Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 czerwca 2021, 16:00

Recenzja Mario Golf: Super Rush - golf, jakiego jeszcze nie widzieliście - Strona 3

Nowa odsłona Mario Golf wprowadza zaskakująco dużo świeżości do gry w golfa i daje sporo frajdy, choć w pewnych aspektach rozczarowuje.

Po całym świecie

Właśnie – pola golfowe. W trybie Standard Golf i Speed Golf do naszej dyspozycji oddano sześć różnorodnych lokacji, każda po osiemnaście dołków. O ile pierwsze dwie to dość standardowe środowiska, tak im dalej w las, tym robi się ciekawiej. Mamy tu wypełnioną trąbami powietrznymi (wbrew pozorom – ułatwiającymi, a nie utrudniającymi grę) lokację rozmieszczoną na klifach skalnych, gdzie nierozważny strzał może ulokować nas nawet kilkanaście metrów poniżej celu i mocno utrudnić życie. Jest lokacja opanowana przez burze, gdzie nie możemy strzelać zbyt mocno, gdyż ściągnie to na nas pioruny. Na pustyni czekają liczni przeciwnicy. Wreszcie, w królestwie Bowsera musimy mieć się na baczności, by nie trafić piłką w lawę.

Pierwsze pola golfowe są dość standardowe.

Pola są bardzo ciekawe, różnorodne i oferują liczne wyzwania. Z tego też względu ubolewam, że nie możemy na nich grać w trybie Battle Golf – tam jesteśmy ograniczeni do dwóch specjalnie przygotowanych na potrzeby tego wariantu map. Również ciekawych i różnorodnych, ale zdecydowanie chciałoby się ich więcej.

Na szczęście istnieje spora szansa na to, że faktycznie będzie ich więcej. Nintendo zapowiedziało, że Mario Golf: Super Rush będzie wspierane darmową zawartością, na jednym ze zwiastunów widać nawet, że do gry zmierza niedostępne aktualnie pole golfowe ulokowane w mieście znanym z Super Mario Odyssey. Mam nadzieję, że za sprawą tych aktualizacji tryb Battle Golf również doczeka się większej miłości i różnorodności – zdecydowanie na to zasługuje.

Królestwo Bowsera to najniebezpieczniejsze i najciekawsze z pól dostępnych w grze.

Razem… mniej raźnie?

Pierwsze dni z nowym Mario Golf upłynęły mi głównie na niespecjalnie emocjonującym (pomijając te najbardziej frustrujące momenty) obcowaniu z trybem fabularnym i świetnej zabawie z partnerką w trybie podzielonego ekranu. Najwięcej obiecywałem sobie jednak po zabawie czteroosobowej. Gdy więc w końcu odwiedzili mnie znajomi ze swoim kompletem joyconów i odpaliliśmy grę… rozczarowaniu nie było końca.

Najwięcej frajdy Mario Golf sprawia, gdy gramy w niego we dwie osoby.

Z jakiegoś powodu Nintendo zdecydowało, że gra nie będzie obsługiwać podzielonego ekranu dla czterech graczy – taki wariant zabawy przewiduje maksymalnie dwoje graczy. We czwórkę przed jednym ekranem możemy bawić się tylko i wyłącznie w tradycyjnym, turowym golfie – o totalnym chaosie i emocjonujących bataliach Speed Golfa i Battle Golfa z trojgiem żywych towarzyszy możemy zapomnieć. Choć także w trybie Standard Golf bawiliśmy się nieźle, nie były to rozgrywki równie emocjonujące, jak nawet dwuosobowe starcia w czasie rzeczywistym. Uważam, że jest to bardzo duże niedopatrzenie, które zabija pełen drzemiący w Mario Golf: Super Rush potencjał.

W pełnym składzie z innymi graczami zabawić możemy się jedynie grając przez sieć, ale niestety, w wersji przedpremierowej serwery świeciły pustkami i nie udało mi się wypróbować tego wariantu zabawy.

Kolorowy świat

Wizualnie najnowszy Mario Golf prezentuje się bardzo okazale – całość utrzymana jest w typowym, kolorowym stylu znanym z wielu innych współczesnych gier sygnowanych imieniem najsłynniejszego hydraulika świata. Tradycyjnie dla gier Nintendo pochwalić można poziom dopracowania technicznego – podczas rozgrywki nie spotkałem się z żadnymi błędami czy artefaktami graficznymi. Złego słowa nie mogę powiedzieć również o ścieżce muzycznej, wypełnionej sympatycznymi nutami przygrywającymi nam w czasie zabawy (choć na całościowy odbiór warstwy dźwiękowej negatywnie wpływa wspomniany wcześniej, ograniczony i denerwujący dubbing trybu fabularnego).

Nie zadzieraj z małpą.

Całościowo Mario Golf: Super Rush to bardzo przyjemny, nietraktujący się poważnie symulator golfa, który udanie wprowadza innowacje do formuły, w której, wydawałoby się, nie da się już wiele wymyślić. Oferuje solidną porcję atrakcji, ładną oprawę i przemyślane mechaniki zabawy – bardzo łatwe do opanowania i jednocześnie oferujące zadowalającą porcję głębi.

Jednocześnie nie mogę jednak przymknąć uwagi na pewne braki – w tym zwłaszcza mocno ograniczony tryb gry czteroosobowej – przez które gra nie wydaje mi się warta pełnej ceny, jaką życzy sobie za nią Nintendo. Fani golfa mogą na Switchu zagrać w kosztującego o wiele mniej, a oferującego znacznie bogatszą kampanię fabularną Golf Story. Natomiast miłośnicy gier imprezowych mogą przebierać pośród całego wachlarza gier imprezowych, w które zagrają także we czwórkę. Powiedziałbym więc, że najlepiej byłoby wstrzymać się z zakupem Mario Golf: Super Rush do czasu większej obniżki cenowej… ale mówimy o grze Nintendo, więc taka równie dobrze może nie nadejść prędzej niż kolejna konsola „wielkiego N”.

O AUTORZE

W prawdziwego golfa grałem raz w życiu i więcej czasu niż na uderzaniu w piłkę spędziłem na szukaniu jej po tym, jak bardzo niefortunnie zaginęła w akcji. Zdecydowanie lepiej szło mi na wirtualnych polach Golf Story oraz Everybody’s Golf VR. Jestem dużym miłośnikiem lokalnych gier imprezowych i na Switchu chętnie grywam w takie tytuły jak Snipperclips, Ultimate Chicken Horse oraz Super Mario Party. Mario Golf: Super Rush do tego grona raczej na stałe nie dołączy, chyba że Nintendo w którejś z aktualizacji udostępni możliwość grania we cztery osoby w najciekawszych trybach gry. O grach i popkulturze często piszę na swoim Twitterze.

ZASTRZEŻENIE

Egzemplarz gry do recenzji otrzymaliśmy bezpłatnie od polskiego dystrybutora gry, firmy Conquest.

Michał Grygorcewicz | GRYOnline.pl

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, zaś w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Którego z braci wolisz?

43%
Mario
57%
Luigi'ego
Zobacz inne ankiety