Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 8 grudnia 2003, 13:35

autor: Borys Zajączkowski

Gdzie jest Nemo... - recenzja gry - Strona 2

Gra, która bezpośrednio bazuje na wyprodukowanym w 2003 roku przez Walt Disney Studios oraz Pixar Animations filmie animowanym. Opowiada on o podwodnej podróżny Marlina, który próbuje odnaleźć swego syna Nemo.

Kierowanie bohaterami jest klasyczne i absolutnie intuicyjne. Gdy dziecko przesunie kursor na obiekt, który nie stanowi li tylko graficznego ozdobnika, wówczas kursor zmienia kolor – można kliknąć. Jeśli kliknięcie to nastąpi na czyjejś postaci, postać ta przemówi, jeśli na przedmiocie, przedmiot ożyje, da się podnieść albo w inny sposób pchnie akcję do przodu lub przynajmniej zabawi. Możliwość przepłynięcia do sąsiedniej lokacji również sygnalizuje kształt i kolor kursora. Drzewo zależności zaś wraz z samymi dialogami pomiędzy postaciami zaprojektowane zostały tak, że w każdej sytuacji towarzysze przygód Nemo gotowi są pośpieszyć mu z łatwo zrozumiałą pomocą. Zastosowanie zdobywanych w trakcie rozgrywki przedmiotów nie pozostawia wątpliwości i żaden syndrom gumowego kurczaka się tu nie pojawia.

Integralną część stawianych przed dzieckiem problemów stanowią minigry mające postać łamigłówek lub prostych zręcznościówek. Może to być właściwe ustawienie kółek zębatych w mechanizmie albo bezkolizyjne przepłynięcie pomiędzy przeszkodami, czy też odtworzenie z pamięci kilku następujących po sobie dźwięków. Tradycyjnie już w grach przygodowych dla dzieci pojawia się możliwość powrotu do każdej z tych minigier w dowolnym momencie. Ale nie tylko bonusowe minigry ubarwiają "Gdzie jest Nemo" – komputerowe przygody dzielnego błazenka przeplatają filmowe relacje z jego kinowych dokonań, czyli razem około 10 minut zaczerpniętych z filmu fragmentów. Do tychże, podobnie jak i do wspomnianych łamigłówek, można powracać bądź ile razy.

Grafika „Gdzie jest Nemo” wykonana została w łączonej technice, w której tła stanowią prerenderowane, animowane obrazy, większość zaś poruszających się na nich obiektów jest trójwymiarowa. Dość częsty do ostatnimi czasy zabieg, szczególnie w grach przeznaczonych dla młodszych odbiorców, gdyż stosunkowo niskim kosztem pozwala osiągnąć bajkowy efekt. O oprawie dźwiękowej rozpisywać się nie ma powodu, albowiem jest po prostu dobra. Tłumaczenie gry oraz głosy lektorów w polskiej wersji nie pozostawiają nic do życzenia, co jest zrozumiałe przez wzgląd na bliską współpracę twórców filmu i gry nie tylko w oryginalnej wersji językowej.

"Gdzie jest Nemo" jest grą ze wszech miar godną polecenia dla wszystkich dzieci od przedszkola począwszy. Stanowi wyborne uzupełnienie filmu i w zasadzie wraz z nim powinna koegzystować, jako że znajomość filmu znakomicie ułatwia rozwiązywanie przygotowanych dla małego gracza zagadek.

Nie przychodzi mi do głowy żaden poważny powód, dla którego miałbym nie dać tej przecudnej gierce najwyższej oceny. Cóż z tego, że obecne karty graficzne oferują znacznie bardziej zaawansowaną technologię, niż ta, która została wykorzystana w "Gdzie jest Nemo", skoro efekt i tak jest doskonały? Co z tego, że ukończenie tej gry zajęło mi coś koło godziny, jeśli ta gra jest przeznaczona dla dzieci i z całą pewnością zapewni im rozrywkę na godzin przynajmniej kilka? I jakie ma znaczenie to, że podpisy do dialogów są brzydkie, gdy nie ma najmniejszej potrzeby ich włączać - lektorzy są bardzo dobrzy, a małe dzieci i tak przeważnie nie potrafią albo nie lubią czytać. Jedynym, co skłonny jestem napisać na obronę swojego osądu jest to, iż "Gdzie jest Nemo" stanowi w całym tego słowa znaczeniu grę dla dzieci. I tak samo jak film nie ma wielkich szans dostarczyć rozrywki całej rodzinie. Ale to, że zabawka dla dzieci nie jest zabawką dla dorosłych, również nie jest poważnym powodem do przypinania jej łatek.

Shuck