Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 listopada 2003, 11:46

autor: mass(a

Max Payne 2: The Fall Of Max Payne - recenzja gry

Gry są jak wakacje. Mogą być jak dwa nudne miesiące spędzone w mieście, mogą być jak intensywny tydzień w górach. Max Payne 2 to długi weekend w pięciogwiazdkowym hotelu na Hawajach...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Podziw nafaszerowany rozterkami

Gry są jak wakacje. Mogą być jak dwa nudne miesiące spędzone w mieście, mogą być jak intensywny tydzień w górach. Max Payne 2 to długi weekend w pięciogwiazdkowym hotelu na Hawajach...

Gra, która w październiku tego roku trafiła do sklepów to kontynuacja hitu sprzed dwóch lat. Max Payne 2001, gorący zawodnik w branży. Ciężka, mroczna opowieść o twardym glinie, który walczy ze Złem, podana z klasą, bez infantylizmu i przejaskrawień, z ciekawą fabułą, ale przede wszystkim z graficznymi fajerwerkami, które zmusiły takich na przykład jak ja do wymiany sprzętu na najmocniejszy. Dla tego tytułu właśnie. Czy było warto? Na pewno. Czy byłoby warto zrobić to teraz po raz drugi? Mam wątpliwości.

Koncept gry w stosunku do poprzednika nie uległ praktycznie żadnej zmianie. Kierujemy postacią widzianą z trzeciej perspektywy, kamerą zza pleców. Nasze zadanie to pokonywanie kolejnych etapów, których główną atrakcją są strzelaniny i eliminacja przeciwników. Na przystawki - filmowe scenki. Danie główne - fabuła, podana w formie czarno-białego komiksu. Powiedzmy sobie szczerze: danie dosyć ciężkostrawne.

Mimo wyjątkowej koncentracji podczas seansów między akcjami, ciężko mi było zrozumieć na początku kto jaką knuje intrygę. Zły-ale-jednak-dobry gliniarz, koszmary z przeszłości, psychodeliczne wizje, femme fatal, mafiozi, skorumpowani policjanci, gangi - nie mogłem się w tym połapać. Nie bardzo też wiedziałem na ile muszę polegać na znajomości pierwszej części gry. W menu znalazłem epickie streszczenie poprzednika, ale niewiele to pomaga w zrozumieniu obecnej sytuacji. A może ja za bardzo żyłem już kolejną wizją spotkania ze smakołykami, które czekają na poszczególnych etapach gry?

Fabuła na bok na moment. To, co jest statkiem flagowym we flocie komplementów płynącej pod adresem Maxa Payne'a "jedynki" to oczywiście grafika. Dwójka nie pozostaje w tyle. Na tę produkcję nie można patrzeć tylko i wyłącznie w kontekście rozrywki. To sztuka, to cała paleta doznań związanych z komputerem, podanych na dwóch płytach CD. To prezentacja tego, co można dzisiaj zrobić na ekranie i w głośnikach. Pionier w swoim gatunku. Wspaniałe, niepowtarzalne poziomy do przejścia. Lokalizacje, przy których produkcji musiał maczać palce zawodowy architekt. Animacje postaci tworzone z całą grupą aktorów. Dziesiątki głosów, dziesiątki indywidualnych twarzy, zeskanowanych z żywych ludzi.

No i perełka w koronie ochów i achów: Bullet Time Mode. Zwolniony tryb gry, włączany i wyłączany przez grającego. Do tego seria towarzyszących mu skoków i trików, zabierających strzelaniny w MP2 w inny wymiar. Rewelacja bez dwóch zdań. I parę nowości: możemy zostać na ziemi leżąc przy ogniu zaporowym; włączać Bullet Time poza momentami walki oraz zwiększać jego trwanie celnymi strzałami; widowiskowe jest też przeładowanie broni w tym trybie. W sumie: bez rewolucji, ale jest trochę plusów i nowych ciekawostek.

Na pewno na pierwszy plan wysuwa się Havoc (w wersji 2.0) - engine odwzorowujący fizykę przedmiotów martwych. Krzesła, kubły, stoliki, kartony - to wszystko można przewrócić, zepchnąć czy wysadzić, patrząc potem z zachwytem jak dynamicznie i naturalnie rozsypują się wokół nas. W niektórych miejscach programiści niemal na siłę pozostawili efekty swojej pracy - sterta kartonów na krawędzi schodów czy pokój do zabawy kulami na równoważni aż się prosi o chwilę uwagi.

Przedmioty żywe (przynajmniej do czasu) spłodzono również bez zastrzeżeń. Dobra animacja, dobry modeling (szczególnie postać Mony), dobre ruch twarzy - chociaż te w Mafii bardziej do mnie przemawiały. Sam Max Payne spoważniał, mniej więcej w tym samym stopniu co cała gra. Zamiast skórzanej kurtki i medalionu na szczęście jest teraz wymięta marynarka i krawat. Do kompletu szara i zmęczona twarz. Max się postarzał, mniej w nim werwy i ostrego języka, więcej przemyśleń i filozoficznych prawd podanych w grobowej atmosferze.

Ciężko doszukać się tu zmrużonego oka czy szczypty czarnego humoru. Nie ma co owijać w bawełnę: to w 100% procentach gra dla dorosłych. Trudna, zawiła fabuła, ciężki, poważny klimat, moralne dylematy. Jeśli ktoś poleciłby Wam gry komputerowe jako dobre lekarstwo na jesienna depresje, spełniłby dobry uczynek wobec bliźniego. Pod jednym warunkiem - że tą grą nie będzie MP2... Nie zdziwiłbym się, gdyby w poszukiwaniu inspiracji do gry, ktoś wykwalifikowany trafił na ostra paranoję.

To, co jednak na pewno umila grę i chociaż na chwilę przywołuje uśmiech to scenki wplecione w sama grę, dialogi osób trzecich i zachowania, na które mamy częściowy wpływ. Jeśli zasłonimy telewizor policjantom na komisariacie - będą narzekać i przeganiać nas z widoku. Bezdomny w opuszczonej ruderze już nie robi takiego rabanu. Można więc czasami zatrzymać się w akcji i pooglądać bieżący program w TV czy reklamy filmów dla dorosłych. Albo pogawędzić z praworządna staruszką. Jest trochę takich gadżetów i myślę, ze to duży plus tej gry. No i czas na Grand Prix w kategorii "klimat": senne wizje Maxa. Wizje przeplatane z grą. Psychodeliczny klimat, rozpływający się przy każdym ruchu myszy obraz - przez to trzeba przejść samemu. Wszystko okraszone znakomitym, przestrzennym systemem odwzorowania dźwięków środowiska gry i muzyką, której przewodni motyw znamy z pierwszej części - sprawdza się idealnie.

Co w takim razie studzi nieco mój entuzjazm tym razem? Chyba grywalność. Mówiąc w skrócie: Max Payne, gliniarz z Nowego Jorku wpadł w tarapaty. Zaczyna się pogoń za Złym Łotrem, na drodze staje mu cala rzesza oprychów, głównie z kontrargumentacją w postaci broni palnej. My również mamy do swojej dyspozycji mały arsenał, poza tym żadnych zbędnych przedmiotów. Sztuczna inteligencja przeciwników zawyża na pewno średnią w branży na dzień dzisiejszy ale gry nie określiłbym mianem wyjątkowo trudnej. Tym bardziej, ze nie mamy obowiązku dopracowania przejścia poziomu do perfekcji. Zapisujemy grę kiedy chcemy i myślę, ze to poważny minus. Ale... Większości ułatwi to zapewne grę i nie docenią przez to całego jej uroku.

W grze ciężko się zawiesić. Idziemy jak po sznurku do przodu. Od czasu do czasu trzeba cos wyłączyć, otworzyć czy przekręcić. Na osłodę opcja retrospekcji i zagrania tego samego fragmentu opowieści postacią Mony - towarzyszki Maxa w grze. To tyle. Bez kombinacji i alternatywnych rozwiązań. Bez przedmiotów czy charakterystyk postaci. Owszem, po skończeniu gry są kolejne, trudniejsze wersje przejścia, ale kto lubi odgrzewane kotlety? Ja nie. Szkoda. Można by przecież popuścić trochę Maxowi smyczy. Tak jak na przykład J.C. Dantonowi.

Ale cóż. To koncepty gry. A właściwie - ośmielę się użyć określenia: grywalnego filmu komputerowego. MP2 zbliża się niebezpiecznie do granicy dwóch sztuk - filmu animowanego komputerowo i gry akcji. Coraz więcej mamy wstawek fabularnych, co raz więcej opowieści, co raz więcej patentów w grze, które powodują, że zamiast iść dalej, przystajemy aby coś zobaczyć czy usłyszeć do końca. A jednocześnie coraz mniej kombinowania, zagadek, strzelanin wymagających precyzyjnego celowania. Taki był pierwszy Max, taka była Mafia, Vice City czy po części NOLF. Produkcje, które miażdżyły stylem i których - nawet jeśli się nie podobały - nie wypada krytykować bez dobrych argumentów w ręku.

No i na koniec drażliwa kwestia znana z pierwszej części: czas gry. MP2 jest podobnie krótki jak pierwowzór. Gra jest do skończenia w kilka, góra kilkanaście godzin. Ale twórcy robią to w pewnym sensie celowo. Po pierwsze: nic co dobre nie może trwać za długo. Po drugie: Max Payne to rozrywka innego rodzaju. Tu należy docenić kunszt, zaangażowanie i dbałość o szczegóły i efekt końcowy. To jak kawior przy schabowym. Jeśli jesteś graczem zaliczającym gry jak Don Juan panienki - daruj sobie. To gra dla tych którzy lubią delektować się grafiką, animacją, efektami, światłem i dźwiękiem. Dla tych którzy czują klimat gry każdym zmysłem.

Czy MP2 zalicza się do gier przełomowych? Dla tych, którzy nie grali w "jedynkę" - na pewno. Gra pokaże im pewien nowy wymiar. Natomiast ci, którzy katowali poprzednia cześć, na pewno spojrzą na produkcję przychylnym okiem, ale jednak pewien niedosyt pozostanie. Kiedy porównuję progres pomiędzy GTA3 a Vice City, to to właśnie jest dla mnie przełom. Kiedy patrzę na starszego i młodszego z braci Payne - nie widzę tego. A przecież to ten sam developer. Pozostaje liczyć na szybkie udostępnienie kodu gry i mody tworzone przez fanów. Moja prognoza: MP2 będzie znany większości, ale nie będzie się o nim głośno.

Podsumowując: Bez wątpliwości jak dla mnie obok GTA Vice City pretendent do tytułu „Gra Akcji Roku 2003”. Obowiązkowa pozycja dla nowych w temacie Max Payne. Czy pozostałym warto polecić drugie spotkanie z Maxem? A czy można odmówić sobie ponownej przejażdżki Ferrari? Chyba nie. Tyle, ze adrenalina już nie ta sama. Jest bardzo dobrze, ale mogło być lepiej!

massca

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

Laqi VIP 13 lutego 2021

(PC) Dwójeczka jest bardzo przyjemna, nie mniej jednak troszkę rozpraszała mnie jego twarz.
Wydoroślał chłopak ale jednak wiadomo jakoś tak jak bym grał kuzynem.

7.5
Max Payne 2: The Fall Of Max Payne - recenzja gry
Max Payne 2: The Fall Of Max Payne - recenzja gry

Recenzja gry

Gry są jak wakacje. Mogą być jak dwa nudne miesiące spędzone w mieście, mogą być jak intensywny tydzień w górach. Max Payne 2 to długi weekend w pięciogwiazdkowym hotelu na Hawajach...

Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y
Recenzja gry Alone in the Dark - tu straszy klimat, nie jumpscare'y

Recenzja gry

Alone in the Dark to powrót nieco zapomnianej dziś marki, która 32 lata temu położyła fundamenty pod serie Resident Evil, Silent Hill i cały gatunek survival horrorów. I jest to powrót całkiem udany, przywołujący ducha oryginału we współczesnej formie.

Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności
Recenzja gry Outcast: A New Beginning. Dobrze zagrać w grę z otwartym światem bez zbędnych aktywności

Recenzja gry

Outcast: A New Beginning jest produkcją „bezpieczną”. Nie jest wybitny, ale też nie ma w nim nic, co by mnie odpychało. Problemy techniczne rzucają się jednak w oczy, a największą wadą tej gry okazuje się wysoka cena.