Recenzja gry Gamedec - Cyberpunk 2077 spotyka Disco Elysium - Strona 2
Cyberpunk i RPG – takie połączenie w ostatnich latach nie wydaje się raczej niczym zaskakującym, prawda? Cieszy więc fakt, że polski Gamedec, pomimo bazowania na podobnych konwencjach i gatunkach, jest grą oryginalną i odważną.
Miasto moje, a w nim
Trochę rozpisałem się o fabule i aspektach stricte scenariuszowych Gamedeca, ale nie bez powodu – jest to bowiem gra, która chce opowiedzieć wciągającą, nieszablonową i pełną dwuznaczności historię (nawet jeśli miejscami jej to nie wychodzi). Paradoksalnie to jednak nie opowieść świadczy o oryginalności tego dzieła, a sposób jej odkrywania powiązany z unikatowymi mechanikami przygotowanymi przez twórców. Właśnie one sprawiły, że w Gamedeca grało mi się jak w żadne inne RPG.
Mówię tu przede wszystkim o systemie dedukcji, którym mocno reklamowała się gra – jest on rzeczywiście przewyborny. Pozwala bowiem na samodzielne wyciąganie wniosków z odbytych konwersacji czy znalezionych poszlak, a przede wszystkim na działanie w oparciu o własne przeczucia, dzięki czemu rzeczywiście można poczuć się jak detektyw.
Prosty przykład – zlecono mi zajęcie się sprawą pewnego nastolatka zaginionego w świecie nieznanej mi jeszcze wtedy gry. Przeprowadziłem więc rozmowę z jego kumplem, która w jakiś sposób podpowiedziała mi, gdzie konkretnie szukać. Sam więc wybrałem opcję odpowiadającą moim przeczuciom i ta okazała się trafiona. Co jednak robić dalej? Przecież nie wiem zupełnie nic o położeniu chłopaka. Pozostało mi więc wypytywanie przebywających w tej fikcyjnej rzeczywistości postaci, czy nie wpadł tu ostatnio ktoś podejrzany, z dziwnym awatarem, zachowujący się inaczej od reszty? Z bardzo często sprzecznych informacji musiałem zatem wywnioskować, gdzie znajduje się poszukiwany i kto stoi za jego zniknięciem. Zawsze też pozostawała opcja „nie wiem”, ale tę traktować wypada jako smutne przyznanie się do porażki.
System dedukcji pozwala więc na rozwój akcji i fabuły – musimy przyjąć jakąś hipotezę, inaczej nie będziemy mogli kontynuować rozgrywki. Żaden wybór nie jest jednak czarno-biały. Odkrywanie szczegółów tych przestępstw wiązało się w moim przypadku z szeregiem różnych wątpliwości. Bo czy sprawca krzywd, którego właśnie złapałem, rzeczywiście miał wyłącznie złe intencje? Czy ofiara przypadkiem mnie nie zmanipulowała? To wszystko naprawdę sprawia, że Gamedeca chciałoby się przejść drugi raz tylko po to, by poznać alternatywne rozwiązania danej sprawy. Trudno mi się do tego jednak zmotywować, mając w głowie bardzo nierówną drugą połowę gry, niemal rezygnującą z systemu dedukcji i detektywistycznych zagwozdek, oraz rozczarowujący finał.
DISCO ELYSIUM STYLE
W Gamedecu główny bohater słyszy czasem własne myśli, sili się też na wiele kontrowersyjnych uwag na temat otaczającej go rzeczywistości, a także zastanawia nad sensem egzystencji, grzebiąc w śmietniku (nie róbcie tego jednak, bo niektóre postacie nie chcą rozmawiać z cuchnącym i brudnym detektywem). Znajdziecie tu naprawdę wiele filozoficznych rozkmin skrytych czasem za grubą warstwą pretensjonalności, innym razem za zasłoną ironii. Parokrotnie więc czułem to samo, co grając w Disco Elysium, bo Gamedec ma coś do powiedzenia. Nie udaje mu się jednak ubrać tego przekazu w słowa tak celnie jak wspomnianemu estońskiemu arcydziełu.
Na pochwałę zasługuje nie tylko system dedukcji, ale i szereg mikromechanik sprytnie ukrytych w światach każdej fikcyjnej cyberprzestrzeni zaprezentowanej w Gamedecu. Mamy bowiem do czynienia z miejscami i grami absolutnie pokręconymi – od cyfrowego erotyka polegającego na zabijaniu swoich partnerów seksualnych, przez MMORPG zarządzane przez religijną sektę, aż po symulator życia na farmie oparty na zbieraniu i monetyzacji lootboksów (skrzynek z nagrodami).
Nie zamierzam zdradzać, w których konkretnie symulowanych światach występują dane mechaniki, ale muszę o nich wspomnieć, aby pokazać, jak oryginalnie Anshar Studios potrafiło przekształcić gameplay polegający głównie na chodzeniu i prowadzeniu dialogów. W pewnym momencie gry możemy bowiem sadzić warzywa, zarabiać pieniądze i kupować za to przedmioty kosmetyczne, a w jeszcze innym nasze akcje ogranicza system turowy, więc każda rozmowa czy próba podniesienia przedmiotu wiąże się z utratą czegoś na kształt „punktów ruchu”. Takich patentów na rozbudowę i uatrakcyjnienie rozgrywki jest tu o wiele więcej i to właśnie one, wraz z interesującymi i zapadającymi w pamięć pomysłami na prezentację świata przedstawionego, sprawiają, że nie ma drugiej takiej gry jak Gamedec.