeniem i najem piratów oraz ewentualnych osadników – niezbędne w przypadku misji transportowych osadników z portu A do B), do Gubernatora (poboczne misje dyplomatyczne, a także takie, które umożliwią nam pośrednio lub bezpośrednio realizację calu danego scenariusza), jest jeszcze słup z listami gończymi i pomost, symbolizujący wyjście z okna portowego. Pozostałe elementy gry pozostały niezmienne i garściami czerpią z poprzedniej gry Ascaronu, a konkretnie z Port Royale. Jeśli więc jesteście zaznajomieni z mechaniką grywalności tego tytułu, to bez trudu odnajdziecie się w realiach PNŚ.

Piraci Nowego Świata to znakomite urozmaicenie Port Royale i każdy, kto zakupił wcześniejszy produkt Ascaronu, koniecznie powinien mieć w swojej kolekcji dzisiaj omawianą grę. Tylko w ten sposób przekonacie się dlaczego przez ostatnie 16 lat żadnej firmie nie udało się rozgromić potęgi Pirates Sida Meiera. Powiodło się za to Ascaronowi i to aż dwukrotnie: najpierw poprzez Port Royale, a teraz dzięki Piratom Nowego Świata. Jeśli Sid Meier nie wysili się ze swoimi Pirates 2, to Port Royale 2 raz jeszcze zostanie wyklęte przez ojca Piratów i popleczników Firaxis. Przygodę zaczniemy jako jeden z kapitanów przyczyniających się do hiszpańskiej dominacji na Morzu Śródziemnym, a skończymy na podbijaniu miast tego państwa pod banderami innych krajów. Zmierzch pirackiego świata nastąpi mniej więcej z tragedia miasta Port Royale w 1692 roku. Ale póki co, te 120 lat należeć będzie w pełni do nas i tylko od naszej pomysłowości zależeć będzie jak zostaniemy zapamiętani przez historię Karaibów. Pirackie Eldorado czeka na śmiałków, którzy nie zawahają się dążyć po trupach w realizacji swoich celów.

Krzysztof „Kokosz” Marcinkiewicz