Recenzja NieR Replicant ver.1.22474487139... - najwspanialsza opowieść tego roku - Strona 3
Jedna z najwspanialszych opowieści gier wideo, fenomenalna zabawa medium i wybitne dzieło sztuki muzycznej w końcu otrzymały formę, na jaką zasługiwały od jedenastu lat.
Pieśń pra[D]awnych
No dobrze, mając już omówione kwestie ogólne, możemy przejść do bardziej konkretnego rozłożenia ver.1.22474487139... na czynniki pierwsze. Replicant nie jest stworzonym od zera remakiem i dobitnie widać, że to tytuł oparty na tych samych fundamentach co stareńki Gestalt. Mimo to lista wprowadzonych tu nowości jest naprawdę imponująca i wykracza daleko poza to, do czego przyzwyczaiły nas współczesne remastery.
Najważniejsze zmiany dotyczą oczywiście fabuły gry. O ile oryginalna historia była świetna, to niestety dostaliśmy jej niekompletną wersję – motywacje niektórych kluczowych dla opowieści postaci były nie do końca jasne, nie poznaliśmy też pełnej genezy wydarzeń prowadzących do takiego, a nie innego kształtu świata, bez których część sytuacji była niezrozumiała. Ver.1.22474487139... naprawia sporo tych problemów, dodając do gry satysfakcjonującą liczbę nowych scen przerywnikowych rozdzielonych między drugie a trzecie jej przejście. Dowiadujemy się więcej m.in. o Kaine, Emilu, Devoli i Popoli, a ponieważ część tych nowych informacji tym razem zostawiono na przejście trzecie, nie jest ono już tak nudne jak w pierwowzorze, gdzie oferowało jedynie nowe zakończenie.
Do gry dodano również zupełnie nowy wątek fabularny, umiejętnie wpleciony w oryginalną historię i doskonale współgrający z atmosferą całości. Jego ukończenie zajmuje około godziny i zwieńczone zostaje naprawdę spektakularną walką z bossem. Wprawdzie nie rozbudowuje on w znacznym stopniu świata przedstawionego, ale za to broni się jako samodzielna opowieść wmontowana w większą historię.
Scenariusz rozbudowują także tzw. Weapon Stories – krótkie, przypisane do każdej z broni opowieści, których kolejne fragmenty otrzymujemy w miarę ulepszania oręża. O ile większość z nich to po prostu funkcjonujące samodzielnie opowiastki, przynajmniej kilka bezpośrednio odnosi się do postaci występujących w grze i poszerza naszą wiedzę na ich temat. Wymieniłem powyżej najbardziej widoczne, niemniej nie wszystkie nowości fabularne – wyszukanie pozostałych smaczków pozostawiam już Wam. Dość rzec, że atrakcji jest tu naprawdę dużo i nawet osoby znające pierwowzór na pamięć zdecydowanie będą miały co odkrywać.
Niestety, choć dodano tak wiele, wciąż zabrakło wszystkiego, co moim zdaniem niezbędne, by gra była spójną całością. Ogólny zarys historii przedstawionej w Replicancie ver.1.22474487139... stał się łatwiejszy do przyswojenia niż w Gestalcie, ale do pełnego zrozumienia wszelkich aspektów tej opowieści – a zwłaszcza tego, czym dokładnie jest Project Gestalt i co stało się przez tysiąc lat poprzedzających wydarzenia w grze – dalej wypada poszukać informacji w Wikipedii albo przeczytać książkę Grimoire Nier. Nie ruszano też zadań pobocznych czy minigier – ich zestaw jest dokładnie taki sam jak w pierwowzorze.
NAJLEPSZY PRZYJACIEL FANA – GRIMOIRE NIER
Grimoire Nier to wydana jakiś czas po premierze oryginalnego NieR-a książka rozbudowująca jego uniwersum. Zawiera ona między innymi wspomniane Weapon Stories (deweloperzy nie wyrobili się z umieszczeniem ich w pierwszej produkcji), rozpiskę wydarzeń, które doprowadziły cywilizację do stanu oglądanego w grze, wywiady z twórcami oraz kilka krótkich opowiadań, w tym The Lost World. Jego akcja toczy się już po wydarzeniach z NieR-a i uznawane jest ono za właściwe, finalne zakończenie opowieści – Ending E.
Jest tylko jeden szkopuł. Grimoire Nier nigdy nie ukazał się poza Krajem Wschodzącego Słońca. Zawarta w nim wiedza latami pozostawała poza zasięgiem fanów nieznających japońskiego. Zbiorczy wysiłek internetu na szczęście z czasem naprawił tę niedogodność – pod tym adresem znajdziecie fanowskie, angielskojęzyczne tłumaczenie książki. Jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich sympatyków Replicanta. Niestety. Zdecydowanie wolałbym, żeby gra sama oferowała kluczowe informacje, a nie zmuszała do szukania ich w zewnętrznych źródłach, do których oficjalnie dostęp mają tylko Japończycy.