Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 30 października 2003, 17:21

autor: Jacek Hałas

The Great Escape - recenzja gry - Strona 4

The Great Escape, to gra przygodowa z elementami zręcznościowymi oparta na znanym filmie „Wielka Ucieczka” z roku 1963, gdzie widzieliśmy znakomitą rolę Steve’a McQueena. W grze możemy przejąć kontrolę nad czterema żołnierzami alianckimi...

A właśnie, wypadałoby co nieco powiedzieć na temat tego, na jakich zasadach prowadzone są starcia. Osoby gustujące w grach, w których przez niemal cały czas można pozostać w ukryciu, będą tym zapewne nieco zdegustowane. Okazuje się bowiem, iż pomimo „skrytego” charakteru gry, zdarzają się misje, w których bez walki nie można się obejść. Szkoda, że autorzy nie pozostawili żadnego wyboru, zmuszając wręcz graczy do wywołania starć. Nie byłoby to jeszcze takie złe posunięcie, gdyby nie to, że moduł walki jest jednym z gorszych, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Co prawda do poziomu debilności „TR: Angel of Darkness” recenzowanej grze dużo jeszcze brakuje, ale nie oznacza to, że prowadzi się walki bezproblemowo. Osoby, które narzekały na problemy z celowaniem w serii „Hitman”, prawdziwe powody do złości będą miały, jeśli spróbują tutaj kogoś ustrzelić. Samo wyjęcie broni i przygotowanie do strzału trwa zdecydowanie zbyt długo. W tym czasie wróg zaczyna już strzelać, a nie zawsze można się schować. Kolejna uciążliwość to wymierzenie w przeciwnika. Celownik, chcąc zachować jakąś dozę realizmu, ma tendencje do „rozłażenia się” na wszystkie strony. W sytuacji, gdy wróg jest dość oddalony, wymierzenie w niego może być nie lada problemem. Jeszcze większe utrudnienie wiąże się z niedopracowaniem engine’u. Otóż jeśli wróg stoi za jakimś większym przedmiotem, np. ławką, a mimo to jest od niego wyższy (tzn. widać wystający tułów albo głowę), to bardzo często zdarza się tak, iż pomimo celnego strzału, gra nie zalicza trafienia. Jedyną szansą na ustrzelenie danego delikwenta jest wtedy przesunięcie się na otwarte pole, ale to już niestety wiąże się z wystawieniem na jego strzały. Autorzy „The Great Escape” udostępnili co prawda zoom, dzięki któremu faktycznie lepiej się celuje, ale samo przygotowanie do oddania takiego strzału zajmuje dobrych pięć sekund. Na szczęście arsenał, z którego przyjdzie skorzystać, jest dość rozbudowany i, co ważniejsze, zgodny z tym, czym dysponowali w tamtym okresie niemieccy żołnierze. Zdecydowanie najprzyjemniej obsługuje się tu snajperki oraz niewielkie karabiny maszynowe. Szkoda tylko, że amunicji do nich jest jak na lekarstwo, tak więc trzeba wybierać, kogo ustrzelić, a kogo ominąć. Niedopuszczalnym błędem gry jest natomiast blokada uniemożliwiająca zabieranie broni pokonanym wrogom. Po zabiciu danego delikwenta staje się on niewrażliwy na czynności gracza, a po chwili znika. Jest to denerwujące utrudnienie, które powoduje, że często przegrywa się wyłącznie z powodu braku amunicji.

Miłym gestem ze strony twórców „The Great Escape” jest możliwość pokierowania wszystkimi czterema osobami, które wystąpiły w filmie. Nie steruje się jednak całą grupą. Jednorazowo ma się kontrolę wyłącznie nad pojedynczym herosem, aczkolwiek w niektórych misjach zdarza się tak, iż co chwilę zamieniają się oni rolami. Tak jak już wspomniałem, dodano też kilka etapów, które bardziej dokładnie wyjaśniają, jak doszło do tego, że nasi bohaterowie znaleźli się w obozie Stelag Luft III. Autorzy recenzowanej gry chcieli umożliwić graczom zbliżony podział ról sterowanych postaci do tego, który zaserwowano chociażby w „Commandos”. Niestety, okazało się, że są to tylko puste słowa. Owszem, zdarza się tak, że dana postać potrafi wykonać czynność, której reszta nie opanowała, ale są to tylko wyjątki. Poza tym korzysta się z nich tylko wtedy, gdy przewidzieli to twórcy gry. Hilts, który jako jedyny potrafi okradać ludzi, dziwnym zbiegiem okoliczności trafia więc na etapy, gdzie trzeba „przeszukać” kilka kieszeni. Osobiście wolałbym, aby to sam gracz musiał domyślać się, kiedy z danej umiejętności korzystać, a tak mamy wszystko podane na tacy i trzeba tylko odpalić określoną czynność.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej