Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 października 2003, 11:23

autor: Borys Zajączkowski

Wings of Honour - recenzja gry

Wings of Honour jest symulatorem lotu, osadzonym w realiach I Wojny Światowej i posiadającym rozbudowaną, aczkolwiek liniową, warstwę fabularną. Program został przygotowany przez grupę rodzimych developerów, którzy stworzyli wcześniej m.in. Smash Up Derby

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Krąży w mojej rodzinie pewna anegdota, którą postaram się tu przytoczyć. Aby jednak była ona zrozumiała, należy się jej krótkie wyjaśnienie: w mojej rodzinie jest kilku pilotów. Pech chciał, że ja akurat urodziłem się nie w tej linii, co trzeba było i latanie mnie ominęło. Wiele by wszakże moje latanie już nie wniosło do rodzinnego dorobku zważywszy, że mężem mojej kuzynki jest wielokrotny mistrz świata w lataniu precyzyjnym, od lat kapitan LOT’u pilotujący Boeing’i na trasach międzykontynentalnych – Krzysztof Lenartowicz. On to pewnego razu zawitał z wizytą do swojego brata, który akurat skończył budować własnym sumptem motolotnię i wykonywał już na niej pierwsze loty. Krzysiek poprosił brata, żeby mu się dał na niej przelecieć, na co usłyszał zgryźliwą odpowiedź: „no, nie wiem... to nie Boeing, to samo nie lata”. Przypomniała mi się ta anegdota, gdy zabrałem się za ocenę stosunkowo sympatycznej, rodzimej gierki, noszącej rdzennie polski tytuł „Wings of Honour”. Stanowi ona bowiem coś na kształt zręcznościowego symulatora dwupłatowców i po paru godzinach spędzonych na nauce sterowania nimi zacząłem rozumieć, jak bardzo w samolocie przydatne są komputery. Prawdziwe latanie ma miejsce bowiem tylko tam, gdzie tych komputerów po prostu nie ma.

„Wings of Honour” to cokolwiek dziwna gra. Bierze się to stąd, iż praktycznie nie da się jej porównać z żadnym współczesnym symulatorem latania – gier takich bowiem jak ta od paru lat się nie produkuje, a szkoda. Jeśli dostajemy do rąk symulator latania, to możemy być pewni, że jego autorom przyświecał przede wszystkim ten cel, by ich gra była jak najbardziej realistyczna. Pisanie o lataniu na komputerze nie może się obyć bez wspomnienia niewątpliwie najdoskonalszego symulatora, jakim jest „IL-2 Sturmovik” wraz ze swoim dodatkiem „Forgotten Battles”. Ale jakże innymi prawami się on rządzi. Trudno mi zapomnieć, jak wielu prób i ile wysiłku kosztowało mnie samo tylko oderwanie maszyny od ziemi, a przecież prawdziwe problemy dopadały gracza dopiero w powietrzu. Byle zwrot bojowy za wrogiem mógł się skończyć korkociągiem, jeśli gracz zbyt dużo uwagi poświęcił na „bojowy”, a zbyt mało na sam „zwrot”. „Wings of Honour” uwalniają gracza od konieczności nieustannego dbania o utrzymanie maszyny w powietrzu i pozwalają skoncentrować się na stricte zręcznościowej walce z przeciwnikami. Z drugiej strony sterowanie dostępnymi dwupłatowcami zostało pomyślane na tyle realistycznie, że nadto wyraźnie daje się odczuć właśnie to, jak bardzo samoloty onegdaj nie latały same.

Gracz wciela się w skórę młodego angielskiego pilota, podporucznika świeżo po szkole latania, który zostaje odesłany w pobliże frontu i zmuszony jest wziąć sprawy we własne ręce. Jak bardzo by takie fabularne ćmoje-boje nie były pozbawione znaczenia w symulatorze latania, przyznać należy, że są w porządku, wiążą kolejne misje w logiczną całość, a lektor odczytujący przed każdą z nich stosowne wprowadzenie jest po prostu dobry.

Dostępne misje są stosunkowo różnorodne tematycznie, aczkolwiek mają tendencję do odbywania się w tej samej okolicy. Do gracza należeć będzie bądź wykonanie lotu patrolowego, bądź zestrzelenie za pomocą rac (funkcjonalnie coś na podobieństwo rakiet) mało mobilnych sterowców, bądź zbombardowanie określonego obiektu, bądź wreszcie walka z wrogimi samolotami. Z początku stosunkowo dużego skupienia będzie wymagać od gracza sama nauka latania, gdyż wspomniane wcześniej sterowanie maszyną wymaga pewnej precyzji. Jednak gdy gracz już zdoła przyswoić sobie zasadę minimum ruchu, czyli technikę prowadzenia dwupłatowca bez niepotrzebnych zrywów, wówczas samo latanie zacznie być zwyczajnie przyjemne. Z pomocą w podstawowej nauce latania przychodzi tutorial.

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.

Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą
Recenzja gry House Flipper 2 - kreatywna przygoda z duszą

Recenzja gry

Tytułowe "flippowanie" domów to tylko część atrakcji oferowanych przez najnowszą grę studia Frozen District, część wcale nie najważniejsza. House Flipper 2 zaskoczył mnie bowiem osobistym podejściem do tematu.

Recenzja gry Farming Simulator 22 - wciągająca orka na ugorze
Recenzja gry Farming Simulator 22 - wciągająca orka na ugorze

Recenzja gry

Najnowszy Farming Simulator to z jednej strony najlepsza odsłona wirtualnego rolnictwa, z drugiej – poprzednia część w ładniejszej oprawie i z dodatkiem uwielbianych modów. Sami musicie wybrać, po której stronie (płotu) staniecie.