Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 25 listopada 2003, 14:17

autor: Krzysztof Marcinkiewicz

Port Royale - recenzja gry - Strona 3

Port Royale to kolejna, po Patrician II: Quest for Power, strategia pochodząca z niemieckiej firmy Ascaron Software, przenosząca graczy na tereny Karaibów, do czasów największego rozkwitu piractwa, tj. od XVI do XVII wieku.

Jeśli uda nam się zwyciężyć, wiele zyskujemy: od kolejnego statku, który dołączamy do naszej floty (chyba że zdecydujemy się ponieść emocjom i zatopimy go wraz z niedobitkami): przez zapasy, jakie znajdują się w ładowniach okrętu (różne produkty i uzbrojenie), a na samym piracie wziętym do niewoli kończąc. W tym momencie zyskujemy mocną kartę przetargową. Jeśli pirat zalazł za skórę jednej z nacji, jego ziomkowie – za uwolnienie więźnia - zapłacą workami wypełnionymi „dolcami”. Z drugiej strony kraj, któremu się naprzykrzał, chętnie zapewni mu stryczek. Mamy więc dylemat - zarobić kilka kilogramów złota, czy też polepszyć swoją reputację? Jakąkolwiek podejmiemy decyzję, będzie ona miała odpowiedni wpływ na opinię o nas, która modyfikowana jest zależnie od dokonywanych wyborów!

Karma przede wszystkim!

W Port Royale nic nie można zrobić anonimowo. Każda decyzja wpływa na naszą reputację. Jest ona na tyle złożona, że dzielona jest odpowiednio pomiędzy każdą z dostępnych w grze nacji oraz na środowisko piratów. Jeśli działamy na korzyść jednej ze stron, pozostałe wyciągną z tego odpowiednie konsekwencje. Jeśli nie uda się nam zachować równowagi lub przynajmniej balansować na jej pograniczu, nagle może się okazać, że naznaczono nas listem gończym w danym państwie i jego porty (a konkretnie znajdujące się w nich forty) będą do nas wrogo nastawione i bez wahania wystrzelą salwę ze swoich armat. Sprawa jest skomplikowana, ale dzięki temu doskonale wpływa na grywalność! Jeśli będziemy zbyt porządni i zaczniemy odnosić sukcesy, piraci obiorą sobie za cel grabienie nas. Będą polować na nasze floty kupieckie, topić je i rabować, jeśli tylko zdołają. Jeśli będziemy zbytnimi warchołami, admiralicja danego państwa zacznie na nas polować i utrudni nam żeglugę po Karaibach w każdy możliwy sposób.

Walcz o przychylność Gubernatorów!

Wraz ze wspomnianą poprawą reputacji naszego bohatera, otworzą się przed nim możliwości związane z misjami zlecanymi przez Gubernatorów. Niekiedy będą to proste zadania osiedleńcze i kupieckie, czasami misje wagi państwowej, a niekiedy po prostu prywatne przysługi. Zanim jednak zostaniemy rzuceni na głęboką wodę, trzeba będzie zadbać o naszą opinię w oczach konkretnego Gubernatora. Z początku będzie nami gardzić i zlecać nam błahe zadania w postaci transportu surowców do niedawno założonego portu, ewentualnie o przesiedlenie mieszkańców z jego miasta do tegoż portu. Później przyjdą czasy na ważne misje dyplomatyczne pomiędzy zwaśnionymi portami (często należącymi do innych nacji). Wraz z rozwojem zmagań wojennych pomiędzy zamieszanymi w zbrojny konflikt państwami, będziemy też proszeni o odbicie z rąk nieprzyjaciela konkretnego miasta lub miast. Prywatne przysługi, o które może nas poprosić Gubernator, polegać mogą chociażby na przetransportowaniu chorej córki do portu, w której znajduje się lekarz zdolny ją wyleczyć. Nie zabraknie również misji, w których w nasze ręce wpadnie mapa skarbu – takie zadania nie są jednak zlecane przez Gubernatorów, lecz pozyskiwane w zupełnie odmienny sposób. Z niektórymi misjami są jednak problemy, szczególnie jeśli chodzi o zadania, w których musimy w określonym terminie przetransportować konkretną ilość wybranych surowców. Na początku przygody nie dysponujemy flotą zdolną pomieścić tony w ładowni, dlatego musimy kursować dwu-, a czasami trzykrotnie między danymi portami celem dostarczenia odpowiedniej ilości surowców. Komputer czasami nie potrafi zapamiętać, ile surowców już dostarczyliśmy do danego portu i kiedy my wiemy, że właśnie przed terminem sprzedaliśmy na targowisku miejskim tyle dóbr, ile nam kazano, maszyna stwierdzi, że nie wykonaliśmy misji. Po sprawdzeniu okazuje się, że jeśli sprzedalibyśmy wymagane ilości jednorazowo, to zadanie zakończone zostałoby pomyślnie.