Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Recenzja gry 19 października 2021, 11:06

Recenzja New World - MMO, którego potrzebowałem - Strona 2

New World budzi skrajne emocje, ale jedno niezaprzeczalnie robi dobrze – doskonale wykorzystuje aspekty MMO i pod tym względem deklasuje wielu rywali. Szkoda jednak, że pewne elementy kuleją, co czyni grę od Amazona niezwykle nierówną i niekompletną.

Wielka Lechia i turbosłowianie

Wspomniałem już o swoim zamiłowaniu do grania z rodakami. Nie potrafię wytłumaczyć, z czego się to bierze, ale po prostu preferuję ten swojski klimat, który tak wielu osobom się nie podoba. Oczywiście, zdarza się trafić na beton lub osoby używające wulgaryzmów jako zastępstwa dla przecinków. Nie ukrywam, że czat w New Worldzie pełen był takich ludzi, a jak część z nich odkryła, że w grę wbudowany jest czat głosowy, to już w ogóle zrobiło się specyficznie.

Niemniej obca osoba podchodząca i pytająca o radę w języku polskim to zdecydowanie przyjemne doświadczenie, zwłaszcza że jest ono czymś nowym w grach MMORPG. Do tej pory takie kanały głosowe charakterystyczne były dla sieciowych survivali – taką zresztą grą oryginalnie miał być New World, więc widać pozostałości starych pomysłów.

A dziewczyny są? :)

Miałem zresztą nietypową sytuację w której jegomość z końcówką „YT” w nicku biegał za mną, nazywając mnie pajacem, chcąc dodać mnie do drużyny, wyzwać na pojedynek, pohandlować i generalnie wejść w interakcję. Pewnie dla większości z Was to zdecydowany minus grania z rodakami. Dla mnie z kolei było to poniekąd coś, czym wyróżniają się produkcje MMO wśród innych gatunków. Ludzie. Nigdzie indziej nie trafi się Wam okazja do tak bezpośredniego obcowania z gburami, ale i z naprawdę fajnymi osobami!

Klątwa wielkich liczb

Z wielkimi liczbami wiąże się również wielka odpowiedzialność. Jeśli taki New World przyciągnął ponad 900 tysięcy osób na Steamie, ludzie oczekują, że utrzyma przy sobie przynajmniej 50% tej grupy. Uważam, że to zwyczajnie niemożliwe i za kilka tygodni Aeternum się wyludni. Niemniej wtedy nie będziemy chwalili tego, że gra Amazon Games jest domem dla, powiedzmy, 400 tysięcy osób, tylko że straciła aż 500 tysięcy graczy. Ta sama statystyka, a zupełnie inna narracja. Z czego to wynika?

World of Warcraft przyzwyczaiło nas, że MMORPG musi zapewnić miejsce milionom osób. W rzeczywistości jednak, jeśli populacja utrzymuje się na poziomie 100–200 tysięcy, to już możemy mówić o sukcesie. Warto o tym pamiętać, gdy popularność New Worlda zmaleje, a nie mam wątpliwości, że tak się stanie. Ciekawe w tym wszystkim będzie to, czy Amazon Games da radę wykorzystać aktualny pęd, czy pójdzie na dno pod naporem wysokich oczekiwań graczy.

Godzina 23:00, a przedstawiciele mojej frakcji postanowili zorganizować wypad na tereny wroga. Czat momentalnie zmienił się w zebranie strategów ustalających najlepszą taktykę podboju. Kilka minut później ruszyliśmy i... zostaliśmy zmiażdżeni, ale jaka przy tym była zabawa! Krzyczenie „Husaria!” albo „Gonić drania!” może wydawać się dziecinne, ja jednak faktycznie poczułem obecność innych graczy wokół siebie. Nawet wybaczyłem niektórym gagatkom kradzież łupów, bowiem to po prostu element żywego świata – nie uświadczycie tego w innych gatunkach.

Aeternum zaskakuje ładnymi widokami

New World ma zresztą tę przewagę nad innymi MMORPG, że w ramach polskiej wersji językowej dostaliśmy rodzimy dubbing. I to naprawdę niezłej jakości! Jest to bodajże druga gra z tego gatunku z lokalnym udźwiękowieniem dialogów, pierwszą było Age of Conan. Nasi rodacy lubią grać w przetłumaczone produkcje i czułem, że New World również im pod tym względem dogadza. Co prawda część zadań nie otrzymała jeszcze pełnego udźwiękowienia, ale pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Zwłaszcza gdy usłyszy się charakterystyczny głos Xardasa z Gothica!

Jaka to melodia?

Skoro jesteśmy już przy dźwiękach, muszę wspomnieć o tym, że nie sposób przejść obojętnie obok warstwy audio New Worlda. Moim zdaniem nie ma lepszego MMORPG pod tym względem. Odgłos lasu karczowanego przez dziesięciu drwali, którzy sukcesywnie, miarowo i w równym tempie rąbią drewno, to muzyka dla uszu. To samo zresztą dotyczy górników w kopalniach czy walki – dźwięki wystrzałów z muszkietów sprawiły, że czułem się, jakbym grał w FPS-a osadzonego w okresie wojny secesyjnej, a nie w sieciowe RPG w świecie fantasy.

New World ma sporo elementów, które zwyczajnie zaskakują, jak np. tworzenie obozu, kucanie oraz czołganie się. Znów są to ewidentnie pozostałości po survivalu, które w MMORPG sprawdzają się zadziwiająco dobrze. Zwłaszcza czołganie się, które pozwala ukryć naszą postać, gdy zostanie dobrze użyte. Nic bowiem nie sprawia większej radochy jak przyczajenie się w krzakach i ustrzelenie przedstawiciela wrogiej frakcji z zaskoczenia! Szkoda tylko, że studio Amazon Games zadbało o coś takiego, a równocześnie pominęło możliwość pływania.

Czołganie się to zdecydowanie potrzebna rzecz!

Nasz bohater nie oddycha pod wodą i może się utopić, a równocześnie nie ma tu w ogóle animacji pływania – zamiast tego po prostu chodzimy po dnie. W ten sposób zwiedziłem całkiem spory fragment jeziora, zanim tlen się skończył i umarłem. Nie polecam, doświadczenie z gatunku „2/10” – faktycznie poczułem się tak, jakbym grał w jakiś wczesny dostęp, a nie w kompletną grę po normalnej premierze.

Zawodzi również kreator postaci, który jest zdecydowanie poniżej dzisiejszych standardów. Konkurencja przyzwyczaiła nas do rozbudowanych opcji i mnogości różnorakich suwaków. Pod tym względem New World cofa się do roku 2004, oferując zaledwie kilka możliwości: garść modeli twarzy, ubogą paletę kolorów oraz trzy fryzury na krzyż. Kto wie, może ten aspekt zostanie rozbudowany lub pojawią się dodatkowe elementy w sklepiku gry, ale w tym momencie zwyczajnie zawodzi. A szkoda, bowiem jest istotny!

Szkoda, że nie da się pływać.

Wojna i pokój

Gry MMORPG przyjęło się dzielić na dwa typy: sandboksy (piaskownice) oraz theme parki (parki rozrywki). Do pierwszej kategorii należą Albion Online, EVE Online czy ArcheAge, drugą stronę z kolei reprezentują World of Warcraft, Final Fantasy XIV oraz The Elder Scrolls Online. Gdzie w tym wszystkim znajduje się New World? Pośrodku, w związku z czym gra nazywana jest przez niektórych sand parkiem.

Amazon chciał złapać wszystkie srogi za ogon, dlatego nie zdecydował się na konkretny typ zabawy, próbując wybrać najlepsze elementy z obu rozwiązań. W efekcie wyszło coś zarówno unikalnego, jak i niestety nijakiego. Dlatego zresztą w przyszłości spodziewam się, że deweloperów czeka zmierzenie się z kryzysem tożsamości. Trzeba będzie zdecydować również, czy New World to bardziej tytuł PvE, czy jednak PvP, a odpowiedź wcale nie jest prosta.

W PvP nie trzeba brać udziału, ale warto dać mu szansę.

W tym momencie mamy PvX, czyli tak wszystkiego po trochu. Nie ma dedykowanych serwerów koncentrujących się na rywalizacji między graczami, bo twórcy nie chcą dzielić społeczności. Zamiast tego za pomocą jednego przycisku w mieście lub przy teleporcie możemy zwyczajnie aktywować PvP. Nie ma przy tym żadnego fazowania, więc nawet nie będąc zainteresowanym taką formą zabawy, staniemy się świadkami potyczek innych graczy. Co więcej, nie ma również kar za umieranie, więc nie trzeba obawiać się utraty ekwipunku, czegoś z plecaka czy punktów doświadczenia.

Nic jednak nie zmusza nas, żeby w ogóle brudzić sobie ręce czy ingerować w konflikt frakcji. Co prawda po którejś ze stron trzeba się opowiedzieć, ale nie oznacza to, że musimy brać udział w PvP. Od pierwszego do sześćdziesiątego poziomu można spokojnie grać w New Worlda, nie walcząc z innymi. Wojny będą toczyć się dookoła Was, a Wy z tego powodu nie staniecie się gorszym graczem, bowiem wszystko da się zdobyć dzięki innym aktywnościom, takim jak crafting, dungeony, areny lub szczeliny.

Szczeliny nie są oryginalne, ale to fajna aktywność w otwartym świecie.

Opcjonalne PvP to w moim odczuciu jedna z największych atrakcji New Worlda. Mamy trzy rywalizujące ze sobą frakcje (przy czym zdecydowanie dominuje Syndykat), walczące o sprawowanie kontroli nad strefami w Aeternum. Posiadanie miasta przez kompanię (odpowiednik gildii) daje możliwość rozbudowy danego osiedla oraz pozwala na ustalanie podatków. Kontrolujące stronnictwo również otrzymuje z tego tytułu profity, więc generalnie każda frakcja zwyczajnie chce mieć swoje tereny.

Będąc przedstawicielem wrogiego obozu, wciąż można przebywać u rywali, tylko trzeba liczyć się z tym, że na nie swojej ziemi wypadnie to drożej. Crafting bowiem odbywa się właśnie w miastach, gdzie odpowiednie stacje są rozbudowywane przez graczy, zapewniając dostęp do coraz lepszych receptur. Z tego powodu uwikłanie się w konflikt między trzema frakcjami jest tą żywszą częścią rozgrywki – obserwując mapę Aeternum, widzę coś w stylu wiecznej wojny w PlanetSide 2 i przyznaję, że bardzo mi się to podoba.

A więc wojna!

Jak zatem najlepiej grać w New Worlda? Szybko przekonałem się, że korzystając ze wszystkiego, co gra oferuje, czyli zarówno z PvE, jak i PvP. Nie trzeba być fanem rywalizacji, aby wybrać się z kompanią lub losowymi graczami z frakcji na małe polowanie. Jest to zdecydowanie miła odskocznia od standardowego „expienia” oraz zdobywania surowców, a przy tym dostarcza mnóstwo emocji. Pozostaje liczyć na to, że Amazon Games będzie skutecznie rozbudowywać obydwa te aspekty rozgrywki. To nie lada wyzwanie i szczerzę życzę studiu powodzenia.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej